< > wszystkie blogi

Egzaminów czas

26 stycznia 2015
Jestem w trakcie maratonu. Nie myślcie, że biegam. Czas przed sesyjny bywa gorszy niż sesja. 14 zaliczeń w 3 tygodnie a do tego oddanie projektów. Istna rzeź.
Bez chwili na odpoczynek. By zaoszczędzić czasu jem śniadanie i myje zęby jednocześnie(nie próbujcie tego w domu). Zaliczenia dzielą się na te z wykładów, laborek i ćwiczeń. Te z wykładów to w większości zadania zamknięte. Można by pomyśleć, że można poćwiczyć strzelanie. Złudna nadzieja, szatańskie umysły prowadzących przedmioty wymyśliły kryptonit na studentów- punkty ujemne. Jednak studencka brać w pewnym stopniu trzyma się razem i na portalu na stronie o nazwie podobnej to zwierzęcia o aparycji szczura, udostępniła dla nas testy sprzed lat. No jest jakiś punkt odniesienia. Pierwszy przedmiot, pierwsze kolokwium i pierwszy test. Nadzieja okazała się być płonna. Prowadzący pokazali swoją diabelską dusze i zemścili się na studentach za frekwencje na wykładach, która nie powalała na kolana, kolokwium zrobiło zupełnie odwrotnie. W pozycji klęczącej zabrałem się za czytanie to kolejnych pytań. W porównaniu z poprzednimi latami powtarzało się jakieś 30%. Za mało... Zrobiłem, tyle co potrafiłem i zacząłem liczyć prawdopodobieństwo zdania. Wynosiło tyle samo co pewna piosenka Lady Pank. Pozwólcie, że dam się wam domyślić jaka. W zaistniałej sytuacji zacząłem postępować zgodnie z zasadami bezpieczeństwa na w ruchu ulicznym. Spojrzeć w lewo, prawo i znowu w lewo. Człowiekowi, który to wymyślił jestem wdzięczny i wiszę piwo. Po paru dniach okazało się, że zdałem. Żeby nie było tak kolorowo to nie zdałem strzelanki kolejnego dnia. Pierwsze koło poprawkowe, mam nadzieje, że nie będzie więcej, Ale nadzieja matką głupich. Trzymajcie za mnie kciuki!
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi