Oczywiście, próba przewidzenia zachowań innych kierowców zmniejsza szansę na gwałt na blacharce. Ale nie eliminuje - trzeba również trochę szczęścia, które najwyraźniej :tynf ma. Ważne jest również, po jakich drogach się jeździ.
Mnie cztery razy trafiali i zwiewali. Trzech znalazłem.
Pierwszy chciał mnie wyprzedzić, tylko ponoć pas ruchu zapomniał zmienić. Ja akurat zwalniałem do skrętu w lewo w swoje osiedle. Nie było gdzie uciekać.
Drugi jeździł szlaczkiem po pasach i mnie zawadził. Trafił mnie w prawy tył, był wtedy w moim martwym polu.
Trzeci przytarł mi tył jak z naprzeciwka skręcał za mnie w lewo - nie miałem jak podjechać do przodu; byłem już przy zderzaku poprzednika.
Czwarty też z naprzeciwka skręcał w lewo - przede mną, ale miał zbyt marne przyspieszenie. Tu może mógłbym szybciej wyhamować, ale szkody były mizerne.
Dwa razy mi wjechano w tył, jak przyhamowałem przed skrętem, żeby ustąpić pierwszeństwa.
Raz jeden brałem udział w kraksie - 5 samochodów, na moje konto zaliczono 2. Rzeczywiście, błędnie oceniłem sytuację i zamiast hamować próbowałem uciekać w lukę pomiędzy samochodami i jeden z robiących uniki wjechał przede mnie.
Raz mi drzewo spadło na zaparkowany samochód - bliźniacza topola, jeden z pni pod naporem wiatru...złamał się przy podstawie. Dopiero wtedy można było zobaczyć, jaki w środku jest spróchniały. Zresztą akurat chciałem wsiąść w samochód i odjechać, bo coś przeczuwałem. Szczęście w nieszczęściu, że blacharka pogięta, ale szyby i mechanika sprawne. Straż przyjechała, wydobyła samochód spod drzewa i jeździłem tak parę miesięcy, zanim skutecznie wyciągnąłem odszkodowanie od ubezpieczyciela spółdzielni, na której terenie stało to drzewo.
Podsumowując, 8 gwałtów na blacharce. Mogłem uniknąć w mojej ocenie, przy maksimum dobrej woli, maksymalnie 3 z nich. Może przy jednym dodatkowo zabrakło odrobiny szczęścia. Pozostałe - tak, jak napisano - uratowałaby mnie tylko teleportacja.
Za to niejednokrotnie miałem sytuacje, że najpierw wykonywałem jakiś manewr, a potem dopiero pojawiało się zagrożenie, którego dzięki temu manewrowi uniknąłem. Przykładowo: raz jechałem w ulewnym deszczu (i wietrze) trzypasmową ulicą i nagle zmieniłem pas z prawego na środkowy, sam nie wiedząc, dlaczego. Moment później na jezdnię wyjechał...wielki wózek na śmieci, pchany wiatrem. Gdybym jechał prawym pasem, to bym zaliczył kraksę.
Dlatego, :tynf i inni bezwypadkowi, a dużo jeżdżący - doceńcie fuksa, którego macie, bo jest on równie ważny, jak Wasze umiejętności - których przecież nie umniejszam.
--
Miej wyjebane a będzie ci dane