A u nas sprawa taka: wygląda że jeszcze w tym roku będziemy mieć na koncie kolejną płytę.. tyle że przypadkiem...
Jakoś około rok temu zwrócono się do nas z propozycją, abyśmy na coroczny poznański festiwal poetycki "Frazy", przygotowali program monotematyczny złozony z polskich wersji piosenek Leonarda Cohena...
Taaa, znowu będą smęcić, powoli, dostojnie, głosem takim, że jeszcze bardziej niż Autor oraz Maciej Zembaty razem wzięci.. Wrrróć...
Pierwsza myśl była taka, że skoro już to robimy, to zróbmy po swojemu przecież, bo się za-nu-dzi-my. I będziemy ziewać bardzo już w połowie pierwszej zwrotki.
- Zagrajmy te piosenki jakby były.. no, nasze..
- No dobra. A coś jeszcze?
- Hm.. Nie wiem. Może jacyś goście, bo na nas solo, to nikt nie przyjdzie..
Kazik nasunął się automatycznie, bo jest pod ręką.. Ale to mało.
No to kto tu jeszcze mógłby..
- Ty, może Titus? Ma blisko... (ale argument...)
- Niee, Titus śpiewający Cohena? Weź...do czegoś takiego to Roman Kostrzewski by lepiej pasował... (cisza) Zaraz... ma ktoś kontakt do Kostrzewskiego?...
No i koniec końców w rezultacie jakiegoś niebywałego ciągu przyczynowo skutkowego nie dość że zagraliśmy koncert i wszystko się udało ( mam tu świadka jakby co
), to... kończymy pomalutku płytę...
Będzie 10 piosenek Cohena, głównie z ostatnich płyt. Klempicz śpiewa sześć, w tym jedną w duecie z żoną, a po jednej śpiewają Titus, Kazik, Roman Kostrzewski i Arek Jakubik...
Płyta dość z przypadku, bo planowaliśmy
swoje nowe piosenki, a nie znów covery, ale cóż tak wyszło. Inżynier Mamoń będzie zadowolony. Poprzez, tę, no... reminiscencję...