ostatnio na którymś kanale telewizyjnym leciał, a nie jestem w stanie przypomnieć sobie tytułu. Jakiś rumuński, albo serbski, albo jasna cholera wie, skąd.
Chodziło o chłopca, któremu zlikwidowano szkołę, więc dziadek postanowił, iż młody musi się szybko ożenić. Zaopatrzył chłopaczka w krowę i rozkazał pójść do miasta, aby ją sprzedać. Potem było dużo pijackich żarcików średnio wybrednych.
Krowa oczywiście młodemu spierdzieliła, ale on znalazł kobietę swojego życia - jakąś dziewczynę, śliczną, której mama puszczała się za podatki.
Pamiętam scenę łóżkowo - samochodową z udziałem wyżej wymienionej mamy, oraz rzucanie doniczkami przez dziewczynkę. Z balkonu.
No i młody na podryw przyniósł precle, które zawiesił na klamce.
Leciałabym.
I w sumie obejrzałabym jeszcze raz. Tylko tytułu nie jestem w stanie sobie przypomnieć!
Pomóżta, bojownicy.
Chodziło o chłopca, któremu zlikwidowano szkołę, więc dziadek postanowił, iż młody musi się szybko ożenić. Zaopatrzył chłopaczka w krowę i rozkazał pójść do miasta, aby ją sprzedać. Potem było dużo pijackich żarcików średnio wybrednych.
Krowa oczywiście młodemu spierdzieliła, ale on znalazł kobietę swojego życia - jakąś dziewczynę, śliczną, której mama puszczała się za podatki.
Pamiętam scenę łóżkowo - samochodową z udziałem wyżej wymienionej mamy, oraz rzucanie doniczkami przez dziewczynkę. Z balkonu.
No i młody na podryw przyniósł precle, które zawiesił na klamce.
Leciałabym.
I w sumie obejrzałabym jeszcze raz. Tylko tytułu nie jestem w stanie sobie przypomnieć!
Pomóżta, bojownicy.
--