:czujnyjakpiespotrojny z drugiej strony... mój wujek (starszy brat mojej matki) w latach 70-ych pracował w Iraku ... trochę inaczej to wtedy wyglądało... ale z jego opowieści najbardziej mi utkwiły dwa motywy... gość nie ściemniał ... do dzisiaj żałuję, ze na żywo go jakimś dyktafonem nie nagrałem...
Pracował wtedy w ZWAR-ze
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zak%C5%82ady_Wytw%C3%B3rcze_Aparatury_Wysokiego_Napi%C4%99ciaI dwie niesamowite historie mi opowiedział. Co wyjątkowo może zaświadczyć o dziczy, jaka tam panuje...
Pierwsza,
Vis a vis domu w którym mieszkał wujek (klimatyzowana willa - bo tam się nie dało żyć bez tego) w miejscowości Bashra...
mieszkał jakiś arab z żoną i gromadą dzieci. Głównym zadaniem dziennym żony było żebranie wśród takich przyjezdnych jak mój wujek i zbieranie pieniędzy. Któregoś dnia wujek wrócił po pracy i widział na własne oczy jak ten ojciec rodziny katował matkę swoich dzieci "bo za mało zarobiła tego dnia". Katował ją do tego stopnia.... AŻ SIĘ SAM ZMĘCZYŁ!!! I USNĄŁ!
Druga.
Jakaś arabska rodzina obok miała syna, który urodził się upośledzony. U muzułmanów akurat to częsty przypadek, bo się rżną pomiędzy kuzynami, tak samo jak z z kozami.
Jeden z samochodów służbowych ZWAR-u wyjeżdżał rano, bo mieli stawiać stację trafo. Arab wrzucił im tego swojego upośledzonego syna pod koła. Dzieciak zginął na miejscu. Arab miał układy w miejscowym establiszmencie i dostał odszkodowanie, bo biali zabili mu syna.
To się działo w latach 70-tych. Co tam dzieje się dzisiaj. Nawet nie chcę wiedzieć. Ale nie chcę ich widzieć tutaj...