Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

„Czarna Wdowa” – Elfriede Blauensteiner

12 611  
100   16  
Wśród płci pięknej zdarzają się zabójczynie znacznie bardziej okrutne i wyrafinowane niż mężczyźni. Jedną z nich była Austriaczka Elfriede Blauensteiner, która otrzymała przydomek „Czarna Wdowa”. Dosłownie siała wokół siebie śmierć, zabijając mężów i pacjentów. Celem Elfriede zawsze były pieniądze, którymi karmiła swoją nienasyconą żądzę luksusu i hazardu.

Elfriede Blauensteiner urodziła się 22 stycznia 1931 roku w stolicy Austrii, Wiedniu. Nic nie wiadomo o jej rodzinie ani o dzieciństwie. Po ukończeniu szkoły zapisała się na kurs pielęgniarski i znalazła dobrą pracę. Sprawna i energiczna dziewczyna została zatrudniona w Centralnym Szpitalu w Wiedniu.

Centrum Wiednia, lata 70. XX w.

Rozpoczynając dorosłe życie, Elfriede szybko znalazła swoją miłość. Wyszła za mąż i urodziła dziecko, ale szczęście rodzinne nie było jej pisane – mąż ją opuścił. Kobieta zaczęła sama wychowywać potomka, a pieniędzy zawsze było za mało. Były mąż zniknął z życia jej i dziecka i nie zamierzał pomagać finansowo.

Eksperyment z lekami

Blauensteiner ledwo wiązała koniec z końcem, ale bardzo pragnęła lepszego życia. Pewnego dnia przyszedł jej do głowy pewien pomysł. Dostała pracę jako pielęgniarka u 78-letniego Otto Reinla, który cierpiał na cukrzycę. Od pierwszych dni pracy kobieta zaczęła eksperymentować z lekami dla starszego pana. Elfriede postanowiła zabić i okraść emeryta, ale tak, aby nie była o nic podejrzana.


Kobiecie z wykształceniem medycznym nie było trudno dobrać umiarkowanie zwiększoną dawkę leków kontrolujących poziom cukru we krwi. W ten sposób pacjent powoli gasł, co w jego wieku rzadko rodzi pytania. Reinl z każdym dniem czuł się coraz gorzej. W rezultacie zmarł, ale Elfriede nie odniosła korzyści z jego śmierci. Zdobyła jednak bezcenne doświadczenie i poczuła się całkowicie bezkarna.

W 1991 roku kobieta wyszła za mąż po raz drugi. Jej wybrańcem został 60-letni Rudolf Blauensteiner, zamożny mężczyzna o słabym zdrowiu. Zaledwie rok później Elfriede pochowała męża i odziedziczyła okrągłą sumkę pieniędzy oraz dwa domy. Ten pierwszy sukces zawrócił zabójczyni w głowie. Kupowała sobie ubrania i biżuterię, odwiedzała drogie restauracje i kurorty. Uzależniła się także od hazardu, więc wkrótce znów znalazła się w potrzebie finansowej.

Niezawodny system

Nie było potrzeby wymyślać niczego więcej. Plan z przedawkowaniem leków zadziałał bez zarzutu. Trzeba było jedynie znaleźć nową ofiarę o złym stanie zdrowia. W 1992 roku Blauensteiner otrzymała posadę pielęgniarki w domu Franziski Koeberl. Starsza kobieta posiadała znaczny majątek pozostawiony jej przez zmarłego męża. Umiejętnie manipulując ofiarą, trucicielka zdobyła jej zaufanie i łatwowierna staruszka zapisała jej 170 000 euro. 15 grudnia 1992 roku Koeberl zmarła, a Elfriede otrzymała pieniądze.


W 1994 roku poprzez ogłoszenie poznała 64-letniego emeryta Friedricka Doeckera. Zaledwie miesiąc później para pobrała się, a 11 czerwca 1995 roku mężczyzna zmarł. Stało się to wkrótce po tym, jak zapisał swój dom na żonę. Oficjalną przyczyną śmierci było obustronne zapalenie płuc spowodowane niewydolnością sercowo-naczyniową. Wdowa cynicznie przekazała ciało męża Wiedeńskiemu Instytutowi Anatomicznemu.


„Czarna wdowa” zaczęła szukać nowej ofiary jeszcze za życia Doeckera. W dziale randkowym jednej z gazet umieściła krótkie ogłoszenie: „Wdowa, 64 lata. Chciałabym dzielić jesień mojego życia z wdowcem”. Kandydatów do jej ręki i serca było wielu, jednak nie każdy był odpowiedni dla Elfriede. Wybrała Aloisa Pichlera, właściciela drogiej rezydencji na przedmieściach Wiednia.

Zdemaskowanie trucicielki

W tym czasie wyrafinowana zabójczyni zyskała wspólnika. Był nim jej bliski przyjaciel, prawnik Harald Schmidt. Fałszował testamenty, pomagając Elfriede uzyskiwać maksymalne korzyści z każdej śmierci. Z Pichlerem wszystko szło jak zwykle – stopniowo zwiększając dawkę leków, kobieta zaczęła powoli, ale konsekwentnie doprowadzać go do grobu. Jednak nowy mąż okazał się silniejszy od poprzedniego. Niecierpliwa żona postanowiła jeszcze przyspieszyć ten proces. Podała mu 70 dawek silnie działającego leku, dodając go do mleka.


Gdy Pichler zapadł w śpiączkę, kobieta rozebrała go do naga, przykryła mokrymi ręcznikami i szeroko otworzyła okno. Mężczyzna zmarł nie z powodu przedawkowania, ale kilka tygodni później z powodu ciężkiego obustronnego zapalenia płuc. Schmidt jak zwykle nie zawiódł i wydał fałszywe dokumenty. Tym razem jednak krewni ofiary zaczęli podejrzewać, że coś jest nie tak. Dowiedzieli się, że Blauensteiner pracowała jako pielęgniarka i już dwukrotnie podejrzanie szybko owdowiała.

Bratanek zmarłego, który zgodnie z prawem powinien był odziedziczyć jego dom, zaczął działać natychmiast po pogrzebie wuja. Domagał się ekshumacji zwłok Aloisa Pichlera. Badanie wykazało podejrzanie wysoką zawartość obcych substancji chemicznych w tkankach zwłok. Wówczas policja poważnie zainteresowała się Elfriede.

Przedstawienie w sądzie

W lutym 1997 roku Elfriede Blauensteiner stawiła się w sądzie. W sali zabójczyni odgrywała komedię – wołała do Pana i wznosiła nad głową złoty krucyfiks. Odpowiadała na wszystkie pytania: „Jestem niewinna” i gorączkowo się żegnała. Kiedy przedstawiono jej oczywiste dowody winy, powiedziała, że tylko Bóg może ją sądzić.


Pod koniec procesu oskarżona zachowywała się nie mniej dziwnie. Mówiła dziennikarzom, że nie może się doczekać werdyktu. W domu musiała sama gotować, a w więzieniu będzie dostawała jedzenie. Powiedziała też, że planuje napisać wspomnienia, które przyniosą jej miliony. Pytana, dlaczego zabiła, Elfriede odpowiadała, że chciała jedynie złagodzić nieznośne cierpienia Aloila Pichlera.

7 marca 1997 roku sąd w Krems skazał Elfriede Blauensteiner na dożywocie za morderstwo z premedytacją. Kobieta trafiła do więzienia w Schwarzau. Tymczasem policja kontynuowała śledztwo. Ekshumowano ciała Franziski Koeberl i Friedricka Doeckera. Podejrzenia co do przyczyny ich śmierci się potwierdziły.

Dwa wyroki dożywocia

W lipcu 2000 roku śledztwo zostało zakończone. Prokurator wiedeński oskarżył Blauensteiner łącznie o pięć morderstw. 20 kwietnia 2001 roku zabójczyni, która odsiedziała 4 lata z pierwszego dożywotniego wyroku, otrzymała drugą karę dożywocia.

Kliknij i zobacz więcej!

Czarna Wdowa nie spędziła wielu lat za kratkami. Zmarła 16 listopada 2003 roku w wieku 72 lat w szpitalu więziennym w Schwarzau na nowotwór mózgu. Historia Elfriede Blauensteiner stała się podstawą filmu „Modliszka” (Die Gottesanbeterin), który miał premierę w 2001 roku, jeszcze za życia zabójczyni.
2

Oglądany: 12611x | Komentarzy: 16 | Okejek: 100 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało