A dziś zapraszam na rozmowę na śląskiej stołówce, telefonie do tatusia, przedmiotach w pierwszej klasie i o wykonanym poleceniu. Zapraszam!JAK HANYS Z GOROLEMPracując na Śląsku, nawet wiele lat, należy się liczyć z problemami w komunikacji międzyludzkiej. Zwłaszcza jeśli jeden z rozmówców to rasowy hanys, a drugi to zbłąkany gorol.
Tego typu rozmowa odbyła się niedawno w firmowej stołówce:
Hanys: Ale żech się nie wyspoł. Oszusty z gazowni u mie byli.
Gorol (chcąc poprawić kolegę): Chyba oszuści?
Hanys (lekko rozbawiony odpowiada nieco wyraźniej): O szóstyj rano byli.
by pleban2* * * * *
TULĄCA SIĘ PARKA I MŁODY
Mój drugorodny, lat 3, jak każde szanujące się dziecko, spędza czas z matką w KFC. Konsumując frytki zauważył, że do stolika obok dosiadła się tuląca się parka z megakubełkiem. Z tego kubełka tulący się parkowicz wyjmuje kurczaka, a tuląca się parkowiczka kukurydzę. Na to mój młody na cały lokal:
- Kukurydza? To beznadziejne!
Parka natychmiast się odtuliła, cała sala krztusi się ze śmiechu, moja żona zakłada papierową torbę na głowę i ewakuuje się chyłkiem.
Jak już się wymknęła, wsiada z Młodym do taksówki ( a co, kto bogatemu zabroni) i jadą. Taksiarz zaczyna debatować, jak jechać, bo tu korki, a tam wykopki. Na co mój Młody: "Nieważne jak, nieważne gdzie, nie gadaj tylko jedź". Torba, ewakuacja, bonus dla każdego, kto wskaże, z jakiego klasycznego filmu jest ten drugi cytat.
by igor72* * * * *
ORZESZKIMoja ukochana mama czasem szybciej mówi, niż myśli i wychodzą jej fajne zdania.
Kiedyś moja siostra zapytała gdzie są orzeszki, na co mam odpowiedziała
- W kuchni - a po chwili dodała - ale zjedzone.
by malinova* * * * *
TELEFON DO TATUSIASprawę miałam do oćca mego. Słowem wstępu, mój tatuś jest weterynarzem. Wiem, że to niekulturalne, ale dzwoniłam z autobusu.
- Cześć.
- Cześć, oddzwonię do ciebie później, zaraz operację mam.
- A kogo kroisz? (w mojej rodzinie mówiąc o zwierzętach używamy formy osobowej).
- A sukę kroję.
- Biedna suka, coś poważnego?
- Nie, sterylizacja tylko.
- A, to dobrze, to ja czekam, pa.
Zakończyłam rozmowę i zobaczyłam zszokowane miny współpasażerów.
Muszę się oduczyć publicznych rozmów z rodziną.
by malinova
* * * * *
A teraz chwila przerwy na stare dobre czasy, czyli wspominki sprzed 300 odcinków. Tak, to się działo prawie 6 lat temu.
PALACZ TEŻ CZŁOWIEK
Wracając z Białego załapaliśmy się z Myszką na przedział dla palących, gdzie siedziały już dwie palące osoby. Okno otworzylim/Zakurzylim. Wymienilim uprzejmości i jadziem dalej.
Na kolejnym przystanku przysiadły się kolejne dwie osoby. Też palące. Nieopisana netykieta palących w przedziale:
1. Uchylamy lekko okno póki palimy.
2. Maksymalnie palą dwie osoby naraz.
3. Zamykamy przedział.
Na kolejnej stacji wpada do przedziału jak fryga paniusia z lat 50, ale makijaż robiony w latach 80-tych i od tej pory pewnie niezmywany. Zaaferowała wszystkich facetów w przedziale swoimi tobołkami (czyli mnie i takiego chudego studenta zapewne od 3 lat jadącego na chińskich zupkach) co by jej te tobołki porozkładać. Ponieważ zawsze jestem kulturalny, to zapytałem się Paniusi czy jej bynajmniej przeszkadzać nie będzie, że pasażerowie tego przedziału palą.
A paniusia na to:
- Ja nie palę i nikt tu palił nie będzie, jeśli ja tu siedzę! Proszę sobie wyjść na korytarz jak chcecie palić!
Uuuu... wiadomo, że od pewnego czasu pali się tylko w wyznaczonych przedziałach i ganiają palaczy...
Porozumienie Palących zawiązało się szybko... nawet mi się słabo zrobiło jak zajaraliśmy naraz... w 6 osób... okna nie otwieralim...
Chamstwa nie lubię... jestem palaczem i mam też swoje niewielkie prawa...
by Misiek666
* * * * *
UCZCIWY KLIENT
Pracuję (ale jeszcze tylko miesiąc) w firmie zajmującej się m. in. dostarczaniem netu dla klientów indywidualnych. Jednym z kluczowych zapisów umowy jest kategoryczny zakaz dzielenia sygnału.
Dostaliśmy wezwanie serwisowe - technik niezwłocznie udał się na adres. W pokoju zastał modem, router bezprzewodowy i praktycznie nic więcej. Tknięty przeczuciem spytał właściciela:
- Czy ktoś jeszcze jest podłączony do sieci?
Uzyskał stanowczą odpowiedź autentycznie oburzonego klienta:
- Nie, skąd, tylko ja korzystam, mam laptopa z WI-FI i nie lubię kabelków!
Uspokojony serwisant wyłączył modem, coby go sprawdzić - po minucie dzwonek do drzwi. W drzwiach zasapany sąsiad:
- Panie Włodku, internet wysiadł.
Po chwili zza jego pleców drugi:
- Mi też...
by Bladerunner
* * * * *
DIAGNOZA CIOCI
Przyjechała do nas na święta ciocia DD z Australii. Rzadko bywa w Polsce, a w kraju do góry nogami mieszka już bardzo długo i mimo że po polsku mówi płynnie, to czasem brak jej jakiegoś słówka...
Kuzynka, MM (lat 16, kociak taki) na czas jej wizyty dopracowała się paskudnych wżerów w paszczy (uszkodzenie śluzówki, boli jak diabli).
Przez kilka dni piła przez rurkę jakieś papki i soczki i coś tam jeszcze, a o pogryzieniu czegokolwiek to mogła tylko pomarzyć...
DD pracuje jako pomoc dentystyczna, więc udzieliła kilku wskazówek jak pozbyć się tego cholerstwa z ust. Żeby tam czymś posmarować, że woda przegotowana i takie tam...
Poszukiwała też przyczyn, że może skaleczenie jakieś, albo (całkiem poważnie mówiąc):
- MM, a może to masz od prezerwatyw?
Ludzie, totalna konsternacja, bladość i rumieńce, babcia uciekła do swojego pokoju (RM i O. Rydzyk), wszyscy jakoś tak się pokręcili po pokoju, a to trzeba piec sprawdzić, psa nakarmić, pewno w kuchni mleko kipi...
MM zdołała wykrztusić tylko:
- Ale ciociu w USTACH?
Ale ciocia już gnała do kuchni żeby przedyskutować tą teorię z domownikami, a zwłaszcza mamą MM. Wpadła tam i wypaliła:
- Słuchajcie, ona te wżery to może mieć od prezerwatyw...
Trochę zdziwiona naszymi minami:
- Wiecie czego oni dodają...
My totalna zamotka...
- ...do jedzenia... O Boże, ja Was strasznie przepraszam, ale ja myślałam o tych... no... KONSERWANTACH!
preservative - konserwanty spożywcze
by nedzumiI powracamy do autentyków teraźniejszych:* * * * *
PIERWSZA KLASAPoczątek roku, klasa pierwsza, podstawówka. Pierwszy miesiąc. Mama pyta:
- Jakie macie córeczko przedmioty?
Na to ja, po krótkim namyśle:
- No różne, piórnik, linijka, długopis.
by evuska.me* * * * *
POWRÓT Z IMPREZYRazem z moim ukochanym byliśmy na ślubie mojej kumpeli. Misio trochę wypił i mnie przypadł zaszczyt prowadzić autko w drodze powrotnej (gdzieś tak około 3 w nocy). Miałam prawo jazdy jakiś miesiąc więc jechałam jakby to powiedzieć "jak mucha w smole". W pewnym momencie wyprzedziły nas trzy samochody. Po jakimś czasie znów nas wyprzedziły. Wywiązał się między mną i moim lubym taki oto krótki dialog:
ja - Już nas chyba wyprzedzały podobne auta.
on - To te same.
ja - Jak to?
on - Jedziemy tak wolno, że zdążyły okrążyć ziemie.
Pozostało mi tylko strzelić focha.
by agatek
* * * * *
POLECENIE WYKONANEEkipa remontująca. W UK.
Przyjeżdża nowy. Dołączył do ekipy.
Wiadomo, budowlańcy mają jakiś tam swój slang (coby właściciele nie do końca wiedzieli za co płacą, ale to tak na marginesie.)
Odprawa:
Majster:
- A ty młody, tam na górze masz okno, idź filluj*
No to młody poszedł.
Majster idzie do niego po paru godzinach. Młody a co ty tu zrobiłeś? Przeca nic nie zrobione!
Młody:
- No filowałem jak majster kazał!
Facepalm majstra usłyszeli wszyscy na dole.
Tak, młody "filował" przez okno.
*fillować = szpachlować (w slangu polglish)
by AgwazGG * * * * *
NIE ZEPSUTE?Przybyłam w odwiedziny do znajomych, którzy są parą już dłuższy czas. Z racji tego, iż doskwierała mi pustka w żołądku, gospodarze rzucili się do lodówki w poszukiwaniu czegoś zdatnego do jedzenia. Wywiązał się między nimi taki oto dialog (X-koleżanka, Y-kolega):
X - Zobacz, jajka mamy.
Y - Ale termin ważności minął, chyba są zepsute.
X - Tylko mam nadzieję, że Twoje jajka nie są są zepsute... (tu oczko w moją stronę)
Y (ze stoickim spokojem) - Raczej nie, skoro tak chętnie je liżesz.
by bluevampire