Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielka księga zabaw traumatycznych LIV

28 440  
3   18  
bum, bach, KLIK!Część wyjątkowa. Zaczyna się inaczej niż zawsze, od seansu spirytystycznego. A potem napięcie rośnie. I jak zawsze kończy się o dziwo kilkoma szwami. Czasami gipsem.

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom o nie wypaczonej psychice odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...


DUCHU WZYWAM CIĘ!!!

Ostatnie tchnienia PRL, koniec ósmej klasy, pożegnalny wyjazd na klasowy biwak. Atmosfera luźna, swobodna, miejscami natchniona erotyzmem (te pierwsze miłości). Mieszkaliśmy w dwupiętrowym budynku. Na pierwszym piętrze w trzech pokojach znalazło się siedem najładniejszych i najrówniejszych babeczek i tylko nas dwóch - mój druh Marcin i ja. Cóż było robić, jak nie kusić? Wiedząc, że jedna z tych naj-babeczek ma fioła na punkcie ezoteryzmu, spirytualizmu i uważa siebie za medium, postanowiliśmy zorganizować wieczór spirytystyczny.
Na podstawie pożyczonej książki przygotowaliśmy niezbędne imponderabilia - no i do dzieła. Spotkanie rozpoczęliśmy od przygotowania gruntu - czyli fantazyjnie podkoloryzowane opowieści o nawiedzonych domach babci, chorym psychicznie wujku etc., pojawiło się wino na stole i rumieńce na buziach. Przystępując do głównego punktu programu - seansu, oddaliśmy palmę pierwszeństwa Medium, aby przejęła na siebie ciężar prowadzenia konwersacji z poltergeistami i innymi kreaturami.
Na początek miał być Napoleon potem Julek Cezar, potem zeszło na ciocie klocie.i nic. Nerwowe śmiechy zamieniły się w niewybredne żarty; skupienia - zero, tylko panna Kasia pełna powagi i zadowolony Marcin bo mógł trzymać ją (sic!) za rękę. Mnie to znudziło, więc poszedłem do naszego pokoju napić się herbaty. Przez ścianę słyszałem cichnące śmiechy aż w końcu wszystko umilkło. Zaintrygowany postanowiłem sprawdzić co się dzieje i najciszej, jak tylko umiałem, podkradłem się pod drzwi, ale niczego nie usłyszałem. Melodramatycznie z pauzami trzykrotnie zastukałem ( a raczej walnąłem) w drzwi i nic.. Powtórnie. Słyszę ciche stąpanie i drżący głos kolegi: "kto tam". Nie odpowiedziałem tylko znów zastukałem i słyszę histeryczny krzyk, drzwi się otwierają i stoi w nich blady jak ściana Marcin, a ja kulam się ze śmiechu. Niedługo. Okazało się, że po moim wyjściu zaczęli wywoływać ducha i po wypowiedzeniu formuł zgasły wszystkie świece, a duch miał ujawnić swoją obecność poprzez trzykrotne zapukanie. Jak tylko to wypowiedzieli rozległo się pukanie - tylko że moje. Ale tego nie wiedzieli...
Efekt końcowy: Trzy koleżanki miały atak histerii i paniki zakończony interwencją lekarza i zastrzykami uspokajającymi, dwie musiały wziąć jakieś proszki na nerwy; oraz obniżenie zachowania na świadectwie. Za picie wina.

by Skyolo

* * * * *

SPOSÓB NA PIEGI

Moja młodsza siostra miała i ma strasznie piegowatą twarz. A jak wiadomo dziewczyny chcą się podobać. Długo myśleliśmy co z tym fantem zrobić aż mnie oświeciło! Kazałem siostrze iść do łazienki wziąć PUMEX i szorować pysk jak górnik piety. P rawie się udało, gdyby nie wejście mojej szanownej rodzicielki. Mało nie przypłaciła tego zawałem, jak zobaczyła swoją najmłodszą pociechę zakrwawioną jak zarzynane ciele. Parę dni nie mogłem siedzieć ale warto było! 

by Bojat

* * * * *

SIŁA SUGESTII

Miałem jakieś 10 lat, odkryliśmy jak fajnie pali się pył po cyklinowaniu parkietu (akurat był remont sali gimnastycznej w szkole). Udało nam się namówić brata kumpla (jakieś 7 lat), żeby rzucił garść w ognisko i popatrzył "z góry". Dziwnie wyglądał bez brwi i ze stopioną grzywką.

by Talknow

* * * * *

DRZWI

Małym będą tak z 7 lat lubiłem biegać po domu z pokoju do pokoju, z najdalszego pokoju na dwór itd. Mieszkam w domku więc aby wydostać się z najdalszego pokoju na podwórko, musiałem pokonać kolejne dwa pokoje i korytarz, a jak wiadomo między pokojami są drzwi. W jednym przypadku całe drewniane a w drugim tak 60% to wstawiona szyba.
Dnia pewnego szalejąc ponownie po domu chyba przegiąłem bo zdenerwowałem moją ś.p. prababcie. Ta by zaniechać dalszych moich wyczynów postanowiła pozamykać wszystkie drzwi.
Do dziś pamiętam gdy biorąc ostry zakręt z korytarza moim oczom ukazała się szyba zamiast kolejnego pokoju, w odruchu zdołałem wyciągnąć przed siebie ręce i z wrzaskiem na ustach (jeszcze nie umiałem kląć) przeleciałem przez szybę. 
Efekt to wybita szyba i pocięte nadgarstki. Przez kilka tygodni nosiłem bandaże na obu dłoniach. Już nie biegałem.

by Ganzes 

* * * * *

MADZIA I JEJ BRAT

Tandem "ja i mój młodszy brat" był rewelacyjny. Jedną z naszych ulubionych zabaw, był skok z biurka na tapczan. Ten kto skoczył dalej, miał zapewnione sprzątanie swojej części pokoju przez 2 dni. W trakcie jednego z takich turniejów, mój brat bardzo zaaferowany, że będzie lepszy, wystawił język w trakcie lotu... Chwilę później jego ryk było słychać w całym mieszkaniu... Zaprowadziłam go do łazienki i kazałam "włożyć" język pod zimną wodę. Na szczęście okazało się, że "tylko" przegryzł język na wylot...

Innym razem bawiliśmy się w berka w mieszkaniu. Udało mi się zwiać do naszego pokoju i zamknąć drzwi. Mój brat wpadł na pomysł, że jak się dobrze rozpędzi, to otworzy drzwi siłą rozpędu. Nie trafił... Brzęk tłuczonej szyby słychać było przed blokiem. Po chwili wpadli do domu rodzice i zobaczyli mojego brata przewieszonego przez coś, co było resztkami drzwi. Resztka szyby wisiała zupełnie jak gilotyna, która w każdej chwili mogła na niego spaść. Takiego kazania, jakie dostaliśmy po fakcie nie sposób zapomnieć.

by niezarejestrowana Magdalenaa_b

* * * * *

CYRKOWIEC - KASKADER

Mając jakieś dwa, góra trzy lata, pod wieczór, miałem iść grzecznie jak co dzień spać. Ale jak na złość, nie dane mi było spokojnie zasnąć, odzywała się we mnie dusza akrobaty - więc trenowałem jakieś salcicha i przewroty w małym łóżeczku dziecięcym, robiąc przy tym spory hałas, przez który Ojciec nie mógł oglądać TV - a kinoman z niego do dziś... Gdy usłyszał, ze prócz skoków zacząłem beczeć, skierował swe kroki do sąsiedniego ciemnego pokoju, gdzie byłem ja, wymierzył mi parę partyzantów w tyłek i poszedł oglądać film. Wielkie było jego zdziwienie, gdy po paru minutach zobaczył na ręce krew... Okazało się, że jednego salta nie dokręciłem najprawdopodobniej, i rozciąłem sobie głowę, zarywając przy tym łóżko. Skończyło się na paru szwach, bliźnie. No i nowe łóżko dostałem...

by Ariello87

* * * * *

NOWE SPOSOBY HAMOWANIA ROWERKA

W wieku około lat trzech dostałem "po kuzynie" upragniony rowerek. Problem polegał na tym, że rowerek miał tylko hamulce szczękowe czego ja za diabła nie potrafiłem opanować. Tak więc na początku hamowałem trąc stopami o nawierzchnię. Niestety mama to przyuważyła i wytłumaczyła ręcznie że tak się nie robi (we wczesnych latach 80-tych o buty było trudno). Tak więc wymyśliłem, że najlepszym sposobem zatrzymania rowerka będzie wjechanie w coś co się nie porusza (płot, mur, stojące auto, itp.). Pewnego letniego popołudnia zjeżdżałem sobie z góry szlaki, którą miała być wysypana droga i "wyhamowywałem" na stojącej obok szopce. pech chciał ze za którymś razem źle obliczyłem kąt natarcia na szopkę i w niewytłumaczalny sposób wbiłem sobie w brzuch kawałek kierownicy i manetki hamulca - do dzisiaj mam blizny. Na szczęście nic z organów wewnętrznych sobie nie uszkodziłem (tym razem).

RĄBMY DRZEWO!

Kiedy razem z moim kumplem mięliśmy po jakieś 7 lat - pojechaliśmy do jego wujka "pomagać mu przy gospodarstwie", czyli głównie jeździć z nim ciągnikiem. Ponieważ wujo był zajęty czymś w oborze co nie bardzo nas interesowało postanowiliśmy porąbać mu trochę drewna na zimę (cała akcja działa się latem). Nawet całkiem fajnie nam szło wynajdowanie cienkich gałązek, kładzenie ich na pieńku i rąbanie ich siekierą. Do momentu kiedy mój kumpel znalazł gdzieś kawałek deseczki z dziurą po sęku. Kiedy już położył ją na pieńku, ja nagle stwierdziłem, że taka deseczka może się nam przydać (po kiego ch.. to do dziś nie wiem) i wyciągnąłem łapę w jej kierunku. Problem polegał na tym, że kumpel już miał siekierę w górze, a że on był niewiele cięższy od niej, to już nie udało mu się jej zatrzymać. "Na szczęście" odciął mi tylko jeden palec - ten najmniejszy u lewej ręki (palec trzymał się tylko na skórze od wewnętrznej części dłoni). Podobno gdy jego wuj to zobaczył to miał stan przedzawałowy. Opatrzył mi "ranę" i kazał iść do domu (daleko nie było - niecały kilometr) - dopiero niedawno przyznał się, że strasznie bał się mojej mamy (nie dziwie mu się). W każdym razie skończyło się na pięcio godzinnej operacji przyszywania palca i mam go do dzisiaj, nawet częściowo mogę nim ruszać. Kumpel się u mnie przez dwa lata nie pokazał...

by niezarejestrowany Karol

* * * * *

STARY A GŁUPI

SPAWAMY Z EFEKTAMI

Sąsiedzi od lat wielu mają autobus i świadczą okazjonalne usługi przewozowe (wycieczki, pogrzeby, pielgrzymki). Sprzęt jest ogólnie w dobrym stanie, ładnie utrzymany, jednak jak wszystko - czasem się psuje i wymaga remontu. Pewnego razu "puścił" spaw między "tarczą koła" a "obręczą" - trzeba położyć nowy. Jak pomyśleli tak zrobili. Odkręcili koło, wytoczyli przed garaż, rozpoczęło się spawanie (koło duże, miejsce trudno dostępne - trzeba usiąść na kole). Spawanie to duże ilości ciepła. Guma się rozgrzała, ciśnienie powietrza wzrosło (początkowe 7 atmosfer), opona eksplodowała. Starszego znaleźliśmy na dachu garażu, młodszego pod stołem warsztatowym w garażu.

by Nie-zawodowiec

* * * * *

GO TRABI, GO

Jeden mój kumpel jakieś 10-12 lat temu kupił sobie pierwsze auto, podbajerowanego tanim kosztem trabanta (rajdowa kierownica, lotnicze siedzenia i inne takie podobne).
Zabrał nas dumny na przejażdżkę i tak sobie jedziemy, a on nagle podczas jazdy pokazuje nam kierownice którą trzyma w rekach i która po prostu odłączyła się od samochodu.
My wszyscy w śmiech i zaczynamy do niego mówić "stary nie wygłupiaj się wkładaj kierownice na miejsce i jedziemy dalej".
Niestety okazało się, że poprzedni właściciel fury zmieniając kierownice na mniejszą, rajdową w sobie tylko wiadomy sposób próbował ją nieudolnie przyspawać w miejsce starej. Ta przy gwałtowniejszym ruchu po prostu się urwała w pełnym biegu!
Na szczęście nie było ślisko. Skończyło się tak, że samochód zjechał z drogi na torowisko dla tramwajów, na którym szczęśliwie nic nie jechało.

by Mario76

Czasem trzeba się rozstać na czas jakiś z każdą serią. Odetchnąć od niej, spojrzeć na nią z boku. Poczytać odcinki archiwalne.Jak już się za nią się stęsknisz - wróci jeszcze fajniejsza. A Ty przyjmiesz ją jak starego, dobrego przyjaciela nie widzianego parę lat. Będziesz chłonął jego opowieści z zapartym tchem śmiejąc się wraz z nim. Nie oznacza to, że Trauma znika zupełnie. Po prostu odchodzi tylko na jakiś czas. A Ty opisuj swoje przygody i podsyłaj je do mnie. Ja będę je zbierał i kiedy uznam, że czas powrócić - trauma znów ożyje! Klikaj w ten linek i pisz!

Oglądany: 28440x | Komentarzy: 18 | Okejek: 3 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

26.04

25.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało