Dwa razy straciłam portfel ze wszystkimi dokumentami:
Pierwszy raz - to było tak: zrobiłam spore zakupy, wróciłam do domu, rozpakowałam, pochowałam do lodówki i na drugi dzień zorientowałam się, że nie mam portfela. Poszłam do tego sklepu z nadzieją, że może tam zostawiłam. Niestety nie było. Zgłosiłam zgubienie dokumentów, karty do bankomatu i trochę grosza. To było w środku tygodnia, a w sobotę wieczorem sięgam do zamrażarki po schab, aby rozmroził się na niedzielny obiad i ku mojemu zdziwieniu, a jeszcze większej uciesze patrzę, a portfel leży sobie obok schabu, też mocno przymrożony
Drugi raz: niedziela, lato, piękna słoneczna pogoda, wybrałam się po południu na spacer i podbiega do mnie fajny, przystojny młody mężczyzna, wyrywa torebkę i znika w bocznej uliczce. Znowu policja - zgłoszenie napadu, kradzieży dokumentów, komórki, kart bankomatowych mojej i córki /przy karcie córki PIN - miałam jej po drodze wybrać ostatnie 50,- zł / całe szczęście, że była przed wypłatą/, miałam w portfelu jeszcze ok 20,- swoich złotych.
Już zrobiłam sobie fotki, złożyłam wniosek o nowy dowód i po ok. 2 tygodniach dostaję list z poczty ze wszystkimi ukradzionymi dokumentami. Okazało się, że ten młody człowiek dokumenty wrzucił do najbliższej skrzynki pocztowej, a poczta przesłała je do mnie.
Zdążył wyciągnąć te ostatnie 50,- zł, wziął sobie też gotówkę i telefon komórkowy.
Od tego czasu bardzo uważam i nie noszę wszystkich dokumentów razem.