Nie mam dnia bez nerwów, ale to, co moja teściowa odwala (już nie raz pisałam o tym!) to przegięcie, i co robiła ostatnio!? Na 5 minut aż się zawiesiłam z szoku....
Ja rozumiem, że ona się chowała we wsi, że korale z czosnku się robiło na przeziębienie, ja rozumiem, że dawało się mleko z czosnkiem na przeziębienie, ja rozumiem, że ona w szpitalu pracowała i wie "wszystko o medycynie"
No i córka moja ma katar, wow, KATAR, śmiertelną chorobę, cza więc chodzić po dermatologach, chirurgach, kardiologach i o boże, czemu wy ją sczepiliście!
Nie, jako babcia, ona nie cieszy się, że dziecko zdrowe, że chodzi, że klocki układa... ona biadoli!!!
Chore, popsute, do lekarza, ale wracając do meritum... Mała ma kichanko, teściowa mówi, że to flegma w gardle, odpowiadam, że nie ma flegmy, ona się upiera, że jest i że...
CHODŹ NAD WANNĘ, TO JEJ SPROWOKUJEMY WYMIOTY I TA FLEGMA WYJDZIE Z RZYGAMI....
Mam je już nie wpuszczać do domu?
--