Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Autentyki CV - Uważaj na nadmorskie dzwonniczki!

36 377  
3   36  
Czy wiecie co robią ostatnio Polacy oraz jakie zmiany zaszły w kościele katolickim? Dowiecie się tego ze sto piątego wydania Autentyków. A jeśli przypadkiem śniła Wam się Marta, to ten odcinek jest lekturą obowiązkową...

BO JĘZYKÓW TRZEBA SIĘ UCZYĆ!

Wchodzi do apteki babka typ "dzidzia piernik" to znaczy grubo po czterdziestce, odziana w pękające w szwach, jadowicie różowe wdzianko i wypala:
- Ejpipi proszę!
Oczka mi do rozmiarów pięciozłotówki urosły, ale myślę, że pewnie się przesłyszałam:
- Słucham?
- Ejpipi!!! Angielskiego pani nie zna?! Tam stoi! - I wycelowała akrylowym szponiastym pazurem na...
...APAP.

by KlaraG

* * * * ** * * * *

JAK SPRZEDAĆ SAMOCHÓD KOBIECIE?

Moja psiapsióła kupuje używane autko. Właśnie zdała mi telefoniczną relację z oględzin. Najważniejsze wrażenie:
- [...] i wiesz, tam w środku wisiała choinka zapachowa i pachniało landrynkami, normalnie słodziusio. Muszę go mieć!

by happy

* * * * *

DIALOGÓW POLSKO - NIEMIECKICH CIĄG DALSZY

Mój znajomy pracował dwa lata w Niemczech. Językiem obowiązującym w biurze był angielski, ale część pracowników to oczywiście Niemcy - wliczając w to głównego szefa. Mój znajomy uparcie migał się od uczenia się niemieckiego, co raz na jakiś czas denerwowało Jego szefa, który w takich sytuacjach strasznie się denerwował (po angielsku):
- Tyle czasu jesteś w Niemczech, mógłbyś się już, Ty ******, chociaż trochę tego niemieckiego nauczyć!!!
Na co mój znajomy, ze stoickim spokojem, odpowiadał:
- Ależ troszkę to ja umiem... "Raus, raus, du Polnische Schweine"...
I to kończyło wszelką dyskusję...

by illy

* * * * *

BO TARGOWAĆ SIĘ TO "TRZA UMIĆ"

Kraków. Hala Targowa.
Pod Halą jest miejsce zwane ’aleją żuli’ gdzie okoliczne zdzisie przynoszą wszystko co jeszcze da się wynieść z domu lub inne śmietnikowe zdobycze. Można tam nabyć pedał do roweru Wigry bądź prawą nogę lalki Barbie.
- Ile za ten dzbanek?
- Trzy dychy panie kierowniku.
- Trzy dychy? Dam dwa złote.
- Dobra.

by kitajec

* * * * *

KAŻDY DZISIAJ WYGRAĆ MOŻE

Wczoraj - Hipermarket REAL w pięknym Zgorzelcu.
Wpadam do owego przybytku rozkoszy poszukując pilnie potrzebnego mi kantoru. No i znalazłem w rogu pasażu.
Podchodzę do okienka, kładę 100 euro do wymiany. Laska zabrała pieniążek i coś tam stuka na klawiaturce. W międzyczasie zaszedł mnie od tyłu siakiś tubylec i stoi sobie. Laska po chwili przez okienko zaczęła mi wydawać polski odpowiednik po 50-tkach.
Facet rozdziawił kopare i rzuca textem:
- O kurna, ale Pan wygrał...
Panna w okienku uśmieszek typu: "zonk" ja też zdezorientowany, ale...
(Mamusia tłumaczyła, że jak się jest w gościach to trzeba być grzeczny dla tubylców więc...)
...na szybko dyplomatycznie zażartowałem:
- Taa... dobrze by było.
Na to facio zakręcił wąsa i mruknął:
- Może też będę miał szczęście.
Odchodząc od okienka rzuciłem okiem na czynności panopka i co widzę? Koleśnik podsuwa pannie pomiętą "dychę" w złociszach i wypala:
- Dwa razy na chybił trafił...
Jak się okazało... budę dalej była kolektura [:D]

by LENNOX

* * * * *

MILICJANT TEŻ CZŁOWIEK

Było to w latach 80-tych. Wuj mojej żony pracował, w pewnym przedsiębiorstwie budowlanym, jako kierowca Żuka. Takiego Żuka do przewozu osób. Razu jednego robota była dość daleko od bazy i musiał on robotników w poniedziałek zawieźć do pracy, a w piątek dostarczyć pod troskliwe skrzydła wytęsknionych żon. Była to nieliczna brygada (około 10 sztuk), więc spokojnie dawał radę jednym kursem. Któregoś piątku oprócz stałej załogi, było jeszcze 4 chętnych do powrotu rzeczonym Żukiem. Jako, że wuj miał dobre serce, to zapakował wszystkich do samochodu i mknie do domku. Oczywiście, jak to w życiu bywa, szanowny pan milicjant upatrzył sobie Żuczka do kontroli. Pomachał lizaczkiem i wuj grzecznie zjeżdża na pobocze. Zatrzymuje się przy milicjancie, odsuwa szybę i mówi:
- I co machasz? Nie widzisz, że pełno jest? Nikogo już nie zmieszczę...
Podobno obyło się bez mandatu.

by cls

* * * * *

PRZEPIS TO PRZEPIS!

Byłem dzisiaj z moją mamuśką w pewnym markecie budowlanym celem zakupienia na raty kominka z obudową. Moja rodzicielka postanowiła skorzystać z kredytu, który udzielał pewien bank mający umowę z marketem. W Biurze Obsługi Klienta bardzo miła blondi pomogła wypełnić dokumenty m.in. nr telefonu stacjonarnego, co jak nas poinformowała, jest wymagane przez bank.
Po odczekaniu 15 min. (jak w reklamie: Kredyt w 15 minut), z rumieńcem na twarzy i lekkim zażenowaniem, poinformowała nas, że bank odmówił kredytu ponieważ nie jest spełniony jeden z warunków jego udzielenia. Na nasze dociekliwe pytania o co chodzi odpowiedziała:
- Pod podanym przez Państwa numerem telefonu nikt nie odbiera połączenia.
i dodała:
- Ja naprawdę im tłumaczyłam, że Państwo są tutaj.

by arkk

* * * * *

MALOWANE GRZECHEM

Znalezione na przekroj.pl
(...)
Największą zmianą polskiej spowiedzi są jednak grzechy.
- Mój proboszcz przyszedł do mnie kiedyś i wyraźnie zakłopotany zaczął mnie wypytywać, czy nie wiem, co to jest ta amfa i co się nią maluje, bo chłopak się z tego spowiadał, ale mówił, że zrobił tylko kilka kresek - opowiada jeden z młodych księży.
(...)

by sqnx

* * * * *

WIADOMO, ALE PO CO TO OGŁASZAĆ?

Opowiadam autentyka zasłyszanego z pierwszych ust. Opowiadała wielce szacowna w słusznym wieku pani. Tak więc pani owa, wraz z mężem, prowadziła swego czasu dość bujne życie towarzyskie, dom był otwarty dla gości o każdej porze dnia i nocy. Któregoś razu pani jednak była już dość zmęczona niekończącymi się wizytami, wróciwszy z pracy wywiesiła na drzwiach taką oto żartobliwą karteczkę:
"W tym domu panuje cholera" i położyła się zdrzemnąć, bo była po pracy dość mocno zmęczona - zajmowała naprawdę odpowiedzialne stanowisko w poważnej firmie. Obudził ją mąż i spytał z udawanym wyrzutem:
- Kochanie, czy musiałaś tak wszem i wobec ogłosić, że masz mnie pod pantoflem?

by atitta

* * * * *

A MOŻE MA CHOCIAŻ JAKIEŚ ADRESY NIEGRZECZNYCH DZIEWCZYNEK?

Przez ostatnie dwa tygodnie miałam wielką przyjemność jechać sobie rowerkiem z Warszawy do Berlina. Gdzieś w Wielkopolsce regenerując siły w pobliżu jakiegoś baru byliśmy z moją niezrównaną ekipą świadkami następującej sceny. Dwóch, najwyraźniej nieznanych sobie wcześniej chłopczyków, nieśmiało rozpoczynało wspólną zabawę. Jak to zwykle bywa, jeden zapytał drugiego o imię. Padła odpowiedź:
- Mikołaj.
Na twarzy pierwszego chłopczyka wymalowała się konsternacja, intensywny wysiłek umysłowy, niedowierzanie...
- To ty jesteś Mikołaj?
- Tak - towarzysz pozostawał niewzruszony.
Zdumienie niebotyczne, trybiki w główce pracują...
- A znasz mnie?
- Nie.
Tego było za wiele na małą główkę chłopczyka, który oburzony, prawie z płaczem wypalił:
- PRZECIEŻ MIKOŁAJ WSZYSTKICH ZNA!

by kapella

* * * * *

CAŁA POLSKA... (NIE, NIE CZYTA DZIECIOM)

Kumpel ma (nie)szczęście być księgowym w kancelarii El Presidente Saszki Kwasa. Byliśmy umówieni na trzydniowe podziwianie gwiazd w długi weekend (jak się robi wiadomo co na świeżym powietrzu, to się w apogeum odchylenia podziwia gwiazdy). Jednak zadzwonił i z nieukrywanym żalem w głosie powiadomił, że mu na weekend dowalono roboty.
Mając w głowie ostatnie wydarzenia, palnąłem:
- Co, przerabiasz oświadczenia majątkowe?
Jak nic sobie nagrabiłem.

by Peppone

* * * * *

MYDŁO LUBI ZABAWĘ

Wchodzę dzisiaj w robocie do WC, siusiam sobie błogo, przystępuję do mycia rączek po i... zaczynam się zastanawiać, czy się nie posikać drugi raz... Na szybie naklejka:
"MYDŁO NIE GRYZIE"
dopisek markerem trochę niżej:
"TA, JASNE, I NIE SZCZYPIE W OCZY..."

by Pitar

* * * * *

A TY? BYŁEŚ KIEDYŚ U MARTY?

Zafundowałem sobie dziś rano małą przejażdżkę tramwajem. W związku z powyższym byłem mimowolnym świadkiem rozmowy dwóch pań jadących do fabryki:
- Wie pani, co mi się dzisiaj śniło? Wchodzę do pokoju, a tam mój brat leży u Marty...
- U której Marty? U Szymańskiej?
- A tam, u Szymańskiej. Umarty leży, nieżywy!!! Nie rozumie pani tego?

by YarpenZ

* * * * *

BIM BAM BOM TY S...

Leżymy na plaży ja, ojciec i chrześnica (4 lata). W pewnym momencie Dziewczynka wypala do wujka:
- Co to jest? (pokazuje palcem na krocze)
Ojciec:
- Aaa dzwonek - odpowiedział zmieszany.
Dziewczynka:
- Ooo, oo. A mogę podzwonić?
Ojciec:
- Nie.
Dziewczynka:
- A czemu? Co się popsuł? - odpaliła szybko i niewinnie dziewczynka powodując śmiech plażowiczów, a ja do teraz czuje piasek w ustach, tak się wgryzłem weń ze śmiechu.

by leesiu1989


Mało? Chcesz poczytać więcej autentyków? To wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne", tam też możesz opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), a być może za tydzień to właśnie Ty rozbawisz na naszej stronie głównej tysiące czytelników kolejnych Autentyków!

Oglądany: 36377x | Komentarzy: 36 | Okejek: 3 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

26.04

25.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało