Siedzę ja sobie dzisiaj na przystanku, wyglądam obłędnie jak zwykle i nagle podjeżdża autobus. Wychodzi z niego facet ubrany w jakiś stary kremowy garnitur, do tego buty czarnobiałe, takie jak nosili włoscy mafiozi, a w ręku brudna podróżna torba. Staje przede mną i mnie lustruje z góry na dół, z dołu do góry, udaje, że go nie widzę i siedzę dalej. W końcu odważył się odezwać i mówi:
- Proszę Pani, Pani taka śliczna, a ja mam w torbie piękne sukieneczki, może chce Pani kupić
- Nie, dziękuję
- W takim razie zdrowia, życzę
- dziękuję
Odszedł kilka kroków i wraca
- Coś Pani powiem... Śliczne nogi, twarz nie z kamienia, nadaje się Pani tylko do tulenia
Nie wiedziałam, że tak widać, że do niczego innego się nie nadaje....
- Proszę Pani, Pani taka śliczna, a ja mam w torbie piękne sukieneczki, może chce Pani kupić
- Nie, dziękuję
- W takim razie zdrowia, życzę
- dziękuję
Odszedł kilka kroków i wraca
- Coś Pani powiem... Śliczne nogi, twarz nie z kamienia, nadaje się Pani tylko do tulenia
Nie wiedziałam, że tak widać, że do niczego innego się nie nadaje....