< > wszystkie blogi

acocietoobchodzi

...waiting for my own war...

PKP 23-12-2010

23 grudnia 2010
 Pierdolę! (stosuję słownictwo kolokwialne wyłącznie w celu podkreślenia ekspresji mojej wypowiedzi). To się, kurwa, w głowie nie mieści ani nigdzie indziej. Kraj w środku Europy, dwudziesty pierwszy wiek! Pociąg, który pamięta jak moja własna rodzicielka defekowała w pieluchy, przyjeżdża do Krakowa z Wieliczki z piętnastominutowym opóźnieniem.
  Po kolejnym kwadransie przychodzi przemiły pan konduktor by, z uśmiechem na swym mocno przepitym licu, oznajmić, iż mamy wszyscy wypierdalać na peron gdyż, ponieważ, bo skład ma awarię i ni chuja nigdzie nie pojedziemy. Czekać mamy na podstawienie "nowego" składu (określenie "nowy" jest mocnym nadużyciem), co szybko okazało się oczekiwaniem na, przysłowiową, usraną śmierć. O godzinie czternastej, minut 35, do uszu mych dotarł komunikat treści następującej: "Pociąg InterRegio, regionalnej spółki przewozowej, z Wieliczki Rynek do Oświęcimia, planowy przyjazd pociągu 13:40, zwiększył opóźnienie do około 50 minut." "Nosz KURWA!!" przebiegło mi przez myśl, lecz postanowiłem nie być miękki i wytrwać. Po obiecanych pięćdziesięciu minutach, oraz dodatkowych pięciu jeszcze, nadejszła wiekopomna chwila i udało mi się wydostać z miasta Królów. Podróż ma trwała godzinę i piętnaście minut (o dziwo, wedle rozkładu). Reasumując: trasa z Krakowa do Chrzanowa, czyli 44 km, pokonana została przeze mnie w czasie, łącznie, stu trzydziestu minut, co, z kolei, daje nam średnią 20 km/h. Prędzej Kurwa Piechotą.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi