A jakże, miałem. I do dziś pamiętam tą codzienną procedurę - zapiąć pościel na trzy paski (paski były wymienione w trakcie użytkowania, bo klamerki je przecierały), podnieść, złożyć dwie nóżki (wyższa szkoła jazdy - przekręcić i wsunąć, niemal jak w jakiejś super maszynie), zamknąć. Potem dostępne były dwa stoliki. Z metalowymi nogami z rur, które rozkładało się odciągając i mocując na miejsce. I to była ich wada, bo czynność ta wymagała siły większej niż wytrzymywały wkręty mocujące te nogi do blatu i często się te nogi wyrywały. Powyżej półka z dwiema świetlówkami i wyżej zasuwana szkłem półka. Ja miałem wersję de luxe, bo w zestawie były jeszcze dwie boczne szafki, jedna z półkami, druga z drążkiem na wieszaki. Za dzieciaka spałem tek, że rano zawsze się budziłem zsunięty w dziurę między materacem, a tylną ścianką.
Braku praktyczności nie można było temu zarzucić. Ktoś jeszcze produkuje takie wynalazki, czy umarło to wraz z systemem?
--
Powiedz "nie" narkotykom? Jeśli zacznę z nimi rozmawiać, to znaczy, że już powiedziałem "tak".