< > wszystkie blogi

Sierściuchy i psychopaci

25 września 2009
W dzisiejszej galerii pojawiło się zdjęcie. Zdjęcie wywołało burzę w komentarzach, jak to często bywa w galerii, posypały się personalne przytyki zupełnie nie związane ze zdjęciem.

Zdjęcie przedstawiało kota, oklejonego taśmą samoprzylepną, a opis pytał: co zrobiłbyś temu, kto to zrobił? Nie wkleję nawet linka, bo i po co? Co ciekawe większość komentarzy była skrajna. Jedni bili brawo i chcieli polewać wódkę autorowi oklejenia, inni rozwodzili się nad wymyślnymi torturami, które by mu zafundowali.
A mnie nasunęło się kilka pytań:

Po pierwsze - najbardziej oczywiste - jak bardzo trzeba być popieprzonym, by robić takie rzeczy? Przy czym to co było na zdjęciu dalekie jest jeszcze i tak od rzeczy, o którymi chwalili się moi "znajomi" (np. sąsiedzi z wioski). Nasłuchałem się swego czasu opowieści o tym, "jak fajnie kot zapie**la do góry, gdy mu do ogona przywiązać nasączoną benzyną szmatę, podpalić i wpuścić do rynny." Podobno "sku**l potrafi wleźć w tej rynnie na dach czteropiętrowego bloku".
Czy jest to brak wyobraźni? Potrzeba pokazania swojej siły przez znęcanie się nad słabszym? Może próba rozładowania agresji na kimś, kogo prawo nie chroni prawie wcale?
Często przechwalali się w ten sposób ludzie prymitywni do tego stopnia, że przed zrobieniem tego innemu człowiekowi powstrzymywały ich prawo (zwłokami człowieka KTOŚ się jednak zainteresuje) i potrzeba akceptacji społecznej (zabił człowieka dla zabawy - znaczy po**bany, ale zabił kota dla zabawy - znaczy lubi się dobrze bawić).
Są też ludzie którzy nie zrobiliby tego innemu zwierzęciu niż kotu. Czemu? Nie potrafię tego zrozumieć. Ja wiem, że koty są wredne. Wiem, że bezpańskich kotów jest dużo, potrafią, zwłaszcza w mieście, narobić bałaganu. Potrafię nawet zrozumieć, że dla niektórych jest to powód, by kota zabić (choć psa w życiu by tak nie potraktowali). Ale jaki cel ma okrucieństwo? Sadystyczna zabawa?

Po drugie - czy taki człowiek byłby skłonny zrobić to drugiemu człowiekowi, gdyby jego ochrona była na porównywalnym poziomie? Czy byłby skłonny polać drugiego człowieka, benzyną i podpalić lub zdzielić przez kark kijem i patrzeć, jak czołga się do domu, po czym, tuż przed drzwiami obciąć głowę szpadlem, gdyby wiedział, że jego zwłokami zainteresuje się co najwyżej służba oczyszczania miasta?

Po trzecie - co faktycznie zrobili by ludzie, którzy odgrażali się, że gościa, który okleił taśmą kota, obdarli by ze skóry. Czy faktycznie, spotkawszy go, rzuciliby się do "wymierzania sprawiedliwości"? Pewnie, w większości przypadków, nie. Co ich zatem powstrzymuje przed takim aktem zemsty? Czy tylko tak mówią, a nawet mogąc, wiedząc, że nikt się nie dowie, nic by nie zrobili? Czy może faktycznie rzuciliby go mrówkom na pożarcie? Znęcaliby się nad nim, tak jak on znęcał się nad kotem?

Nasza cywilizacja od zawsze oparta jest na okrucieństwie. Dawniej było to okrucieństwo wobec innych ludzi (niewolnictwo, zbrodnie wojenne). Najczęściej stały za tym jakieś mniej lub bardziej racjonalne powody (chęć wybudowania piramid, "potrzeba" stworzenia "przestrzeni życiowej", bardzo często zemsta za krzywdy swoje i bliskich).
W dzisiejszych czasach mało kto ma "okazję" by znęcać się nad człowiekiem. Znęcają się więc nad zwierzętami. Daje to poczucie władzy nad życiem i śmiercią drugiej istoty. A im dłużej trwa, tym dłuższa przyjemność z posiadania takiej władzy.

Są ludzie których nie lubię. Nawet grupy ludzi. Jakie - nie ma to znaczenia. Ważne są myśli, które przychodzą mi do głowy, gdy ich widzę. Wyobrażam sobie wtedy, w jaki sposób chciałbym ich zabić. Co mnie przed tym powstrzymuje? Aż boje się pomyśleć, że tylko strach przed konsekwencjami. Wiem, że zwierzęcia bym nie zabił, jeśli mnie do tego nie zmusi. Nie mam powodu. Ale, gdybym mógł, czy nie zrobiłbym tego człowiekowi, z którym mam jakiś konflikt? I czy taki konflikt nie byłby tylko usprawiedliwieniem chęci poczucia władzy? Mam nadzieję, że nie. Ale skoro ja, człowiek raczej przeciwny okrucieństwu i niepotrzebnej przemocy mam takie myśli, to do czego zdolni są ludzie, w których cierpienie innej istoty nie wywołuje współczucia a jedynie poczucie władzy?

Na zakończenie chciałbym polecić wszystkim, którzy jeszcze nie czytali, a dla których znęcanie się nad zwierzętami nie jest zabawą, opowiadanie Andrzeja Sapkowskiego "Muzykanci". Zawsze, gdy je czytam, wyciska mi łzy.


 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi