A tak na marginesie:
"Według danych urzędu Komunikacji Elektronicznej w zeszłym roku różne służby przesłały do operatorów komórkowych 1,75 mln żądań udostępnienia danych o miejscu, czasie i uczestnikach rozmów; było to o 8 tys. mniej niż rok wcześniej, ale blisko 700 tys. więcej niż w 2009 roku.
/.../
Z danych, do których dotarła gazeta, wynika, że organy ścigania w 2013 roku sięgnęły po dane 2 mln 187 tys. razy, przy czym w tej liczbie nie uwzględniono podsłuchów i odczytywania treści SMS-ów. W chęci uzyskania dostępu do danych przodują policja, Straż Graniczna, ABW i CBA.
/.../
W 2009 roku w raporcie przesłanym do Brukseli Polska zgłosiła 1 mln żądań o udostępnienie danych, tymczasem Czechy 280 tys. Dania 4 tys., Francja ponad 500 tys., a Hiszpania 71 tys."
Tyle podsłuchów ile jest obecnie nie było nigdy. Oficjalnie nagrywających służb i instytucji jest już 11.
Czemu mają te podsłuchy służyć?
Rząd toczy wojnę z terroryzmem? A może walczy z mafiami?
Zbierają haki? - no to dostali z własnej broni w ryj i wielki skandal, bo "nielegalnie nagrania"
Natomiast dodruk pieniądza, żeby zachować władzę, manewry przy Radzie Polityki Pieniężnej, powiązanie "apolitycznego" i niezależnego NBP pod premiera, to "rozmowy państwotwórcze" i w ogóle, no czyste zatroskanie misiów o kraj i naród. Tylko ten język taki trochę fu, ale tak w ogóle, to bardzo dobrze jest. "Wszyscy tak robią."