Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Jaki był twój najlepszy moment „nie zdawali sobie sprawy, że rozumiem ich język”?

53 376  
287   76  
Znajomość języków obcych popłaca. A szczególnie w sytuacjach takich jak te.

#1.

Trochę dziwaczne się wydawało, ale miałem wesołą sytuację w Londynie.
Wszedłem do takiego dość dużego sex shopu w poszukiwaniu zadziornego prezentu dla dziewczyny. W pewnym momencie jakaś parka koło mnie stoi i ogląda zabawki. Dziewczyna: Ten i ten drugi byłyby fajne. Facet: A ja to co? Ty się będziesz zapychać, a ja mam patrzeć? Spojrzałem się na nich, a dziewczyna nagle do chłopaka: Ty! On nas chyba rozumie!!!
No i w popłochu wybiegli, jakby byli przyłapaniu na kradzieży jabłek ze sadu.

Cóż, wszyscy w sklepie byli dorośli, jeden klient się pytał sprzedawcy o filmy z sikaniem, jakaś kobieta była przy ladzie i pytała o różne rodzaje żelów do seksu analnego, a dwójka Polaków uciekła w popłochu, bo ktoś zrozumiał, o czym gadali. Może i nieśmieszne, ale dla mnie było zabawne.


#2.

Miałam kilka, ale najśmieszniejszy był w pociągu z Hillerød do Kopenhagi, jakieś 17 lat temu. Siedziałam sobie niedaleko grupy młodych Rosjan, kiedy weszła konduktorka. Po chwili sprawdzania biletów podeszła do grupy i płynnym rosyjskim zapytała, czy może sprawdzić ich bilety. Ucieszeni młodzi zapytali, skąd zna rosyjski, na co odpowiedziała, że jest Bułgarką. „A, bo myśmy już pomyśleli, że wszyscy konduktorzy w Danii mówią po rosyjsku!” – ucieszyli się Rosjanie. Na co ja, z siedzenia obok, dodałam: „I wszyscy pasażerowie też!”. Dzisiaj już pewnie nie byłoby tak uciesznie, niestety.

#3.

Mój przypadek może i zapewne pewną grupę osób zgorszy, ale inną z pewnością rozbawi. Będąc pewnego razu w Moskwie, oczywiście w wieku już dorosłym, zszedłem w hotelu wieczorem do baru na drinka. Tam poznałem dwóch Holendrów, dobrze już wstawionych. Od słowa do słowa doszliśmy do tego, że dobrze znam Moskwę. Po pewnym czasie Holendrzy poprosili mnie jako znającego Moskwę i panujące realia w tym mieście, czy bym nie pomógł im pojechać do pewnego domu uciech damskich. Z początku odmawiałem, ale tak mnie męczyli, że w końcu się zgodziłem.
Wsiedliśmy do taksówki, jakich stało kilka przed hotelem i (postanowiłem nie zdradzać się ze znajomością języka rosyjskiego), dogadałem się po niemiecku z taksówkarzem, żeby nas zawiózł do takiego miejsca. Jak taksówkarz w końcu zrozumiał, o co nam chodzi, to wyciągnął cały plik wizytówek takich miejsc. Wybraliśmy jedną i pojechaliśmy.
Na miejscu kazałem taksówkarzowi czekać na nas. Po wejściu do środka z miejsca otoczyło nas kilka Rosjanek na wpół roznegliżowanych. I tutaj zaczyna się żałosna komedia. Rosjanki zaczęły wymieniać pomiędzy sobą wulgarne i żałosne komentarze, oczywiście na nasz temat. Ja, znający bardzo dobrze język rosyjski, dosłownie zdębiałem! Chodziło również o okradzenie nas z pieniędzy!!! W drzwiach stało dwóch potężnych osiłków. Zacząłem gorączkowo myśleć, jak tu szybko ewakuować się z tego miejsca, tym bardziej widząc, że moich świeżo poznanych dwóch holenderskich przyjaciół zaczyna się już pomału rozbierać. Wiec niby żartując, zacząłem szybko przemawiać moim Holendrom do rozumu, co nas tutaj czeka. I w pewnej chwili w trójkę rzuciliśmy się do drzwi, przewracając z zaskoczenia tych dwóch osiłków. Wyskoczyliśmy na zewnątrz i do taksówki. Na szczęście taksówkarz nie był w ciemię bity i od razu widząc, co się dzieje, odpalił silnik i z piskiem opon uciekł przed goniącymi nas osiłkami, ha, ha… Śmialiśmy się i daliśmy taksówkarzowi suty napiwek, każąc się wieść z powrotem prosto do hotelu.
To był tylko jeden z wielu moich przypadków, kiedy rozumiałem rozmowy osób wypowiadających różne teksty i opinie w językach, które bardzo dobrze znam. Na marginesie, niejednokrotnie był to język polski i możecie sobie tylko wyobrazić, jakiego typu teksty i na jakim poziomie one były.


#4.

Hotel w Rijadzie (Arabia Saudyjska), jadę windą. Dosiada się dwóch chłopaków, po chwili jazdy mówią do siebie po polsku: „Ciekawe, co by zrobiła, gdybyśmy zaczęli się teraz całować”. Zakrztusiłam się ze śmiechu.

Panowie, jeśli to czytacie – Wasze miny były bezcenne.

#5.

Zorganizowana wycieczka gdzieś w szkockich Highlands, przy którymś z popularnych punktów widokowych. Bardzo głośno rozmawiali i nawoływali się po hiszpańsku. Po zwróceniu im po hiszpańsku uwagi, że mogliby być trochę ciszej, proszę, dziękuję – przeszli na kataloński, w którym mówili nieco mniej płynnie, ale równie głośno, z uwagami na temat durnej baby. „Durna baba” zwróciła im uwagę ponownie, tym razem po katalońsku, stwierdzając, że durna, nie durna, ale prosi o rozmawianie nieco ciszej i szacunek dla przyrody i innych turystów. Zaniemówili.


#6.

Obrażanie w innym języku. Może nie najlepszy moment, ale niemiły. Pozostaje satysfakcja, że oni nie mieli świadomości, że rozumiem.

Teraz już nie reaguję na obrażanie, bo nie potrzebuję tracić na to energii. Nie mam już żadnych uczuć związanych z takim zachowaniem. Nawet nie mam satysfakcji.
3

Oglądany: 53376x | Komentarzy: 76 | Okejek: 287 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało