*urwa, nawet do prostego kichnięcia zaczynają dorabiać ideologię. A idźcie wszyscy w *uj.
Jak wchodzę do pomieszczenia, gdzie w promieniach słońca widać piękne tumany kurzu, to wiem, że na pewno kichnę. Raz, dwa, może trzy, to zależy od stężenia.
Jak otworzę niektóre farby, rozpuszczalniki, utwardzacze to też zdarza mi się kichnąć - różnie ilościowo, ale szybko się przyzwyczajam.
Jak jestem zwyczajnie usmarkany bo się przeziębiłem, to kicham sporo, nie zawsze raz za razem, ale tak średnio ze cztery, pięć na godzinę (typowo, żeby opróżnić nos) - liczy się?
Nie jestem uczulony prawie na nic co w powietrzu lata, zdarzało mi się pracować w miejscach gdzie trzeba było nosić maseczki przeciwpyłowe, a nawet takie pełne z zewnętrznymi filtrami, tam objawem był jedynie potworny kaszel, który chciał płuca wyrwać i chciało się wymiotować (to na temat skuteczności tych masek przeciwpyłowych).
A Ty :tynf to teorie matematyczne formułuj na poziomie: jeżeli dwie kozy mają osiem nóg i dwa łby, trzy kury mają trzy łby i sześć nóg, to ile kur jest w stadzie mającym dziesięć głów i trzydzieści nóg.
--
Żyje się raz a potem straszy