Chciałem wam mapkę zrobić, żeby pokazać moją wędrówkę, ale nie potrafię dokładnie trasy odwzorować
Tak więc będzie tylko mapka poglądowa.
Zacząć trzeba od tego, że chodzić lubię
Ale jak się niestety okazuje nie posiadam zupełnie zmysłu orientacji
Tak więc dla zorientowania się w sytuacji:
A- mój akademik
B- miejsce, z którego odjeżdżają autobusy do Rybnika
C- Dworzec PKS (stąd autobusy jadą do punktu B)
D- tu trafiłem
Jak to wyglądało w praktyce?
Wrzuciłem post, sprawdziłem pocztę, wyłączyłem DC++, spakowałem torby, wyłączyłem komputer, pozbierałem wszystko i wyszedłem z punktu A- akademika. Żadnych większych trudności na tym odcinku
Potem poszedłem nieco krzywo, ale bez większych problemów trafiłem do punktu B- przystanku pod katedrą. Okazało się, że mam kilka minut, więc pobiegłem do pobliskiej Żabki, by uczynić jakieś zapasy na drogę (w końcu głodny byłem). Na przystanku skonsumowałem Maćka (batona, nie forumowego) i cierpliwie czekałem. Autobus miał przyjechać około 18:55, czas się zbliżał, autobus podjechał, ja podszedłem by wsiąść, autobus odjechał, ja zostałem zszokowany na przystanku. Pomyślałem, że pan kierowca być może przeoczył biednego, zziębniętego (mierzącego prawie 185 cm!) studenta i pogodziłem się z myślą, że poczekam jeszcze trochę. Spojrzałem na rozkład jazdy- 19:35. Zadzwoniłem do domu, że nieco się spóźnię, coby się nie martwili itd. Ale nie w smak było mi czekanie 40 minut na przystanku, więc postanowiłem ruszyć w stronę dworca- szybciej wsiądę. Żeby jednak nie było zbyt łatwo obrałem drogę dłuższą i jak się okazało zdradziecką. Na mapce łatwo zauważyć plątaninę dróg w okolicy punktu B. Podejrzewam, że to właśnie one spowodowały moją klęskę. Zrobiłem coś w rodzaju pętli, zahaczyłem o punkt D (oddalony od C o 1,5km!) i wróciłem do B. Jednak nie sposób porzucić raz obrany cel. Nauczony doświadczeniem zmodyfikowałem nieco trasę i... znowu wylądowałem w D, z tym że z drugiej strony i po przebyciu innej drogi. W sumie zrobiłem 2 pętle, które według Google miałbym piechotą pokonać w około 1h. Z bagażem i w zimowych butach zajęło mi to 40 minut
Z punktu D wysłałem sygnał SOS do moich wspaniałych rodziców (wiem, mięczak ze mnie
), którzy podjęli decyzję o rozpoczęciu akcji ratunkowej. Czekałem około pół godziny, znalazłem parę sieci bezprzewodowych, ponudziłem się i wróciłem do domu autkiem
Niewiele brakowało, a pobiłbym życiowy rekord- gdy wracałem z Gliwic po raz pierwszy nie wiedziałem nawet gdzie jest dworzec. Również połaziłem po osiedlach, aż w końcu dotarłem do jednej z głównych ulic. Wiedziałem, w którą stronę jest Rybnik więc radośnie wyruszyłem na poszukiwanie przystanku. Mijałem jeden za drugim, ale na żadnym nie znalazłem informacji o PKSie do Rybnika. Przeszedłem wtedy 8km
I zaoszczędziłem jakieś 60gr na bilecie! Myślę, że powinienem wystąpić o zmianę rangi na "Jasio Wędrowniczek"
Wiem, że to raczej godne pożałowania niż śmieszne, ale mnie bawi, że za nic nie potrafię usiedzieć w miejscu i zawsze muszę poleźć gdzie mnie nie chcą
Dzięki za uwagę