Coraz bardziej czasami nie wiem o co chodzi na Polskich Drogach. Wyjechaliśmy dzisiaj z działki specjalnie wcześniej, bo sobie pomyśleliśmy, że luźniej będzie. Tak jakoś zaraz po 15:00. Normalnie dotarcie na działkę zajmuje nam z godzinę + kilka minut (Brok nad Bugiem). Z wioski działkowej opłotkami (bo mamy ukrytą tajną trasę przez Brańszczyk) wyjeżdżamy na obwodnicę Wyszkowską tuż na jej starcie. Prujemy. Jest duży ruch, ale się jedzie płynnie, bez problemów. Kończy się nowa obwodnica. Dojeżdżamy do starej Radzymińskiej pędząc lewym pasem i widzę już ten łuk i wzgórze, po którym poznaję miejsce, gdzie nowa obwodnica łączy się ze starą... i widzę też czerwone światła gościa nagle hamującego przede mną!!! Mocno przyhamowałem i odruchowo awaryjne. I nie wierzę własnym oczom. KOREK już tutaj??? MASAKRA!!!
Toczymy się 10 na godzinę. Myślę sobie... no to zajebiście. Ze dwie godziny zejdzie w tym tempie. Dojeżdżamy po pół godzinie po przejechaniu kilku kilometrów do zakończenia obwodnicy. Przed nami Marki. I nagle mogę już wrzucić trójkę. Po chwili czwórkę. Po momencie piątkę.
I w 20 minut jestem pod domem.
Nadal nie wiem o co chodzi. Fakt, że całość poszła w Toruńską. Cuda wianki...
Toczymy się 10 na godzinę. Myślę sobie... no to zajebiście. Ze dwie godziny zejdzie w tym tempie. Dojeżdżamy po pół godzinie po przejechaniu kilku kilometrów do zakończenia obwodnicy. Przed nami Marki. I nagle mogę już wrzucić trójkę. Po chwili czwórkę. Po momencie piątkę.
I w 20 minut jestem pod domem.
Nadal nie wiem o co chodzi. Fakt, że całość poszła w Toruńską. Cuda wianki...
--