Jedna czarna pantera wreszcie dziś znalazła swój nowy dom.

Przy okazji dowiedziałem się czegoś, co mną wstrząsnęło. Otóż nigdy, przenigdy nie wolno nieznajomym osobom wydawać kilku małych kotów. Dowiedziałem się, że są takie bydlaki, które biorą całe mioty i później karmią nimi swoje węże. Oddawajcie koty tylko w dobre ręce. Gatinha miała rację.

AmEryki nie odkryłeś... Ale spoko, ktoś o tym może nie wiedzieć.

ja tam do kotów nic nie mam, ale węże też chyba muszą coś jeść, c'nie?

ale że kotami ...

Przecież koty i węże mają to samo jedzenie - myszy. Toż to prawie rodzina

:krzycz22
Młode ziemniaki już na rynku a i cukinia dobrze obrodziła.

:tomasz35
Tak. Małymi kotami. Na forach kociarzy nawet ostrzegają przed konkretnymi osobami. Tak usłyszałem.

:tomasz35 no kotami, między innymi:

Wszystkie węże są całkowicie mięsożerne, żywiąc się małymi zwierzętami, w tym jaszczurkami, innymi wężami, małymi ssakami, ptakami, jajami, rybami, ślimakami lub owadami

:tynf, a cukinia mniam


P.S. Aż mi się dowcip przypomniał:

Przychodzi mała dziewczynka do sklepu zoologicznego. -Poplose tego pięknego klólicka z wystawy. -Tego czarnego? A może wolisz białego, albo brązowego? -Plose pana, mojego pytona pieldoli jakiego on jest kololu..


P.P.S. Nie, nie mam węża. Kota też nie. Ani psa. Miałem kilka chomików i szczurka. i nie, nie karmiłem nimi węży

Wybiórcza miłość

O skarmianiu kociętami węży nie słyszałam. Wiem natomiast, gdzie lądowały szczenięta. Tu w Lbn, kilka lat temu, pewien szczerbaty skurwysyn z Ukrainy, skupywał szczenięta kundelki na targu zwierzęcym od ludzi, którzy przyjechali "wydać pieska w dobre ręce". W końcu "znikł" z Lublina.

Jeśli ktos się nie domyślił na co szczeniaki: jako worki treningowe dla psów tresowanych do walk.

:gatinha, no to to już czyste skurwysyństwo..

:krzycz22, no a jak mają się wytrenować inaczej?

:nevya no ale nie porównujmy diety dzikich zwierząt z sadystycznymi zachciankami i pobudkami właścicieli zwierząt udomowionych używanych w nielegalnych walkach, które w takiej formie nie mają miejsca w naturze...

:krzycz22 , oj, ja tak tylko

Bo to jest barbarzyństwo, żeby wąż zjadał kotka. Zupełnie co innego jeśli kotek zjada kurczaczka, jagnię lub króliczka - bo one nie są żywe i rosną na sklepowych półkach...

Tak, tak - wiem przecież, że chodzi o to, że zwierzęta, które mają miłe futerko i się łaszą i słodko mruczą są "bardziej zwierzętami" i zasługują na więcej

Docent nie filozuj. Moje koty mają kilka hektarów restauracji dookoła i nie zjadają kurczaczków, jagniątek, króliczków, nie daję im nawet macy z krwią chrześcijańskich niemowląt. Za to mam plac i ogródek wolny od myszy, nornic, kretów i masę radości dla dzieci znajomych, które to dzieci regularnie przyjeżdżają z rodzicami by się z kotami bawić. Sam osobiście również się z nimi bawię i sprawia mi to wielką frajdę.

O tym właśnie pisałem. Myszy, krety itd. są jak widać gorszymi zwierzętami i nie stanowi problemu, że stają się pokarmem dla Twoich kotów.
No dobra, wiem, że zwykle koty wykarmione na królikach z puszki, wcale tych myszy i kretów nie żrą, tylko zamęczają na śmierć dla zabawy. Słodkie kociaczki, nie to co te bydlaki - węże.

Kretów nie zjadają, ale myszy i nornice tak.
Tak, koty są pożyteczne w przeciwieństwie do wielu innych gatunków zwierząt, bo chronią moje plony przed szkodnikami. Podobnie jak wróble, sikorki, dzięcioły i wiele innych. Jeśli masz ochotę, to możemy jeszcze porozmawiać o przewadze świąt Bożego Narodzenia nad wielkanocnymi i zapytam wtedy, czy Twój pies jada wyłącznie kapustę i kalafiora, bo wiesz... kapusta i kalafior strasznie cierpią gdy się je zjada.

Oczywiście że mój pies je mięso (choć są tacy, którzy próbują z psów zrobić wegetarian). Chodziło mi tylko o Twoje święte oburzenie, że ktoś śmie karmić węża kociętami. Męczenie i bezmyślne zabijanie zwierząt uważam za przejaw głupiego barbarzyństwa, ale natura jest naturą i jedne stworzenia zjadają inne.

:yoop co innego skarmianie węży, żyjących w terrariach żywymi zwierzętami (i nie ważne czy to kocięta czy myszy) a co innego skarmianie ich sprawionym juz mięsem. Chociażby z tego powodu, że w naturze taki kot czy mysz ma szanse się obronić uciekając.
Kiedy moje koty z domu rodzinnego, które były wychodzącymi przyniosły upolowaną mysz czy ptaka - nie zabierałam, nie ratowałam ofiary.
Natomiast nie wpadłoby mi do głowy, żeby kotom, które mam teraz, a które nie są wychodzące i polujące, organizować żywe myszy i puszczać je w zamkniętym pomieszczeniu, ku ich uciesze.

A sprawa tzw. "zamęczania" ofiary przez drapieznika - zaiste, wiekszość kotowatych to robi - to nie jest sprawa podłego charakteru kota czy tygrysa. To element genetycznie wbudowany w schemat zachowania. Zabawa jest nagrodą za kilkugodzinne polowanie, które kota naprawdę wycieńcza i fizycznie i psychicznie (jakiś biolog , zoolog może K. Lorenz? Nie pamiętam, ale porównał tę kocią zabawę z naszym ludzkim orgazmem: gdyby nie orgazm to w życiu byśmy się nie decydowali na te pocieszne ruchy niegodne filozofa ).

:gatinha Ale te martwe myszy, którymi można karmić węże też ktoś jakoś musi wcześniej zabić. Skąd wiesz, że robi to w lepszy sposób, niż wąż, który w końcu jest w tym specjalistą?

przychodzi śmierć szczurów i mówi: PIP

:gatinha no oczywiście, że to co innego. Ja wiem, że sumienie jakoś oszukać trzeba, jasna sprawa
Bo niby jaka różnica, czy mysz jest bez szans w terrarium, czy cielak w rzeźni? Tyle że biedną mysz musimy sami wrzucić i patrzyć jak ginie i powoduje to jakiś taki dyskomfort, że za jej śmieć to niby my jesteśmy odpowiedzialni. A mięso z puszki ? Luzik, niby wiemy, że konserwa była kiedyś krówką lub barankiem, ale przecież zabił kto inny, wiec sumienie czyste

Niebo gwiaździste nad Tobą. Również o prawie moralnym nie zapomnę wspomnieć.

Dzieciaki ze wsi szybciej uczą się brać odpowiedzialność za to, że zabiją aby nakarmić siebie czy swoich pupilów. W mieście trudniej to przychodzi. Nie trzeba samemu odbierać życia, więc i odpowiedzialność rozmywa się jak atrament w rzece.

btw. ciekawe ile mam na sumieniu za to, że używam chińszczyzny i kiedy przyjdzie za to zapłacić