Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Autentyki CCCXXX - O wyposażeniu dodatkowym samochodów do szkolenia kierowców

75 092  
475   25  
Kliknij i zobacz więcej!Dziś o mężu przyjmującym pozycję żuczka, imieniu Mikołaja, prezentach dla Jaśka, pewnej karcie i firmowej piersiówce.

POZYCJA ŻUCZKA NA PANCERZYKU


Wracamy z mężem samochodem do domu po całonocnej imprezie. Ja jako przewlekła abstynentka prowadzę, mąż przysypia na siedzeniu obok. Po wjechaniu za bramę ogrodu, zatrzymuję się i proponuję mu, aby wysiadł zanim zaparkuję w garażu. Mąż posłusznie wysiada, zatrzaskuje drzwi samochodu, a ja parkuję w garażu. Wysiadam z auta i cóż widzę: Na środku bruku, w pozycji żuczka na pancerzyku z nóżkami do góry, leży mój ukochany mąż.
Dopadam do niego przerażona z pytaniem:
- Co się stało?
Odpowiada mi rzewnym głosem:
- Odjechałaś mi.

by MAC51

* * * * *

KOBIETY TAK MAJĄ

Wracam sobie wczoraj do domciu z pracy zły jak diabli - nie wziąłem ze sobą do roboty telefonu, a mieli dzwonić z banku. Zatem po przyjściu do domu natychmiast rzucam się na telefon - 15 nieodebranych, 12 SMS-ów. Zły jak licho sprawdzam kto, co itd. I nagle zauważam wśród SMS-ów wiadomość od mej żonki:
"Kochanie, wróć szybko, bo zapomniałeś telefonu."
Myślałem, że skonam, ale rozwalił mnie dopiero drugi SMS:
"W sumie mogłam zadzwonić, a nie pisać SMS-a, bo tak pewnie nie słyszałeś."
Trzeci mnie zmiażdżył:
"No tak, i tak byś nie usłyszał, BO NIE MASZ TELEFONU!, a ja mam jakąś zaćmę chyba."
Co ciekawe, w nieodebranych połączeniach też była...

by tamquamleorugiens

* * * * *

PARKINGOWE WSPOMINKI

Ukradli mi tablicę rejestracyjną z przodu - pech - trudno się mówi. Trza sprawę wydania nowych załatwić w urzędzie komunikacji - pogrom i masakra. Urząd jest w centrum miasta, w jednym budynku wraz ze wszystkimi możliwymi urzędami, jakich miasto potrzebuje i jakich będzie potrzebować za 10 lat. Ludzie tam (co zrozumiałe) podjeżdżają samochodami. O miejscu dla niepełnosprawnego mogę zapomnieć - tam akurat stoją niepełnosprawni inaczej - co to myślą, że są niepełnosprawni. I nagle, po 5 czy 6 kółeczku zrobionym po parkingu - JEST. I to takie śliczne, na początku parkingu, przy chodniku, spokojnie sobie drzwi otworzę i wózeczkiem wyjadę. Parknąłem, załatwiłem co trza i czas wracać. Wbijam się do auta - wsteczny i... Blokuje mnie coś. Coś okazało się całkiem sporym Żukiem (koloru pomarańcz czy coś w ten deseń). Otwieram okienko i patrzę... Za kierownicą siedzi sobie kierowca. Nie lubię ludzi urażać, ale pan ten serio wyglądał, jakby był granatem od drzwi stodoły oderwany. No i tak patrzymy na siebie dłuższą chwilę, ja z wrzuconym wstecznym i prawym kierunkiem, on zastawiający mi drogę wyjazdu (w drugą mańkę nie dało wywinąć, bo uliczka jednokierunkowa, a parking się zaczynał i trza było tak pojechać). Patrzę mu w te oczy, z których bije nieme błaganie o trochę rozumu... Patrzę, patrzę tak z dobre 2 minuty. I nagle dzieje się coś niezwykłego. W Panu zachodzi przemiana. Mianowicie gdzieś jakoś te kilka szarych komórek się spotkało i zaczęło pracować. Pana twarz się rozweseliła, a w oczach zmiana. Panu stało się coś, o co sam siebie nie podejrzewał. Panu uderzyła do głowy myśl. Pan rzucił kiepa przez okno i wrzasnął:
- Panie, to ja trochu cofne, to pan wyjedziesz, a ja wjade tutej, dobra?
- Jasne, mistrzu.
Wyjechałem i on wjechał. Potem widziałem go, jak w znakomitym humorze szedł do urzędu. Cały świat stał przed nim otworem, bo przecież pierwsze trudne zadanie było za nim. Choć pewnie tam sprowadzą go do normalności...

by Charakterek

* * * * *

A IMIĘ JEGO TO...

U mnie w fabryce gościu się przebrał za Mikołaja i wchodzi do dzieci do sali, a nauczycielka do niego:
- Niech pan sobie tutaj siądzie, panie Zbyszku....

by lysy

* * * * *

DWOJE MCR W DOMU

Wracam dzisiaj do domu - matka się gapi na piekarnik jak sroka w gnat, a ojciec coś czyta i robi notatki.
- Cześć, co jest grane? - pytam.
- A nic - odpowiada ojciec. - Znalazłem instrukcję do piekarnika, bo matka dalej nie umie go obsługiwać. Nawet sobie nie wyobrażasz, jakie to mądre stworzenie!
- Mama czy piekarnik?
- Nieważne, i tak mądrzejsze od ojca. - dodała mama z dziwnym błyskiem w oczach.

by galene

* * * * *

JAŚKOWE PREZENTY


Akurat w Mikołaja Jaśkowi (7) się zachorowało i objazd po rodzinie w sprawie prezentów zostawionych przez Czerwonego był nieaktualny.
Oma (89), oprócz małej paczki z prezentami od Czerwonego, dorzuciła jeszcze w celach leczniczych słoiczek rosołku, zapakowany w folię i papierową tytkę po mące. Całość w jakiejś tam reklamówce została Jaśkowi dostarczona do domu, do rąk własnych.
Jasiek zagląda do reklamówki i z radością wymienia:
- O, dostałem krówki, Mikołaja, czekoladę… mąkę?

by dedeer

* * * * *

A teraz chwila przerwy na stare dobre czasy, czyli wspominki sprzed 300 odcinków.

Swego czasu prowadziłem zajęcia dla studentów III roku. Któregoś dnia, niedługo przed świętami wielkanocnymi, wchodzę do sali i widzę, że w drugiej ławce trwa jakaś zażarta dyskusja pomiędzy trzema dziewczynami. Przed jedną z nich na ławce stoi duży czekoladowy zajączek, więc zaczynam się domyślać, że chodzi o zwolnienie grupy z zajęć (środa była z jakiegoś powodu wolna, zatem biedaczki musiałyby przytelepać się tylko na zajęcia w poświąteczny wtorek).
Tak więc sobie rozmyślam i wypakowuję papierzyska, a dyskusja w drugiej ławce przybiera na sile (i głośności). Ostatecznie słyszę:
- Idź ty, tobie widać sutki!
....
Kiedy przyszła, dzierżąc dzielnie zajączka, sprawdziłem. Istotnie, sweterek niczego nie ukrywał.

by EvilS

* * * * *

Sobota wieczór, my już po wizycie w knajpie i kilku głębszych, idziemy sobie spacerkiem po Monciaku (główny deptak spacerowy w Sopocie) i wesoło gadamy. Nagle jeden kolega spogląda na zegarek i z przerażeniem stwierdza, że do pociągu do domu pozostało mu sześć minut. Szykował się do biegu, jednak zaczęliśmy mu perswadować, że w tak krótkim czasie i tak nie zdąży. On jednak się uparł i pędem wyrwał się w górę Monciaka ku kolei.

Spotkaliśmy go cztery minuty później, idącego w naszym kierunku. Kiedy zbliżyliśmy się na odległość głosu, powalił nas tekstem "Nie to żebym miał problemy z bieganiem, bo nie mam... Ale powiedzcie mi, którędy się idzie na kolejkę?"

by Osk

* * * * *

Podawałem kolesiowi płytę przez konduktora pociągiem. Konduktorowi powiedziałem, że płyty ma dać gościowi, który poda hasło.
- Jakie? - spytał przytomnie konduktor.
- Obojętnie - odpowiedziałem - Często ktoś podchodzi do pana i podaje hasła?
Konduktor przyznał, że nie, wziął płyty i pojechał z gwizdem zielonej elektrycznej lokomotywy Polskich Kolei Państwowych.
Zadzwoniłem do kolegi i mówię mu "Kolego, płyty pojechały koleją, ale sprawa wygląda tak, że musisz podać hasło"
- Jakie? - kolega okazał się przytomnością równą konduktorskiej.
- "Niech nam żyją tysiąc lat Polskie Koleje Państwowe" - odparłem.

Na stacji przy pociągu znalazł TRZECH konduktorów i dwóch z nich podziękowało ślicznie i dłuugo odprowadzało kolegę wzrokiem. Dopiero trzeci po podziękowaniu wręczył paczkę.

by yacekplacek

* * * * *

I powracamy do autentyków teraźniejszych, (choć pierwszy też wspominkowy jakby).

PRL-OWSKIE WSPOMINKI


Świetną opowieść wysłuchałam w programie 3 polskiego radia:
Trzech studentów UW zostało zatrzymanych przez milicjanta (czasy PRL). Mają pokazać dokumenty. Pierwszy wyciąga legitymację studencką (wtedy to była książeczka). W środku wetknięta karta biblioteczna.
(M) pyta: - A to co?
(S) - Karta biblioteczna.
(M) Aha.
Drugi okazał legitymację, w środku karta biblioteczna.
Trzeci okazał legitymację, na co milicjant:
- A karta biblioteczna gdzie?!

by lilianaa60

* * * * *

WYTŁUMACZ SIĘ

Obudzony dziś brutalnie ok. 8:00 (przypominam, moja żona jest w ciąży). Rozmowa odbyła się na świeżo w orientacji jeszcze poziomej:
- Miałam straszny sen, śniło mi się, że podstępem dowiedziałam się, że mnie zdradzasz!
- Oooo nieźle, mów dalej.
- Jakoś cię podeszłam w rozmowie, że niby wiem i się przyznałeś do tego, i do innego romansu do tego!
- Oo!
- Do tego wszystkiego byłeś z tego całkiem zadowolony i zamiast mnie przepraszać i błagać o wytłumaczenie śmiałeś mi się w twarz!
- No to ciekawy sen, nie ma co.
- No i co ty na to?
- ???
- (odwracając się do mnie tyłem) Wiesz co... Nie odzywaj się do mnie. Myślałam, że się choć z tego jakoś wytłumaczysz, ale widać nie zależy ci!

W ciągu dnia można się było już z tego pośmiać, ale przebudzenie było niezłe, bo ponoć sen był tak namacalny.

by tipros

* * * * *

FIRMOWA PIERSIÓWKA

Kupiliśmy kumplowi na urodziny piersiówkę. Ładna taka, z polerowanej nierdzewki. Jego lepsza połowa jak tylko dostał wzięła do rąk, by pooglądać i tak rzecze:
- Oooo, jaka fajna... I na dole grawer... A to nie wasz grawer... Łoooo, firmówka... Stanley....
- ???
- No Stanley... Stanley steel!
- Chyba stainless steel?
- Co?
- Jakby ci to powiedzieć - to stal nierdzewna!
- No i ze Stanleya do tego!

by tipros

* * * * *

DZIECKO SĄSIADÓW

Ponieważ właśnie jakiś krzyk rozpaczy niemowlęcej powitał mnie w moich progach (sąsiedzi się niedawno dorobili), to przypomniała mi się historyjka sprzed kilku tygodni.

Z kolegą siedzieliśmy nad jego projektem żeby doprowadzić to do stanu używalności, kiedy właśnie zza ściany rozległ się wyjątkowo głośny, histeryczny płacz (czkawka, krótkie przerwy na złapanie oddechu i piski). Po blisko półgodzinie nieprzerwanego ryku (i gdy ból głowy się nasilił do niebezpiecznego poziomu), kolega stwierdził, że może warto by porozmawiać z rodzicielami na temat potomstwa, bo brzmiało jakby dziecko zarzynali powoli.
- Witam, czy coś się dzieje dziecku, że tak płacze, czy?
Na to sąsiadka pokazała nam ojca, który bawi się z bąblem jakimiś zwierzątkami na sznurku, a dziecko leży na ziemi i się... śmieje. Śmiech histeryczny, próby klaskania i piski radości.
- Ale to dziwne, że pan wczoraj nie przyszedł - mały płakał pół nocy głośno.
Na co kolega podrapał się w głowę:
- No to może go państwo zbijecie, bo ciszej było.

Kolega przeprosił, ale pracę odłożyliśmy na inny termin. Ja tam jakoś nie mogę polubić dzieci...

by wampirencja

* * * * *

BO ŻONA PIWA NIE LUBI

Ja niestety posiadam żonę, która nie lubi, jak ja piję piwo. Żebyście słyszeli to dziamganie i gorzkie żale jak tylko kupię sobie skromny sześciopaczek mocnego Okocimia. To jest jakaś obsesja. Jak tylko wchodzę w alejkę z browcem zaraz zaczynają się głupie miny.
Ale to ja jestem Panem tego domu i nie pozwolę, aby kobieta, puch marny, mówiła mi, co mam robić, dlatego postanowiłem sobie kupować piwo tylko wtedy, gdy moja ma nocny dyżur. Na początku było OK, ale po jakimś czasie zaczęła coś podejrzewać, bo nie piłem piwka przy niej, a nigdy bym z niego nie zrezygnował. Któregoś dnia sprawa się wydała. Wracając z pracy przegrzebała, (co za determinacja w dążeniu do prawdy) nasz kontenerek na śmieci (mieszkam w domku jednorodzinnym) i znalazła dowody zbrodni.
O rany! Co się wtedy działo. Już myślałem, że jako władca domu będę musiał zająć należne mi miejsce na wycieraczce pod drzwiami. Efektem tej awantury było to, że znowu zacząłem kupować sobie piwo legalnie, ale z narażeniem na niechciane efekty audio. Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja kobiet nigdy nie zrozumiem. Doszedłem nawet do wniosku, że dzień, w którym mężczyzna zrozumie kobietę, będzie ostatnim dniem naszej cywilizacji (może to będzie w 2012?). Dlaczego takie przemyślenia? Otóż na urodziny małżonka kupiła mi sześć pięknych szklanic do piwa i niesamowity, srebrny otwieracz do kapsli.

by agraba

* * * * *

O WYPOSAŻENIU DODATKOWYM SAMOCHODÓW PRZEZNACZONYCH DO SZKOLENIA KIEROWCÓW

Miejsce akcji: parking pod WORD-em w Kaliszu, godzina ok. 9:30. Jak zwykle o tej porze, stoję sobie pod ośrodkiem i popijam poranną kawkę. Stoję na dworze, bo to i obudzić się łatwiej, i tłoczyć w maleńkim bufecie się nie trzeba. Na parkingu stoi mocno dojechane Audi 80, obok usiłuje zaparkować młode dziewczę, uczące się jeździć. Miejsca za dużo nie miała, a i umiejętności jeszcze niewielkie, więc ustawiła się cokolwiek krzywo, lewym tylnym błotnikiem prawie dotykając Audi. Instruktor wysiadł, machnął ręką i polazł coś załatwiać. Chwilę później z budynku wychodzi dwóch młodzieńców w eleganckich dresach (co oni pod tym noszą, że im nie zimno?) i rozpoczyna się awantura:
- Jak k**wa parkujesz? Poj**ało cię, k**wa? Ze wsi, k**wa, jesteś? Jak k**wa mam wyjechać? Itd, itp.
Widzę, że dziewczyna łzy już ma w oczach, więc podchodzę do sportowo ubranych dżentelmenów i delikatnie ujmując pod łokcie, pokazuję tabliczkę z napisem "Parking wyłącznie dla pojazdów nauki jazdy".
- Chłopaki, nie wiem czy was nauczyli czytać, ale jakoś nie widzę na waszej audicy ani elki na dachu, ani podwójnych lusterek, ani oznaczeń bocznych samochodu...
I tutaj zaskoczyła mnie wzięta w obronę dziewoja:
- Tylko dwa dodatkowe pedały się zgadzają...
Dresików totalnie zatkało, a że dokoła zebrał się już spory tłumek chętnych do rozładowania przedegzaminowego stresu kursantów, grzecznie zapakowali się do Audi i odjechali. A dzielna kursantka zarobiła gratisową kawę i pączka.

by waldek666

Chcesz poczytać więcej autentyków, wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne". Jeżeli chciałbyś opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia, możesz zrobić to na forum (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), lub wysłać ją TYM TAJNYM KANAŁEM W tytule wpisz Autentyk


Oglądany: 75092x | Komentarzy: 25 | Okejek: 475 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

26.04

25.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało