W niedzielę zmarła siostra mojej matki w wieku 77 lat. Jej syn, a mój brat cioteczny, załatwiał dzisiaj sprawy związane z pochówkiem na cmentarzu na Wólce Węglowej. Udał się w tym celu do macierzystej parafii ciotki.
Młody księżulo wyjął kapownik, sprawdził notatki i zaczął perorować i stwarzać problemy. Według jego kapownika, ciotka od lat nie udzielała się w parafii i nie przyjmowała księdza po kolędzie. Nie dał bratu szansy, żeby ten mógł coś powiedzieć.
Dopiero jak skończył swój chrześcijański wywód, pełen miłości bliźniego, bratu udało się cicho powiedzieć:
- Proszę księdza. Moja matka od 2000 roku zaczęła chorować na Alzheimera. A już w 2005 przestała mnie poznawać...
Młody księżulo wyjął kapownik, sprawdził notatki i zaczął perorować i stwarzać problemy. Według jego kapownika, ciotka od lat nie udzielała się w parafii i nie przyjmowała księdza po kolędzie. Nie dał bratu szansy, żeby ten mógł coś powiedzieć.
Dopiero jak skończył swój chrześcijański wywód, pełen miłości bliźniego, bratu udało się cicho powiedzieć:
- Proszę księdza. Moja matka od 2000 roku zaczęła chorować na Alzheimera. A już w 2005 przestała mnie poznawać...
--