Ponieważ w ostatnim czasie toczyły się tu boje mające u swych źródeł różne rodzaje wrażliwości, chciałbym Wam cos pokazać.
W PnąPeń (jakby powiedział Gadzinowski) jest sobie muzeum.
My mamy swoje Auschwitz, oni maja to upamiętniające zbrodnie Czerwonych Khmerów. Może się to komuś podobać, komuś mniej, ale sama idea jest zrozumiała i nie budzi większych sprzeciwów.
To co mnie osobiście jako człowieka pałętającego się po muzeach zastanawia, to eksponaty.
Nie chodzi o nawet najbardziej drastyczne zdjęcia
czy narzędzia tortur, choć prawdę rzekłszy w stosunku do stosowanych niegdyś w Polsce mało wysublimowane.
Ale o to:
Nie chodzi o samo podtapianie, bo to kara znana i u nas (choć w Polsce w XVI wieku byliśmy technicznie bardziej zaawansowani używając do tego m.in. żurawia gdańskiego)
Chodzi o to, że są to obrazy. Świeżo malowane, by zacytować pewną ławkę w parku.
Ze szczególnym uwzględnieniem tematu mordowania dzieci
Nie uzasadnia ich tworzenia wzgląd artystyczny, gdyż łagodnie mówiąc, jest on tu niewidoczny. Rzecz ma wymiar wyłącznie paradokumentacyjny.
Czy to ma sens? No i postawcie się w roli artysty.
Żeby nie było: nie oceniam, po prostu targają mną wątpliwości.
W PnąPeń (jakby powiedział Gadzinowski) jest sobie muzeum.
My mamy swoje Auschwitz, oni maja to upamiętniające zbrodnie Czerwonych Khmerów. Może się to komuś podobać, komuś mniej, ale sama idea jest zrozumiała i nie budzi większych sprzeciwów.
To co mnie osobiście jako człowieka pałętającego się po muzeach zastanawia, to eksponaty.
Nie chodzi o nawet najbardziej drastyczne zdjęcia
czy narzędzia tortur, choć prawdę rzekłszy w stosunku do stosowanych niegdyś w Polsce mało wysublimowane.
Ale o to:
Nie chodzi o samo podtapianie, bo to kara znana i u nas (choć w Polsce w XVI wieku byliśmy technicznie bardziej zaawansowani używając do tego m.in. żurawia gdańskiego)
Chodzi o to, że są to obrazy. Świeżo malowane, by zacytować pewną ławkę w parku.
Ze szczególnym uwzględnieniem tematu mordowania dzieci
Nie uzasadnia ich tworzenia wzgląd artystyczny, gdyż łagodnie mówiąc, jest on tu niewidoczny. Rzecz ma wymiar wyłącznie paradokumentacyjny.
Czy to ma sens? No i postawcie się w roli artysty.
Żeby nie było: nie oceniam, po prostu targają mną wątpliwości.
--
Podpisz=pomóż! https://ratujmyhematologie.pl/