#1. PiS i KO przypisują sobie zasługi za niską inflację w marcu

Marzec tego roku okazał się miesiącem z bardzo niską inflacją – wyniosła ona zaledwie 1,9%. Oznacza to, że w porównaniu z marcem zeszłego roku ceny średnio wzrosły jedynie o 1,9%. Jest to niewątpliwy sukces i wpisuje się w określony przez NBP cel inflacyjny.


Komu dziękować za taki stan rzeczy? Koalicja Obywatelska twierdzi, że to ich zasługa:


A Prawo i Sprawiedliwość twierdzi, że to dzięki nim:


Swoje zadowolenia z tego faktu wyraził również sam obecny premier Donald Tusk, a były premier Mateusz Morawiecki postanowił ostudzić jego zapał:

#2. PiS chce powrotu zerowego VAT-u na żywność

Skoro jesteśmy już w temacie, to warto byłoby wspomnieć o ostatnim postulacie Prawa i Sprawiedliwości, który odnosi się do 5% VAT-u, który od 1 kwietnia znów zaczął obowiązywać w przypadku żywności. Zniesiono bowiem zerową stawkę, jaką mieliśmy od lutego 2022 roku.

Obecny rząd nie zdecydował się przedłużyć naszych wakacji od podatku VAT, co nie spodobało się politykom Prawa i Sprawiedliwości. Zażądali oni bowiem, aby przedłużyć zerową stawkę. W trakcie ostatniej konferencji prasowej głośno mówili o tym Mariusz Błaszczak, Beta Szydło i Tomasz Bocheński:

Kiedy rządziło Prawo i Sprawiedliwość, dbaliśmy o ludzi. Dbaliśmy o to, żeby dochody gospodarstw domowych były z roku na rok wyższe. Teraz, kiedy rządzi koalicja 13 grudnia, sięga ona do kieszeni szczególnie niezamożnych Polaków, gdyż VAT na żywność oznacza właśnie wydrenowanie kieszeni tych, którzy przeznaczają znaczną część swoich dochodów na żywność, a nie są to ludzie zamożni. W związku z tym, postanowiliśmy po raz kolejny złożyć w Sejmie projekt ustawy, który przywraca zerową stawkę VAT-u na żywność. Po raz pierwszy złożyliśmy ten projekt wtedy, kiedy jeszcze rządziło Prawo i Sprawiedliwość, gdyż sądziliśmy, że poprzez przyjęcie takiego projektu przez Sejm, wzmocnimy obowiązywanie tego prawa.

Pytanie tylko, czy podobny projekt byłby przez PiS złożony, gdyby nie fakt, że zbliżają się wybory samorządowe.

#3. Katolicka influencerka przegrała proces i musi zapłacić, więc żali się, że prześladują katolików i to w Wielki Tydzień

Katolicka influencerka Natalia Ruś, znana lepiej jako Najjjka, nie ma ostatnio najlepszego czasu. Wokół niej gromadzą się ciemne chmury, a ci przeklęci prześladowcy nie chcą jej dać świętego spokoju i to nawet w Wielki Tydzień... – przynajmniej sama tak twierdzi.

Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych poinformował ostatnio o wygranym procesie, jaki toczył się przeciwko nim, a jaki wytoczyła sama Natalia. Kobieta oskarżyła Ośrodek o szerzenie treści, które ją zniesławiają. Sąd Rejonowy w Rybniku ogłosił jednak, że wszystkie opublikowane przez Ośrodek treści mają swoje odbicie w rzeczywistości. W związku z powyższym to Najjjka będzie musiała pokryć wszelkie koszty procesu. Wyrok nie jest prawomocny, więc influencerka będzie mogła się odwołać.


Kobieta nie mogła się powstrzymać, aby nie połączyć bieżącej sprawy ze świętami wielkanocnymi i stwierdzić, że nawet w Wielki Tydzień ludzie muszą prześladować katolików.

#4. Uniwersytet Wrocławski zażartował z budowy akademików i musiał za to przepraszać

Ach, ci internauci... oni to nie znają się na żartach. Najlepszym tego dowodem jest primaaprilisowy wpis opublikowany przez Uniwersytet Wrocławski. Uczelnia zdecydowała się zrobić kawał i ogłosić budowę akademików Temperówki i Gumki Myszki na placu Grunwaldzkim. Dołączono nawet odpowiednią wizualizację:


Jednak nie wszystkim było do śmiechu. Pod wpisem pojawiła się lawina krytycznych komentarzy. Zarzucano głównie fakt, iż UW żartuje sobie z poważnego problemu, z jakim zmagają się obecnie studenci, czyli z brakiem mieszkań, co związane jest z ogromnymi cenami, jakie liczone są we Wrocławiu za wynajem.

Sprawa urosła do takich rozmiarów, że UW musiał pisać przeprosiny:

W związku z tym, że nasz prima aprilisowy żart został odczytany inaczej niż tego chcieliśmy i się spodziewaliśmy, bardzo przepraszamy, nie taka była nasza intencja.

#5. Marcin Prokop zażartował w komentarzu z wagi swojej koleżanki Doroty Wellman

Marcin Prokop i Dorota Wellman to koledzy, którzy pracują ze sobą już wiele, wiele lat. Nic więc dziwnego, że jedno z drugiego od czasu do czasu sobie zażartuje. Taką okazję postanowił ostatnio wykorzystać Marcin Prokop, gdzie pod jednym z jego zdjęć zarzucano mu, że wgniecie sobie dach swojego samochodu.

Mowa o fotografii, do której Prokop pozował na dachu swojego BMW:


Fotografia została podpisana:

(naj)wyższa szkoła jazdy.

Na co jeden z komentujących napisał:

Panie wgniota na dachu.

Prokop postanowił rzucić żartem i odpisał internaucie:

To jest pancerna, niemiecka produkcja z lat 90., a nie papierowe współczesne auto, więc żeby zrobić wgniotę, musiałbym wziąć jeszcze na barana Dorotę Wellman.

Jedni docenili dobry żart i się zaśmiali, podczas gdy inni stwierdzili, że to nieładnie żartować tak sobie z problemu swojej koleżanki z pracy.

W poprzednim odcinku: Kiedy dwie osoby są gotowe na związek? Psychoterapeuta wyjaśnia