Tak przynajmniej załatwiali te sprawy Celtowie, zwani też Galami lub Galatami. Mordowanie ludzi podczas obrzędów religijnych było chlebem powszednim dla starożytnych ludów Europy i basenu Morza Śródziemnego. Bo jak inaczej przebłagać bogów, niż upuszczając trochę ludzkiej krwi?
Juliusz Cezar pisał:
Uważają, że przychylności bogów inaczej pozyskać nie można, jak tyko przez oddanie życia ludzkiego za ludzkie życie, i tego rodzaju ofiary ustanowiono w imieniu ogółu.
Wiara w to, że droga do serca bogów wiedzie przez morderstwo, była bardzo rozpowszechniona w starożytnym świecie. Składanie ludzi w ofierze praktykowali Grecy, Rzymianie, Germanie, Kartagińczycy czy Egipcjanie. Ba, przecież sam Jahwe zażądał od Abrahama ofiary z syna! Nie inaczej rzecz się miała z Celtami, bo to ich obyczaje opisywał najsłynniejszy rzymski wódz i władca.
Ogień, krzyż i stryczek… – w jaki sposób składano ofiary?
W źródłach antycznych odnajdujemy kilka wzmianek o metodach, jakich używano do obrzędowego uśmiercania ludzi. Już sam Cezar zapisał w swojej „Wojnie Galijskiej”, że niektóre plemiona budują w tym celu ogromne kukły, które wypełniają żywymi ludźmi, a następnie podpalają ku uciesze bogów.
Świadectwo rzymskiego wodza znajduje potwierdzenie także u greckiego geografa Strabona, który tak opisuje omawiany rytuał:
Zbudowawszy olbrzymią konstrukcję ze słomy i drewna, zapełniali ją bydłem, dzikimi zwierzętami oraz istotami ludzkimi, składali następnie płonącą ofiarę z całej tej konstrukcji.
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/02/06/chcesz-zapewnic-sobie-przychylnosc-bogow-zabij-sasiada/