U mnie nie było niczego nadzwyczajnego - dyrektor pewnego dnia w środku zajęć zwołał zebranie i w surowym tonie określił regulamin studniówki. Później na studniówce mieliśmy festiwal kilku senatorów i samorządowców PiS, którzy uświetnili imprezę, wcale bez związku z tym, że dyrektor był z PiS
Część zarzutów faktycznie nieco śmieszna i na siłę (choćby pretensje o informacje na temat alergii pokarmowych - pewnie gdyby o to nikt nie zapytał to też byłyby pretensje, że trzeba się składać na jedzenie, którego się nie je), to trzeba też pamiętać, że to zlepek różnych zarzutów z całego kraju, które nie zawsze występują razem, ale coś w nich jest. Najbardziej urażeni poczuli się nauczyciele, ale też nikt nie napisał, że to oni są organizatorami studniówki.
Formalnie za studniówkę odpowiada Komitet Organizacyjny składający się z rodziców - wystarczyła jedno guglowanie, żeby znaleźć regulamin studniówki jednego z liceum, wydany przez dyrektora szkoły, który obliguje Komitet i uczniów do określonych działań (np. wybór miejsca). Jak więc jest? Jest różnie. Oczywiście nawet w takiej sytuacji gdyby ktoś mocno chciał to mógłby się wypiąć na dyrektora i zrobić własną imprezę, ale tak to już jest w szkołach, że nie każdy rodzic chce się kłócić z dyrekcją, albo wręcz nawet nie chce jej urazić. Często jest więc tak, że Komitet Organizacyjny staje się wykonawcą woli dyrektora. Można tu winić samych uczniów i rodziców, że dają sobie wchodzić na głowę, ale to nie zawsze takie proste, no i też nie znaczy, że jeśli rodzice/uczniowie nie protestują, to jakieś ich prawa nie są łamane - a artykuł objaśnia w jaki sposób i dlaczego. Być może wiele osób nie ma świadomości jakie są przepisy, wiele podporządkowuje się nieuprawnionym żądaniom, choć im się to nie podoba.
Temat może wydawać się błahy i śmieszny, ale czy śmieszne było gdy dyrekcja jednej szkoły stworzyła ze swoich uczniów przedsiębiorstwo zbiórkowe? Uczniowie mieli obowiązkowe dyżury kwestowania i prowadzenia zbiórek na różne cele, całorocznie, a pani dyrektor się bogaciła. Wpadła, bo podczas zbiórki WOŚP mimo zebrania kilku tysięcy złotych kazała uczniom liczącym podać kwotę kilka razy niższą i po wielu latach posypały się zeznania dotyczące innych zbiórek. Tak samo śmiesznie może być gdy szkoła w różny sposób transferuje sobie pieniądze uczniów. W jednym z liceum w moim mieście też była "tradycja" organizowania studniówki w szkole, przygotowywania jedzenia przez rodziców i dekorowania sali przez uczniów. Impreza była dwa razy droższa niż studniówki organizowane w lokalach, a później przez długi czas sala gimnastyczna była wyłączona z użytku, bo szkoła wynajmowała ją na różne imprezy... A gdy rodzice chcieli zorganizować imprezę w lokalu w racjonalnym koszcie to szkoła się nie zgodziła.
W pewnym sensie jest to przejawem działania polskich władz na gruncie lokalnym, gdzie wcale nierzadko dochodzi do nadużyć. Czasami to rodzice siedzą na głowie dyrekcji (bo takie czasy), czasami to dyrekcja siedzi na głowach rodziców, bo rodzice się boją, gdyż dyrektor wypracował sobie różne mechanizmy represji i trafił na podatny grunt.
Podsumowując, nie tylko w rządzie i nie tylko w samorządzie takie standardy, uczniowie powinny już w liceum przyswajać nauki Stonogi