Dobranoc !

Ktoś musi rano wstać szanowne bojownictwo zaopatrzyć w chleb powszedni...

Ja mam 40% roztwór chleba. Liczy się?

O której wstajesz?

O 3:30
A co?
Właśnie idę lulać. A tu taki wątuś się nawinął, że ho, ho.

My tu pitu-pitu, a na KM :zajebioza się prosi o bana.

Pfff.
No i?
Nie pierwszy i nie ostatni.

A Ty fajna jesteś

A ja też sobie już pójdę. Ktoś musi przyszykować lokomotywki jutro od rana,żeby od pojutrze woziły coś, od czego macie w domku ciepło i inną chińszczyznę

Uj... nie idzie zasnąć, budzik 4:30, także jeszcze spokojnie ...

:brood_k hmm... sory taki mamy klimat ?

:jarameba zamknij oczka, raczki na kolderke ihttps://www.youtube.com/watch?v=eqAHpa2vX_Y

Dobra, kolejna dawka internetowych pierdół za mną... próba numer kolejna!

Dryń, dryń o 4.35, potem zęby i łeb (albo odwrotnie), marsz jak u Niemena przez śniegi, wichurę i lód, 5.50 wyjazd, czterdzieści minut jazdy w cieplutkim autobusie do przystanku końcowego (to teoria, bo po rozpoczęciu remontów paru ulic to przejechanie 3 km od ronda na Lwowskiej do centrum zajmuje drugie 40 min.), a że trzeba kupić sobie drugie śniadanie (polecam Piekarnię Galicyjską na Asnyka- czynna od 6-tej, oferują wszystko, najlepsze rano są cebulaki, paluchy czosnkowe, serowe, pieczarkowe itd., drożdżówek z dziesięć rodzajów, pączków nie tykam, ale jest ich za dużo, a takie drobiazgi jak kajzerki, bułeczki śmakie-owakie to trudno się zdecydować), a potem przez dwie ulice, na jednej światło zielone dla pieszych zapala się na 14 sekund (a trzeba przejść cztery pasy ruchu), no koszmar normalnie, potem trzeba piknąć kartą przed czytnikiem, drugi raz przed zamkiem przy drzwiach, potem po schodach, jak się wchodzi to trzeba cześć i dzień dobry powiedzieć, kurtkę na wieszaku zawiesić, sprytnie włączyć terminal, zanim się uruchomi to czajnik trzeba pstryknąć, zalać sobie herbatę, bo kawę to się piło w domu przed wyjazdem, usiąść, zalogować się do domeny, potem do systemu, czasem trzeba hasło zmienić, trudno to spamiętać, potem zaparzoną herbatę trzeba wypić, otworzyć kopertę, którą ktoś złośliwie podrzucił, ale oddech ulgi, można wyciągnąć tego zakupionego palucha czosnkowego (w tej piekarni o której pisałem), i spokojnie go zagryźć i na luzie jednym palcem wbić się na JM, żeby zobaczyć ilu idiotów doczytało do końca ten tekst.

No i jest się w pracy.

Doczytałam, ale jestem zawiedziona Czytałam bo liczyłam, że odpowiedziałeś, czy dobrej odpowiedzi udzieliłam dwa miliony wątków temu, na Twoje pytanie

:paula_jasu Doczytałaś, ale nie zauważyłaś, że starałem się napisać baaaaardzo długie zdanie. Nie doceniasz awangardowych form literackich.

Nie, zwyczajnie pisałam zawsze najbardziej rozbudowane zdania w klasie w wypracowaniach, więc nie zaimponowałeś mi

Idem spać, coby rano wstać. A w robocie bendem klecił zdanie monstrum opisujące mój cały dzień. Do tego awangardowo będę włączał i wyłączał ortografię i gramatykę losowo zgodnie z rozkładem Weilbuma z trzema stopniami swobody. A kto mi zabroni?

Dobranoc

:chris_f
Doczytałam do końca. No wiesz! Nazwałeś mnie idiotką! Ale poznaj moją dobrą duszyczkę. Choć szukałam, to jednak żadnego błędu nie znalazłam., a wiele się dowiedziałam i teraz mam smaka na te czosnkowe wypieki - właśnie teraz, w nocy!
Nie lubię Cię za to

I w zasadzie, po pracy...