GINĄCY WYRAZ
W pewnym gościnnym domu, towarzystwo zgromadzone przy parafinowej świeczce (25 kop. sztuka) i szklaneczce anemicznej herbatki z kromeczką razowca, słodzi sobie tę wojenną kolacyę inteligentną rozmową.
— Czy zauważyliście państwo — odzywa się pan, zamiłowany w filologii, że wśród ogólnego zubożenia, język nasz wielce się wzbogacił. Ile mu przybyło wyrazów, o których przed paru laty albo zgoła nie wiedziano, albo posługiwano się niemi jedynie w książkach.
— To prawda — przerwał ktoś inny — lecz są i takie wyrazy, które zaczynają wychodzić z użycia, i mam nadzieję, skazane są na wymarcie. Na przykład... łapówka!
— Noo... zapewne — odezwało się kilka głosów z powątpiewaniem.
— O! tak! są takie wyrazy — przemówił nagle z kąta literat z twarzą głodomora. — Ja znam taki jeden. Obejdźcie państwo wszystkie redakcye, te naturalne rezerwoary polskiej mowy, a tak, jak nie mam w kieszeni złotówki, trzymam zakład o sto rubli, że go nie usłyszycie, że zgoła przestał istnieć, a znaczenie jego jest pustym, niezrozumiałym dźwiękiem.
— Jakiż to wyraz? Powiedz pan? — zapytano ciekawie.
— Zaliczka - westchnął literat, skrzętnie zbierając z obrusa okruszyny swojej kromeczki i popijając je ostatnim łykiem blado-żółtej, ciepłej wody.
Warsz. „Dzień. Polski”.
Ilustrowany Kuryer Codzienny, 20-10-1915
W numerze m.in.:
- Pijcie czarną kawę
- Herbata z głogu
- Morderstwo przy ulicy Zielonej
- Kursa dla dorosłych analfabetów
- Podrożenie piwa bawarskiego
i inne.
https://100lattemu.pl