Nie jestem prawnikiem ale jestem pewien, że byłej małżonce/partnerce nic się nie należy. Za to synowi jak najbardziej. Jeżeli osoba ta jest nieletnia, to jeśli zmarły nie wyznaczył w testamencie osoby która ma zajmować się spadkiem nieletniego (może być to nawet osoba postronna - kiedyś siostra mojej babci chciała wyznaczyć moją matkę jako takiego "opiekuna spadku" [nie pamiętam jak to się nazywało] dla swojej wnuczki) do czasu jego pełnoletności. Jeżeli taka osoba nie została wyznaczona to zostanie ją opiekun prawny - czyli matka. Jeżeli boisz się, że ona przehula pieniądze syna to:
opiekun powinien uzyskiwać zezwolenie sądu opiekuńczego we wszelkich ważniejszych sprawach, które dotyczą osoby lub majątku małoletniego. Czyli za każdym razem będzie musiała uzyskać zgodę sądu - który zdecyduje czy dana czynność wykonywana na spadku jest zgodna z interesami nieletniego spadkobiercy.
Co do dziedziczenia to wygląda to wg wiki:
W pierwszej kolejności do spadku zostają powołane dzieci spadkodawcy oraz małżonek. Dziedziczą oni w częściach równych. Jednak ułamkowa część spadku przypadająca małżonkowi nie może być mniejsza niż 1/4. Oznacza to, że jeśli mąż pozostawił po sobie żonę i dwoje dzieci, to wszyscy otrzymają po 1/3 spadku. Jeśli jednak pozostawiłby żonę i czworo dzieci, to żona otrzyma 1/4 spadku a czworo dzieci pozostałe 3/4 spadku.
Gdy dziecko spadkodawcy nie dożywa otwarcia spadku, jego udział spadkowy przypada jego dzieciom w częściach równych. Czyli w momencie, gdy spadkodawca pozostawia żonę, dwie córki oraz dwoje wnucząt po wcześniej zmarłym synu; to żona dziedziczy 1/4 spadku, obie córki po 1/4 spadku, zaś oboje wnucząt pozostałą 1/4 część spadku, która przypadałaby na syna spadkodawcy.
całość :https://pl.wikipedia.org/wiki/Dziedziczenie_ustawowe
Oczywiście jeżeli spadek nie mówi inaczej
--
Polska w ruinie to nie była diagnoza.
To była obietnica wyborcza.