Takie pytanie mam do publiczności. Jak waszmośćpaństwo uważają, czy po trzech oblanych egzaminach na prawko powinienem już przyjąć do wiadomości, że jestem samochodowym przegrywem, czy może raczej próbować tak długo aż egzaminator zaliczy mnie tylko dlatego żeby nie musieć mnie nigdy więcej oglądać?



PS. Proszę o poważne odpowiedzi.



PMS. Jeśli chcecie, to mogę zrobić ankietę.

Po trzech?? Mao!!! .

Naucz się zdawać egzamin, a nie jeździć - będzie łatwiej

w moim miescie ponoc jest najmniejszy % zdawalnosci, ostantio kumpla uwalili za zle ustawione lusterko, koles z siedzenia pasazera tak zaordynowal

Znam takich, co ponad dziesięc razy podchodzili, na koniec niestety papier dostali.

Przy tym czego mnie uczono na kursie, i czego wymagano na egzaminie to bym powiedział żebyś próbował dalej. I tak jeździć nauczysz się po egzaminie, gdy choćby cały rok pojeździsz, w różnych warunkach. Kompletne niemoty jeżdżą, jedna więcej różnicy nie zrobi

:jaremcio A gdzie zdajesz?

Jeśli oblałeś teorię, to próbuj dalej. Jeśli jazdy, to sobie odpuść, bo nie chciałbym w takiej sytuacji spotkać Cię gdzieś na drodze.

:pies_kaflowy Toć napisałem przeca, że nie zdaję! Nie zdałem do tej pory raz w Rzeszowie i dwa razy w Krakowie.
Najchętniej zostawiłbym to tak jak jest, bo mnie jakoś nie pociąga zostanie nadwornym szoferem połowy rodziny, ale okoliczności mnie chyba zmuszają. Chujnia.

:tynf Możliwość dokonania drogowego genocydu, to akurat dla mnie argument "in plus".

:tomcat_tc Jakbym swojego ojca słyszał... Tyle, że wiem, że on mi to mówi tylko dlatego, żebym go potem wszędzie woził! Ty też pewnie coś knujesz!

ja czekam też na czwarty ale znam osoby co po 7 razy zdawały także luzik

No w Rzeszowie nie zdać, to faktycznie pizdka jesteś. Spróbuj w Tarnobrzegu, tam podobno łatwiej jest.

A nie, chyba w Tarnobrzegu już nie tak łatwo...
https://www.nowiny24.pl/wiadomosci/tarnobrzeg/art/8974611,korupcja-w-tarnobrzeskim-word-czterej-egzaminatorzy-zatrzymani,id,t.html

Ponoć u Niemca, jak nie zdasz 5 razy, to koniec z marzeń o prawku. Nie możesz więcej zdawać.

Zamiast bez sensu łazić na egzamin, wykup sobie dodatkowych sto godzin jazd, może się nauczysz.

Może zacznij od karty rowerowej?

znajoma zdawała chyba czternaście razy, ale w końcu zdała

Po 13 próbie dostajesz za darmoszkę hulajnogę, postaraj się, wszystko przed Tobą!

:jaremcio Nie martw się, dasz sobie radę. Ja zdałem za 6. razem z różnych względów i jakoś wszyscy żyją
I w życiu bym nie przypuszczał, że ktoś taki mógłby jeździć autami za kilkaset tysięcy, a jednak można się zdziwić.
Z drugiej strony, jak patrzę na niektórych kierowców teraz na drodze, to czasem strach wsiadać na motocykl.

A ja zdałam za pierwszym razem Ale fakt, instruktorzy uczyli mnie jak zdać egzamin, dopiero teraz uczę się jak jeździć. Z kolei koleżanka z pracy zdała prawko dopiero za siódmym podejściem, także wszystko jeszcze przed Tobą

Dzień dobry.
Ja chciałem tylko powiedzieć, że mój znajomy koleś z "szalonych" lat młodości zdawał prawko na motur 21 razy.

Dwadzieścia jeden razy

I to jeszcze w epoce egzaminów na WSK.

Ale za to z jaką dumą woził się później swoim AWO Simsonem...
Chwała wałowi kardana.

A ty się po trzech poddajesz? Słabeusz.

Poddawanie sie jest slabe, ale slbasze jest zdawanie tylko dlatego, ze ktos ci kaze.
Jak nie chcesz zdac to nigdy nie zdasz.
Tez kiedys robilem prawko na zasadzie "wszyscy robia to ja tez, moze sie przyda".
Zabieralem sie do tego jakos tak bez przekonania i w efekcie trzy kolejne razy oblane koncertowo.
Odpuscilem temat na dobrych kilka lat. Po przeprowadzce na koniec swiata prawko nagle zaczelo byc potrzebne. Wraz z determinacja moja zdawalnosc tez gwaltownie wzrosla

:jakubfk
Dobrze mówi.

Ja zdałem za 7 razem

Co o niczym nie świadczy, bo jeżdżę już ładnych parę lat bez żadnej stłuczki, kolizji czy mandatu

:Mariolcia

a na czym uwalili ?

jak robiłem pierwszą kategorię to dopiero za drugim poszło, uwaliłem na cofaniu po łuku,
pasów nie zapiąłem......

Ostatnim razem tak sie cieszylam, że jade na miasto, ze z wrazenia potracilam pacholek wyjezdzajac z placu

za pierwszym razem to byle głupi potrafi - ważne żeby zdać jednocyfrowo

walcz i sie nie poddawaj

:pietafon Brak kolizji! Też mi! Po prostu multipli nawet słupy przydrożne brzydzą się dotknąć!

:purkuskuchatek :jakubfk No macie rację. Z tym że potrzebę już mam, a chęci do zdawania nadal ni chu chu!

Ja tam zdawałam jak do tego dojrzałam. Miałam se 26 lat i wizję że stać mnie na auto i jeżdżonko od razu po egzaminie.
Od złożenia papierów do egzaminu miałam 51 czy 53 dni... na kurs nie chodziłam, przeczytałam dwa razy książkę i testy i ze 3 wieczory spędziłam u instruktora we firmie oglądając filmiki "jak zdać " i "najczęściej popełniane błędy na egzaminie" oraz ćwicząc na kompie testy
Wykupilam kurs (30h) głównie po 2h naraz i dokupiłam 8h by co 2-3 dni jeździć tak od połowy kursowania.
I zdałam za pierwszym razem. Jeden błąd na teście, jeden na mieście (ciągła, ale gdybym czekała to by nie było dynamiki jazdy - dzień targowy i korki przy targowisku o 9.30 rano).

Ale to było na starych zasadach

Co do ad remu...
Pewno że próbuj. Nie takie sieroty jak Ty pozdawały.

11 razy zdawałem. Po oblanym 10 zmieniłem instruktora, gość po pierwszej godzinie mi powiedział że nie zdaje bo... za dobrze jeżdżę. Na następnym egzaminie udawałem debila któremu się kierunki mylą i wszystko było pięknie gdyby mi z naprzeciwka, na drodze jedno kierunkowej nie wyjechał jakiś idiota. Ale i tak zdałem...

Do skutku. Jełopy na takich pierdołach potrafią uwalić, że maczety same w dłoń lecą.

A jak to jest, jak się prawko w innym państwie zrobi?

:jaremcio
Ja za 4 dopiero, ale rade Ci dam jedną którą już tu widziałem, naucz się zdać egzamin bo zdany egzamin to ostatnia stricte przepisowa jazda w Twoim życiu. Bo żadna szkoła nie nauczy Cię tak jeździć jak praktyka. Oczywiscie nie namawiam żeby potem jak wariat jeździć tylko zdroworozsądkowo