To głupie w przypadku tworzącego artysty czcić jego pamięć minutą ciszy. To tak jakby po śmierci malarza odwrócić obrazy do ściany. Jeśli macie ze 300W basu i coś więcej niż ledwo pierdzące głośniki w laptoku proponuję włączyć to na pełną moc.
https://youtu.be/dHsiFuv2MSM
Z tym utworem związane są dwa moje wspomnienia z czasów gdy jeszcze zawodowo grałem. To był rok 95 a może 96. Grałem wtedy w klubie studenckim Pinokio, gdy jeszcze mieścił się przy ulicy Ku Słońcu. Dokładnie ta wersja z linka powyżej była jedyną wersją która gwarantowała, że zdążę wyjść z za konsolety, przecisnąć się przez tłum studentów, zejść do toalety piętro niżej i wrócić zanim kawałek się skończy. Jak się domyślacie był obowiązkową pozycją każdego wieczoru wraz z Purple Rain Prince'a (8:45)
Piękny bass wchodzący na 1:57 i wywołujący euforię na parkiecie był też znakomitym testerem głośników. Jeśli wszystkie heble na mikserze były podciągnięte go góry, bass wytrzymał i pięknie puknął powodując wibrację spodni czy koszulek znaczy nagłośnienie było OK. Nie zawsze jednak właściciele knajp żydzili na nagłośnienie wstawiając ujową Chińszczyznę. Czasem zdarzyło się, że miałem do dyspozycji osiem 21 calowych głośników po 1000W każdy jak w Joyu w Lipianach. Nie odmówiłem sobie przyjemności przetestowania głośników i gdy na parkiet wbiło już około 3000 twarzy podkręciłem odrobinę piec od basu i pociągnąłem wszystkie heble do góry z uśmiechem czekając na okrutne wejście na 1:57 w praktycznie kompletnym mroku. Numer wszedł jak partiot w betonowy bunkier a 4 osoby zostały zniesione z parkietu, bo nie wytrzymały zmiany ciśnienia
Sayonara George
https://youtu.be/dHsiFuv2MSM
Z tym utworem związane są dwa moje wspomnienia z czasów gdy jeszcze zawodowo grałem. To był rok 95 a może 96. Grałem wtedy w klubie studenckim Pinokio, gdy jeszcze mieścił się przy ulicy Ku Słońcu. Dokładnie ta wersja z linka powyżej była jedyną wersją która gwarantowała, że zdążę wyjść z za konsolety, przecisnąć się przez tłum studentów, zejść do toalety piętro niżej i wrócić zanim kawałek się skończy. Jak się domyślacie był obowiązkową pozycją każdego wieczoru wraz z Purple Rain Prince'a (8:45)
Piękny bass wchodzący na 1:57 i wywołujący euforię na parkiecie był też znakomitym testerem głośników. Jeśli wszystkie heble na mikserze były podciągnięte go góry, bass wytrzymał i pięknie puknął powodując wibrację spodni czy koszulek znaczy nagłośnienie było OK. Nie zawsze jednak właściciele knajp żydzili na nagłośnienie wstawiając ujową Chińszczyznę. Czasem zdarzyło się, że miałem do dyspozycji osiem 21 calowych głośników po 1000W każdy jak w Joyu w Lipianach. Nie odmówiłem sobie przyjemności przetestowania głośników i gdy na parkiet wbiło już około 3000 twarzy podkręciłem odrobinę piec od basu i pociągnąłem wszystkie heble do góry z uśmiechem czekając na okrutne wejście na 1:57 w praktycznie kompletnym mroku. Numer wszedł jak partiot w betonowy bunkier a 4 osoby zostały zniesione z parkietu, bo nie wytrzymały zmiany ciśnienia
Sayonara George
--