Już abstrahując od tego czy ktoś słucha czy nie, to większość ludzi modli się głupio. Weźmy na ten przykład modlitwę dziewczyny o danego, konkretnego chłopaka. Na pewno nie jest jedyną, która z przyjemnością urodziła by larwę z ich połączonego materiału genetycznego i żyła z nim wspólnie do końca swoich dni. Z pewnością istnieje jeszcze jedna, inna dziewczyna, która chciałaby tego samego. Jaki jest więc sens modlenia się o to samo, skoro obie dostać tego nie mogą? W końcu stwórca kocha wszystkich tak samo i nikogo nie faworyzuje. Dlatego w modlitwach trzeba wybierać rzeczy realne, na przykład chciałbym jutro rano zjeść miskę płatków owsianych (bo wiemy, że takowe posiadamy). Modlitwa taka ma sens, bo nie dość, że zostanie wysłuchana i spełniona, to jeszcze gwarantuje kilka innych bonusów, jak np. nie zadławienie się własną śliną w czasie snu.
--
"Więc kim ty jesteś? Tej siły cząstką drobną, co zawsze złego chce, lecz czyni tylko dobro" "Oh no, she's killing blind orphans! That's so evil, I mean which is great but blind orphans!" "Odmawianie kobiecie tańca to ignorowanie części jej osobowości. To zniewaga, którą niełatwo zapomnieć. Bowiem ona miała coś do zaoferowania: swoje oddanie. Przed mężczyzną, który z nią nie tańczy, nigdy nie otworzy swej duszy do samego końca."