To zdumiewające, jak bardzo filmowcy wierzą, że napchani papką z popcornu i coli widzowie są w stanie wyłapać serwowane im pod sam nos wskazówki, które mogą dodać seansowi zupełnie nowy wymiar. O większości tych doskonale przemyślanych smaczków dowiadujemy się często wiele lat później, czystym przypadkiem, czytając artykuł na Joe Monsterze… Uwaga: SPOILERY!
Musimy się jednak trochę usprawiedliwić – wychwycenie niektórych drobiazgów przygotowanych przez twórców kinowych przebojów często wymaga spostrzegawczości i umiejętności szybkiego łączenia poszlak. To dlatego wiele z tych małych smaczków znajdujemy dopiero po ponownym seansie filmu.
SkyfallJednym z najbardziej wstrząsających elementów przedostatniej odsłony przygód szowinistycznego (no, tak – ale o co chodzi?) agenta 007 jest śmierć M – zwierzchniczki głównego bohatera. Grająca tę postać Judi Dench wcielała się w nią przez 17 lat, czyli od czasów „Goldeneye”.
Bardzo wyraźny sygnał o tym, że w „Skyfall” czeka na nią zimna mogiła mogliśmy odebrać już w pierwszych minutach filmu. Seria o Jamesie Bondzie zawsze zaczyna się artystyczną animacją, której towarzyszy, skomponowana specjalnie na potrzeby produkcji, klimatyczna, wpadająca w ucho kompozycja. Wielu widzów z przyzwyczajenia już nie przykłada specjalnej wagi do tego, co dzieje się wówczas na ekranie. I to właśnie w tym najmniej „wymagającym” momencie seansu pojawia się nazwisko Judi Dench podczas animowanej sekwencji na… cmentarzu. No, już chyba bardziej dosadnej podpowiedzi nie dałoby się tu wepchnąć.
Ostatni JediEj, mówcie sobie co chcecie – ja na tym filmie bawiłem się wyśmienicie. Może to dlatego, że nie oczekiwałem zbyt wiele i jako fan najstarszej trylogii George’a Lucasa wiedziałem, że siła sentymentu nie dopuści do tego, aby cokolwiek zniszczyło mi miłe wspomnienia związane z obejrzanymi w dzieciństwie filmami. Muszę przyznać, że bardzo spodobał mi się motyw ostatniego pojedynku Luke’a, kiedy to podstarzały wojownik Jedi tworzy swój hologram i z jego pomocą stacza walkę z brzydkim niczym oblicze Urbana Kylo Renem.
To, że nie mamy do czynienia z prawdziwym Skywalkerem można już było wywnioskować z kilku drobnych podpowiedzi rzuconych nam przez twórców. Po pierwsze – Luke staje do pojedynku wyraźnie odmieniony – ma inną fryzurę, jego broda nie ma śladu siwych włosów, a w dłoniach trzyma niebieski miecz świetlny, który przecież wcześniej został zniszczony. Najważniejszym jednak tropem jest tu zachowanie się podłoża, po którym stąpają przeciwnicy. Jak pamiętamy – ziemia planety Crait, na której dochodzi do spotkania obu panów, ma kolor czerwony, ale jej powierzchnię pokrywa cienka warstwa soli, więc każde jej naruszenie pozostawia na białej „skorupie” krwistoczerwone ślady. Takie też właśnie zostawiają żołnierze, pojazdy oraz stający do wspomnianej potyczki Kylo Ren. Tymczasem Luke stąpa po tym delikatnym terenie niczym ninja – absolutnie nie naruszając jego struktury.
Żeby wszystko było jeszcze czytelniejsze, dzielny, hologramowy Jedi przed pojedynkiem porozumiewawczo mruga do swojego starego przyjaciela – irytującego robota C3PO.
Park JurajskiOwładnięty szaloną ideą naukowiec klonuje dinozaury, które potem stają się turystyczną atrakcją parku rozrywki na pewnej egzotycznej wyspie. Żeby zapobiec niekontrolowanemu rozmnażaniu się prehistorycznych gadów, uczeni skrupulatnie dbają o to, by każdy z klonów był samicą.
Cóż, w pozornie beznadziejnych warunkach istnieje jeden tylko sposób, aby znaleźć odpowiednie wyjście. Improwizacja. Aluzja ta pojawia się już na początku filmu, gdy jeden z głównych bohaterów – paleontolog Alan Grant – wsiadając do helikoptera zauważa, że pas bezpieczeństwa składa się z dwóch identycznych elementów (i to tych „żeńskich”, do których wpycha się klamerkę), przez co nie da się go zapiąć w klasyczny sposób. Naukowiec nie myśląc zbyt długo zawiązuje pas na zwykły supeł. I po kłopocie!
Jak pamiętamy – natura znalazła sposób na ominięcie pułapki zastawionej przez uczonych. Rozwiązaniem okazały się geny pewnej żaby, która to miała zdolność do zmiany płci w odpowiednich sytuacjach.
Wściekłe psyKolejny w tym zestawieniu film, w którego finale mamy do czynienia ze znakomitym twistem. Także i tu reżyser pozwolił sobie na kilka, tym razem bardzo subtelnych, podpowiedzi, dzięki którym mogliśmy już dużo wcześniej to i owo wydedukować.
Mamy tu grupę przestępców, którzy posługują się ksywkami nawiązującymi do kolorów. Jest więc m.in. Mr. White, Mr. Pink, Mr. Orange i Mr. Blue. Gdzieś w połowie seansu dowiadujemy się też, że jeden z kaprawych bohaterów jest policyjną wtyką. Pytanie tylko który? Tarantino rzucił parę czytelnych sugestii dla spostrzegawczych widzów. I tak na przykład w jednej ze scen Nice Guy Eddie, grany przez Chrisa Penna, jadąc autem rozmawia przez telefon. Mówi, że planowaną przez szajkę robotę zakłócił policyjny nalot, co oznacza, że wśród gangsterów jest kapuś. W kolejnym ujęciu widać pomarańczowy balon unoszący się za samochodem bandyty.
Piękna jest też scena, w której wszyscy bohaterowie podczas dyskusji w knajpie odsłaniają cechy swoich charakterów. Kiedy przychodzi do płacenia rachunku okazuje się, że jeden z przestępców nie złożył się na napiwek. Mr. Orange, niczym zawodowy kapuś, momentalnie „sprzedaje” winnego, którym jest Mr. Pink – gość, który uważa, że zostawianie kelnerom kasy jest po prostu głupie.
Jest jeszcze jedna znakomita scena obnażająca tożsamość zdrajcy. To moment, w którym Mr. Pink i Mr. White rozmawiają w łazience na temat niepowodzenia ostatniej akcji. Podczas gdy panowie zastanawiają się kto może być policyjną wtyczką, na drugim planie widzimy słoiki z mydłem w płynie. Koło siebie stoją naczynia z białą i różowa cieczą, natomiast gdzieś dalej, na uboczu, znajdują się te, których zawartość ma kolor pomarańczowy!
PsychozaNorman Bates to jeden z wzorowych psycholi – z pozoru wrażliwy, uprzejmy mężczyzna o niemalże chłopięcej urodzie okazuje się świrem trzymającym własną, zmumifikowaną mamusię w piwnicy.
O tych zakonserwowanych zwłokach dowiadujemy się jednak znacznie wcześniej, jeszcze wtedy, gdy Norman wydaje się nam całkiem fajnym gościem. Marion Crane, przyszła ofiara Batesa, podsłuchuje jego kłótnię z chorą psychicznie matką. Zaniepokojona dziewczyna pyta go później o to zajście. W odpowiedzi słyszy, że w rzeczywistości szalona kobieta jest równie niegroźna co wypchane ptaki przyozdabiające ściany hotelu, w którym ma miejsce akcja filmu.
Źródła:
1,
2,
3,
4,
5,
6