Kompletnie nie rozumiem czemu wszyscy utożsamiają maturę z wiedzą zdobytą przez uczniów w trakcie liceum? To są dwie różne rzeczy, zwłaszcza teraz, kiedy żeby dostać się na studia, trzeba zdać dobrze maturę. A jeżeli na studia jest wymagany jakiś mniej popularny przedmiot, to wówczas uczeń musi dobierać kolejny ponad program [tylko mi tu nie piszcie, że jak ktoś nie jest leniwy to sobie poradzi. Pewnie, że tak, ale to nie o to chodzi].
Wychodzę z założenia, że jeżeli, ktoś przez 4 lata nie opanował dość wiedzy matematycznej, żeby umieć w przyszłości korzystać z procentów itp., to matura nic w tej kwestii nie zmieni. Tak samo z polskim - jeżeli ktoś, nie opanował zasad ortografii i gramatyki w ciągu czasu spędzonego w liceum, to matura nic nie da. Uważam, że i matematyka i polski powinny być obowiązkowe do końca i dobrze by jeszcze było, żeby ocena była wystawiana uczciwie, ale to nie tylko od uczniów zależy
.
Natomiast matura, która jest też aktualnie egzaminem wstępnym na studia [i to między innymi o tym pisałam, że jest do kitu [to oraz gimnazjum]. Technikum to dobry pomysł, pod warunkiem, że ktoś faktycznie chce tam iść, bo bywały przypadki, że niekoniecznie, ale i tak tam trafiał], powinna w takim razie wyglądać trochę inaczej. 3 lub 4 przedmioty do wyboru, w tym jeden język obcy [dowolny]. Jeżeli ktoś potem zamierzałby iść na studia humanistyczne, to i tak wybierałby pewnie język polski i np. historię czy geografię, zależy co byłoby konieczne na danym kierunku. Chemia, biologia dla przyszłych medyków itp.
Poza tym te wszystkie sprawdziany, egzaminy to i tak nie są współmierne z tym jak sobie będzie potem młody człowiek w życiu radził.
Jestem zdecydowanie przeciwna podcinaniu skrzydeł na stracie i nie uważam, że kiedykolwiek matura będzie egzaminem elitarnym, co tu poniektórzy sugerują. Teraz odsiew robią już gimnazja i na tym etapie życia to chyba wystarczy. Potem i tak na pierwszym roku studiów, sporo odpadnie i selekcja się odbędzie.