Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielka księga zabaw traumatycznych CXXXIX

26 307  
40   3  
Kliknij i zobacz więcej!Jeśli szukasz tu czegoś z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom w komplecie udało się przeżyć, choć były i złamania i zranienia...

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

MALACZ

Będąc młodym i dość niemądrym człowiekiem, wpadłem na bardzo fajny pomysł (przynajmniej tak mi się wtedy zdawało).
W wieku czternastu lat nabyłem sobie wspaniały pojazd marki fiat 126p. Auto robiło furorę wśród moich znajomych, bo jako jedyny w tym wieku posiadałem takie cudo. Dodam jeszcze, że akcja toczy się na wsi, nad dużym zbiornikiem wodnym nieopodal Łodzi. Maluszek sprawował się nieźle, ale z czasem stan jego podwozia znacząco się pogorszył, mianowicie wypadło przez podłogę siedzenie pasażera, na którym na szczęście nikt wtedy nie siedział. Zrobiła się wielka dziura. Pewnego dnia postanowiłem zakończyć żywot mojego kaszlaka. Problem w tym, że to nie mógł być zwykły koniec. Zacząłem więc się zastanawiać w jak najoryginalniejszy sposób rozwalić i jednocześnie pozbyć się malacza. Pomysłów było sporo. Podpalić, rozwalić siekierami (zabawa grupowa), zepchnąć do jakiegoś dołu i zakopać itp. Niestety żaden nie był dla mnie zadowalający. Aż tu w końcu EUREKA! Złapałem więc za telefon i zaprosiłem znajomych na wały (które są dość strome i wysokie w miejscowości, gdzie przyjeżdżam na działkę) komunikując jednocześnie, że będą świadkami wielkiego wydarzenia.
Na wspomniane wały prowadzi długa prosta droga. Jak już zobaczyłem że wszyscy są nadszedł czas na pokaz jednocześnie towarzycho do końca nie wiedziało co to będzie za pokaz. Wróciłem więc po moją bestię na czterech kołach, ustawiłem się na drodze prowadzącej na wał, wcisnąłem gaz do dechy i jazda. Pędząc z zawrotną prędkością 80 km/h wjechałem na wał. Maszyna wyskoczyła lekko w powietrze a następnie z impetem walnęła (ze mną w środku) do wody. Wszystko było by fajnie, gdyby nie fakt, że w tym miejscu było głęboko i gdyby nie wielka dziura w podłodze. Maluszysko momentalnie napełniło się wodą, a ja wtedy spanikowałem i nie mogłem się z niego wydostać. Na szczęście idąc już na dno wypłynąłem przez otwartą szybę. Wychodząc na brzeg dostałem gromkie brawa, ale jak rodzice się o tym dowiedzieli dostałem straszne lanie. Tak więc nie polecam nikomu takiej zabawy. Z drugiej zaś strony do dziś towarzycho wspomina mój wyczyn, który z perspektywy czasu uważam za najgłupszy pomysł mojego życia.

by Dzaanas86

* * * * *

POSKAKAŁ

Mając 4-5 lat i dzierżąc ołówek w ręku wpadłem na świetny pomysł.
Otóż zacząłem sobie skakać na sofie. Ohh jakie to było wspaniałe, latałem tak wysoko. Niestety za którymś skokiem źle się odbiłem i zamiast do góry poleciałem w przód. Pech chciał, że przed sofą stało biurko mojego brata, które to miało wyjątkowo ostre krawędzie. Wywaliłem więc nosem (centralnie między oczami) o jeden z wyżej wymienionych kantów. Akurat z tego miejsca na nosie leci niemiłosiernie dużo krwi. Zacząłem wrzeszczeć jak to się mówi, na całe osiedle. Moja mama oczywiście usłyszała moje krzyki i popędziła mi na pomoc. I tu zonk bo sama prawie zemdlała jak zobaczyła że mam całą twarz w krwi (nie było widać mojej twarzy podobno) i skojarzyła to z ołówkiem który wciąż miałem w ręku. Otóż pomyślała sobie iż wybiłem sobie tymże ołówkiem oko. Wszystko jednak skończyło się dobrze i mama jakoś dała radę mi pomóc. Do dzisiaj mam piękną poziomą bliznę między oczami i wstręt do biurek z ostrymi krawędziami.

by Acrux_

* * * * *

GOLENIE - WAŻNA RZECZ

Mój szanowny, wówczas około 6-letni, brat pozazdrościł kiedyś golącemu się tacie. Koniecznie chciał wypróbować maszynkę do golenia, na co oczywiście zgody nie dostał, ale postanowił zaczekać na odpowiedni moment. Kiedy w pobliżu nie było nikogo z dorosłych dopadł do maszynki i "ogolił się", efekty nie były trudne do przewidzenia. Kiedy pojawił się z okrwawioną i podrapaną twarzą w kuchni mama była bliska zawału. Nie dość, że dezynfekowanie ran bolało ja diabli, to jeszcze dostał "nagrodę pocieszenia specjalną" w postaci solidnego klapsa od taty za nieposłuszeństwo i wystraszenie mamy.

by Alinoe

* * * * *

(NIE)SZCZĘŚCIE PIOTRA

Na mojej ulicy wychowywała się wspólnie "banda" równolatków. Było nas 7 osób z damską przewagą. Wszyscy w miarę spokojni ale jeden z chłopaków - Piotrek - miał wyjątkowego pecha (a może szczęście, bo wciąż żyje?)
Kilka przykładów z życia dzieci ulicy.
Jedziemy z górki na rowerach. Dziewczyny mają zwykłe składaki, Piotruś wypasioną kolarkę. Żeby pokazać babom jak to jeździ się na szosowym sprzęcie, po wyprzedzeniu nas efektownie zahamował. Jakoś tak bardziej zahamował przednim hamulcem. Widok przelatującego nad kierownicą i lądującego w nadrzecznych pokrzywach Piotrka był niesamowity. Replay’u niestety nie było.

Mamy po około 7-9 lat. Wszyscy z paczki mieszkamy w domach jednorodzinnych, które to maja zwyczaj być ogrodzone. Zwykle człowiek do wchodzenia używa furtki, ale nie dzieci. Dzieci "normalnie" wchodzą na podwórko wspinając się na siatkę i przełażą górą. Do czasu. U Piotrusia bramka była zabezpieczona kolcami. Pamiętam, jak pewnego dnia poszliśmy do Piotrkowego ogródka (oczywiście przez bramę). Wszystkim się udało. Tylko Piotr zawisł na bramie drąc się na całe gardło. Blizne miedzy żebrami po zardzewiałym kolcu ma do dziś szeroką i paskudną.

Niedługo po przygodzie z bramą, Piotruś uzdrowiony, pełen nowych pomysłów poszedł popatrzeć jak to budują się nowe domy na osiedlu. U sąsiadów właśnie przygotowywano beczkę ze smołą (albo czymś podobnym) do izolowania fundamentów. Piotruś zaintrygowany wydającą dziwny bulgot beczką w ognisku postanowił zajrzeć do niej. Złapał za brzeg, beczułka się zakołysała i z wnętrza wypłynęła czarna, gorąca maź. Oprócz poparzonej nogi, Piotrka jeszcze długo bolały pośladki.

by Ewa_c11

* * * * *

WINDA

Mając ok. 8 lat, po przyjeździe na wieś z rodziną i siostrą, zachciało nam się bawić w windę. Moja starsza siostra przerzuciła linę przez stalowy pręt w stodole i przywiązała do końca liny wiadro. To, że byłem sporo mniejszy zadecydowało, że to ja mam "jechać windą". Wszedłem do wiadra, siostra uniosła mnie dzięki linie do góry i... wiadro się obróciło i spadłem z ok. 1 metra głową na drewnianą ławkę. Jedyne uszkodzenie: mocno rozcięta głowa..

by Figiel @

* * * * *

ZJAZD

Było lato, ciepło fajna pogoda. Moi rodzice postanowili odwiedzić koleżankę która mieszkała na peryferiach. Ja pojechałem z nimi, tylko że na rowerze. Gdy byliśmy niedaleko (nigdy jeszcze tam nie byłem) zobaczyłem ogromną górkę. I zjechałem. W połowie zauważyłem zakręt a przede mną była zagroda dla koni. Hamulce już od dawna nie działały, więc żeby tam nie wpaść celowo uderzyłem rowerem o krawężnik i przerąbałem w barierki do stadniny. Jakoś obolały doszedłem do celu, ale już pieszo. Miałem wielkie szczęście że nie przywaliłem w żadnego konia.

by CoolerMan

* * * * *

POKAZAŁ BRATU

Sytuacja miała miejsce nad morzem. Pojechaliśmy tam z całą rodziną (2 + 2) do kuzynostwa. Kuzynostwo wyjechało sobie na mazury i nam zostawili pod opieką domek jednorodzinny. Pewnego słonecznego dnia (pierwszy po kilku dniach deszczowej pogody) rodzice wybrali się do Sopotu. My natomiast z bratem na wycieczkę rowerową. Wracając do domu, jechaliśmy po drodze (albo tym, co miało być w przyszłości drogą). Ogólnie było dużo ubitego piachu, dziur i wody. Mój młodszy brat zauważył wielką dziurę, z małą muldą przed nią. Wpadł na pomysł, żeby ją przeskoczyć. Rozpędził się, hop! i wpadł rowerem do środka. A ja, jako starszy brat chciałem mu pokazać jak to się robi. Rozpędziłem się więc, wyskoczyłem, pochyliłem się za bardzo do przodu i wylądowałem przednim kołem w dziurze. Kierownica się złamała a ja wykręciłem niezłego fikołka. Najprawdopodobniej straciłem podczas upadku przytomność, bo go nie pamiętam. Pamiętam natomiast, jak zbierałem się z ziemi. Kolano rozwalone, kierownica połamana, w głowie szumi, a z prawej dłoni wyrwane do mięsa. Krew kapała jak oszalała. Dokulałem się jakoś do domku, umyłem rękę, założyłem opatrunek (jak na młody wiek wiedziałem gdzie jest apteczka - kierunek maluch). Do dzisiaj mam 3 blizny w miejscach, gdzie był największy ubytek. Rower trzeba było odkupić, ale przeżycie nie do zapomnienia.

by NRG

* * * * *

STARY A GŁUPI

HALOGEN

Niedawno (a mówią, że z wiekiem człowiek mądrzeje) pochłonęła mnie pasja rzeźbiarstwa. Mój mały warsztat mieścił się na biurku z lampą z halogenem, który jak wiadomo, grzeje. Posiadam również tubki z brokatem, łączone klejem. Udowodniłam, że jak trzyma się łapkę poklejoną brokatem pod halogenem, to szybciej schnie i robi się taka "skorupa". Tyle tytułem wstępu.
Akcja właściwa: postanowiłam zrobić rzeźbie małej dziewczynki kapelusik z brokatu. Nie chciało mi się trzymać łapy pod halogenem, więc zbudowałam wieżę aż po sam halogen, na wierzchu postawiłam zszywacz w plastikowej obudowie, uformowałam na nim domniemany kapelusik i polazłam do pokoju obok. Po jakimś czasie dobiegł mnie ohydny smród. Nie wiadomo czemu od razu skojarzyłam sobie halogen. Okazało się, że halogen stopił plastik, a ja niemądra, zamiast wyłączyć halogen, wyciągnęłam spod niego zszywacz. Stopiony plastik poleciał mi na rękę. Może niektórzy wiedzą jaka to temperatura i smród. Zszywacz wyrzuciłam, dziewczyneczka jest bez kapelusika, pokój wywietrzyłam, łapę wyleczyłam.

by Aveflamingo @

Traumatycy i wszyscy inni przeżywające mrożące krew w żyłach przygody! To seria o Was i dla Was! Klikaj w ten linek i pisz! Opisz naprawdę traumatyczną historię, która zagości na stronie głównej i którą przeczytają tysiące ludzi! W tytule maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!

Oglądany: 26307x | Komentarzy: 3 | Okejek: 40 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

26.04

25.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało