Szukaj Menu

Bitwa pod Grunwaldem (relacja nietypowa)

65 143  
537   26  
Lujeran: O tym, że niemal 600 lat temu spuściliśmy germańskiemu oprawcy nielichy łomot słyszał każdy. Musiał słyszeć, bo system szkolny nie pozwala na wydanie świadectwa ukończenia żadnego zakładu naukowego od podstawówki począwszy,  bez znajomości tego wiekopomnego faktu.

Na dodatek Matejko Jan, obywatel Krakowa , sporządził był landszaft, na którym owo mordobicie uwiecznił i teraz żadna szkolna książka bez tej scenki rodzajowej się nie obejdzie.


Odbywające się od 1998 roku rekonstrukcje owej rzezi przybliżają nas do zrozumienia o co tak właściwie poszło naszym średniowiecznym przodkom, że najechali bogobojnych mnichów celem wytrzaskania ich po buzi.

Dla mniej zainteresowanego ogółu przedstawia się wersję łatwiej przyswajalną,  że Niemcy (jak to Niemcy) gnębili okoliczną ludzkość bez sensu i celu, za to brutalnie i bez żadnej finezji. 
 





Bardziej zaawansowanym miłośnikom historii tłumaczy się, że bezpośrednim powodem było zatrzymanie przez Krzyżaków statków ze zbożem płynących na Litwę.

Mało kto zada sobie pytanie: a cóż to za zboże było?

No bo jednak jest różnica. Jeśli to był jęczmień to taki np. Specjal bez niego się nie obędzie.

Zaś jeśli żyto.... no, kochani... poważna sprawa.

Podejrzewamy, że było to żyto.

O zatrzymaniu statków dowiedziała się pewna dziewka nadobna, która natychmiast dała znać  komu trzeba. 


 
Kto trzeba tak się zdenerwował,  że aż sięgnął po importowany tytoń.
 

 

Następnie zaklął trzy razy soczyście po staropolsku i hajda do króla.

- Ni ma rady- rzekł król. W ryło i z glana, inaczej nie zrozumieją.

Czujki udały się na rekonesans by obadać teren. Nawet im się spodobało bo to i ruina ładna w pobliżu. 


 
W nocy można było wleźć i straszyć co było elementem wojny psychologicznej.
 
i mała kapliczka na miejscu coby król swe hobby religijne zaspokoił jako nowochrzczeniec.
 

 
Nie od rzeczy była tez obecność urządzeń niezbędnych przy każdym zgromadzeniu mrowia ludzkiego, które na dodatek pije.
 

 

Poza tym Grunwald to ładna nazwa, nietrudna do zapamiętania a to się przecież liczy.

Nie jakaś tam Wólka bo Wólek w Polsce tysiące i uczniowie potem gubiliby się szukając właściwej. Grunwald jest jeden i spoko. 

Najpierw przygotowano wojsko pod względem muzycznym. Wiadomo, wojsko bez przyśpiewek czy żurawiejek się nie obejdzie.

Naprędce przygotowano opracowanie ówczesnego hitu.
 

Rzemieślnicy mający zarejestrowaną  działalność gospodarczą zaczęli szykować sprzęt. 


Nie inaczej handlowcy 
 
 
Jeśli spojrzycie co handlowcy przywieźli ze sobą, nie będzie żadnych wątpliwości o co w tym sporze szło.
 

 
Wieczorem przed spodziewana bitwą rycerstwo wzięło się za swojej ulubione na każdej wojnie zajęcia.
 

 
Rano resztki troskliwie zebrały markietanki .


 
Odszukiwały rycerzy, którzy wieczorem zamiast zapłaty pozostawili w ich rękach części wyposażenia.
 

Król miał jeszcze pewne wątpliwości 


 
ale kiedy mu doniesiono, że jego ulubiony giermek, Jaśko z Piczypał został po chamsku potraktowany przez spotkanych w toalecie Krzyżaków, powziął męską decyzję.
 

 
Zaraz też doniesiono, że poseł od Krzyżaków przybył. Sierota boża myślała, że zapobiegnie ryjokuciu za dwa miecze. O, święta naiwności! 


Fachowcy sprowadzeni przez Jagiełłę od razu spostrzegli, że to nie żadne solidne miecze malborskie tylko podróby made in Tajwan.

Nie było rady, musiało się  zacząć.

Humory trochę popsuli obserwatorzy z ramienia OBWE, którzy nie wiedzieć czemu zainstalowali się w krzyżackim namiocie dając przykład braku swej bezstronności.



Krzyżacy zaczęli śpiewać...

„Christ ist erstanden...“


No i sami powiedzcie czy nie palanty? Lipiec, upał a wręcz nadupał a ci piosenkę wielkanocna mruczą.

Nasi przekrzyczeli ich Bogurodzicą  co było o tyle łatwiejsze, że Krzyżacy słuchali dziwnego tekstu, kompletnie go nie rozumiejąc. Nasi też go nie rozumieli, za to śpiewali z entuzjazmem.

Ruszyli też każdy na swoje miejsce.



Posiłki litewskie póki co prezentowały się nieźle.



Kapitan drużyny miał  marsową minę. Jego koń jeszcze bardziej.



Polska piechota była na luzie.



krzyżacka nieco spięta mimo, że grali na własnym boisku



Zaczęło się trochę  nieszczęśliwie. Koń kapitana drużyny koniecznie chciał  spróbować świeżej trawki co wykorzystała krzyżacka tłuszcza przejmując nasz narodowy sztandar



Głupia sprawa. Ale jak to mówił kasztelan Górski, „dopóki kopia w grze” itd. Lejemy się dalej.



No i pan Bóg pobłogosławił. Zbyszko z Moczyryja kilkoma sierpowymi przebił się w pobliże sztandaru i krzyknął po niemiecku coś tak szpetnego, że Krzyżacy oddali sztandar właściwie bez walki. No, prawie...



zabawa trwała w najlepsze






Walkę piechoty sponsorował „Specjal” (więc może to jednak był jęczmień?)



na miejscu obecny był  tez specjalny wysłannik „Malbork Jourlall”



zauważyliśmy dwie niepokojące rzeczy. Po pierwsze Krzyżacy, było nie było – mnisi, mieli giermków co do płci których mieliśmy poważne wątpliwości. Zostało to zgłoszone sędziemu głównemu oraz policji.



Po drugie, niektórzy uczestnicy wyraźnie byli na wspomaganiu



Wielki Mistrz postanowił  rzucić wszystko na jedną szalę i włączyć się do bitwy.

Długo nie trwało jak jego rzucili. Na wóz konny (choć bez koni bo te były zajęte) i zawieźli do króla. 



Król popatrzał i tylko mruknął:
- Było fikać? Było?



W zasadzie było już  po bitwie. Na polu wprawdzie jeszcze trup padał gęsto i z ochotą  , ale to tylko ze względu na upał bo każdemu chciało się poleżeć na zielonej runi miast kości nadwyrężać przy 30 stopniach.



Rycerze po bitwie dyszeli długo a rzetelnie jak na spracowanych mężczyzn przystało.



Łupu było tak wiele, że nawet okoliczna dziatwa zamiast na bujanych jeździła na prawdziwych konikach.



Flagi przy pomniku odłopotały ile trzeba i zapanował pokój i miłość między narodami.

Już rozumiecie o co tam chodziło? Nie? No to pocieszcie się, że nie wy  jedni.

Kiedy mistrz Matejko namalował  swój słynny obraz, jego uczeń, niejaki Wyspiański skomentował  go własnym rysunkiem.



 Za rok będzie równo 600 lat od tego wydarzenia. Mam nadzieję, że się tam spotkamy.
Tagi: rekonstrukcja bitwa pod grunwaldem 2009 14 lipca
537