< > wszystkie blogi

Norweski dziennik, część 5 - Krótka opowieść o tym, jak rodacy mi Norwegów popsuli

4 maja 2011
Dziś bedzie o smutnych sprawach. No i wprawdzie nie tylko rodacy, ale doskonale to do nich pasuje.
A o co chodzi? A, o nasze narodowe cwaniactwo. O kombinowanie na każdym kroku, gdzie i jak da się przewalić system. Gdzie da się coś zakombinować, zachachmęcić, lub - mówiąc w prost - ukraść. Ja rozumiem, że nasz wspaniały skąd inąd kraj, oraz lata komuny, a potem i raczkującego kapitalizmu nauczyły nas, że kto nie kombinuje ten nie żyje. Rozumiem i to, że tradycje naszego cwaniatwa wywodzą się z czasów jeszcze dawniejszych, gdy w Polsce liczył się ten, "co ma szablę i lada jąką kompanię zebrać potrafi". Są jednak kraje, gdzie żyje sie inaczej. Tu, w Norwegi, jest wiele rozwiązań, bardzo wygodnych, przyjemnych i sprytnych, których jednak w Polsce wprowadzić się nie da, gdyż zakładają one elementarną uczciwość usługobiorcy. Przykład, który mnie ostatnio dotknął. Chciałem sobie załatwić internet u miejscowego dostawcy telefoni komórkowej. Do całkiem niedawna nie było z tym problemu - wystarczyło przedstawić swoją umowę o pracę, podpisać umowę i gotowe. Teraz jest inaczej, a przyczyną tego, jak wyjaśnił mi to pracownik w/w firmy jest to, że częste były przypadki, iż obcokrajowcy brali telefon, inny sprzęt, podpisywali umowę i ... znikali z Norwegii. Można powiedzieć - Norwegi sami sobie winni, skoro dawali to wszystko na wiarę. Ale właśnie o to chodzi - już się nauczyli nie ufać nam, obcokrajowcom. Teraz trzeba wpłacić depozyt i co gorsza - czekać. Było wygodnie, po norwesku, aleśmy to zepsuli. Takich sytuacji zaobserwowałem już więcej, w różnych sytuacjach, również takich, gdzie widziałem "cwaniakujących" Polaków. Tylko patrzeć, jak se Norwegi zdadzą sprawę, że z nami nie można na słowo, że bez barykady przepisów i obostrzeń zwyczajnie będziemy ich okradać. To że robimy burdel we własnej zagrodzie, jestem jeszcze w stanie zrozumieć, choć komuna skończyła się dawno temu i czas najwyższy zacząć i u nas sprzątać. Ale nie psujmy sobie takich przyjemnych i wygodnych w użyciu krajów, jak Norwegia. A na koniec jeszcze coś, co usłyszałem ostatnio, chociaż nie wiem, na ile to prawdziwe jest. Wydaje się jednak prawdopodobne: W Norwegii, ok 60% więźniów nie mówi po Norwesku. A w więzieniu w Oslo (i to już informacja pewna) działa polski ksiądz, który zajmuje się WYŁĄCZNIE opieką duchową nad polskimi więźniami. Pozdrawiam, ze smutkiem Polak zawstydzony na obczyźnie
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi