Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

„Świat według Kiepskich”: jak powstawał najdłużej emitowany polski sitcom

24 705  
237   52  
590 odcinków, czyli bez mała 24 lata na antenie – do tej pory dłużej na polskich ekranach utrzymał się tylko „Klan” (choć „M jak Miłość” nieustępliwie goni), a wśród seriali komediowych na próżno szukać konkurencji. Mnóstwo powiedzonek, które przeszły do języka potocznego: wszyscy przecież wiemy, że są na świecie rzeczy, o których się fizjologom nie śniło. Aktorzy zaszufladkowani na dobre – założę się, że pokazując statystycznemu przechodniowi zdjęcie Bartosza Żukowskiego, usłyszymy „O, Walduś”. Czy tego chcemy, czy nie, „Świat według Kiepskich” bardzo szybko przeniknął do polskiej popkultury, mieląc stereotypy, wyciskając je jak cytrynę i tworząc efekt do tej pory nieznany w rodzimej telewizji. Swojska odpowiedź na „Świat według Bundych” (która okazała się być jednak całkowicie odmienna od amerykańskiego pierwowzoru, nie tylko ze względu na skrajne nieróbstwo pana domu) bardzo szybko okazała się strzałem w dziesiątkę, konkurując o widza z Wiadomościami, dostarczając rozrywki sześciu milionom rodaków i zdobywając dwie Telekamery (oraz 13 nominacji).

Pierwszy odcinek „Świata według Kiepskich” premierę miał 16 marca 1999 roku – żeby uświadomić sobie, jak to dawne dzieje, wystarczy zdać sobie sprawę, że 4 dni wcześniej Polska została przyjęta do NATO, do kin wchodził „Matrix”, a dopiero miesiąc później miał powstać Sojusz Lewicy Demokratycznej. Trudno zatem z dzisiejszej perspektywy podchodzić do pierwszych sezonów opowiadających o codzienności Ferdka, Halinki, Waldka i Mariolki na poważnie – zwłaszcza gdy znamy już szczegóły powstawania tego serialu. Duża część tematów zwyczajnie też się zestarzała, a dla wielu młodszych widzów może być nawet całkowicie nieczytelna. Perspektywa końca świata na przełomie mileniów, wyśmianie przykurzonych dziś programów „Randka w ciemno” i „Śmiechu warte”, pobór wojskowy, a nawet zbliżająca się perspektywa wejścia do Unii Europejskiej – to nie są bliskie tematy dla urodzonych po 2000 roku, a dziś już przecież pełnoletnich, i to ze sporym zapasem.

https://youtu.be/sOPysIhN-V4?si=G-ugDVJjNgRT03Za
Wiedzieliście, że oficjalny teledysk do „Świata według Kiepskich” jest inny niż w czołówce serialu?

Z czego się śmiejecie?

Zaczątki humoru typowego dla perypetii dysfunkcyjnej, ale dającej się lubić rodziny mieszkającej przy nieistniejącej ulicy Ćwiartki 3/4, znaleźć można w zapomnianym już młodzieżowym programie „Pałer” tworzonym przez ekipę, która wymyśliła wczesne uniwersum Kiepskich, choć konwencja tej produkcji była zupełnie inna, znacznie bardziej dziennikarska. Swoje dołożył też kolektyw o chwytliwej nazwie Mader Faker Studios – to oni odpowiadali za kultową gdzieniegdzie krótkometrażówkę „Git Planeta”, tam też udzielał się Aleksander Sobiszewski – jeden z pierwszych scenarzystów Kiepskich – a pomysł na odcinek „Wal magistra” to trawestacja ich filmu „Inteligent”.

https://youtu.be/SWDfLaVifaE?si=LfGI6ttQ-crfECj5
Git Planeta autorstwa Mader Faker Studios – rok 1993

A jak w ogóle pojawił się pomysł na Kiepskich? Tomasz Kurzewski, współzałożyciel, motor napędowy i właściciel do dziś prężnie działającej w stolicy Dolnego Śląska firmy ATM (niemającej jednak wtedy nic wspólnego z serialami, a tym bardziej sitcomami) podczas wizyty w Polsacie dowiedział się o możliwości dłuższego wbicia się na antenę jednej z największych polskich stacji dzięki dopiero raczkującemu w Polsce formatowi. Naprędce została zebrana grupa osób, która niemalże post factum zaczęła głowić się nad szczegółami trzech pilotażowych odcinków produkcji mającej konkurować o miejsce w polsatowskiej ramówce ze znacznie lżejszymi gatunkowo „Graczykami” i „Rodziną zastępczą” (finalnie wszystkie trzy tytuły zagościły na lata na antenie). W książce Jakuba Jabłonki i Pawła Łęczuka „Świat według Kiepskich. Zwariowana historia kultowego serialu Polsatu”, totalnie obowiązkowej pozycji dla każdego fana Ferdka, która premierę miała w 2022 roku nakładem wydawnictwa Sine Qua Non, Kurzewski wspomina pierwszą rozmowę z ekipą dotyczącą najbardziej wstępnych założeń programowych:

Słuchajcie, nie będziemy kombinować, idziemy na skróty, piszemy polską wersję „Świata według Bundych”, który odniósł sukces na świecie. Nie zrzynamy pomysłu, ale się nim inspirujemy. Musimy stworzyć historię osadzoną w polskich realiach, które, jakie są, sami wiecie.


Twórcy Kiepskich nie korzystali ze scenariuszowych gotowców jak chociażby w przypadku „Miodowych lat”, nie bali się w razie potrzeby (i nie tylko) użyć wulgaryzmów, a odległość serialowego planu od warszawskich realiów pozwalała na złapanie nieco szerszego kontekstu i odbicie od sitcomowej sztampy, która w początkach XXI wieku zaatakowała polską telewizję ze zdwojoną siłą. Swojskiego naturalizmu z pewnością dodawała też wstępna lokalizacja serialu – pierwszych kilkadziesiąt odcinków rzeczywiście kręcono w jednej z wrocławskich kamienic tuż obok Dworca Głównego, a ekipa pracowała nad pomysłami w mieszkaniu jednego ze scenarzystów, na owianym złą sławą Trójkącie Bermudzkim. Zarzuty o najniższych lotów toaletowy humor czy promowanie alkoholizmu i nieróbstwa? Zdecydowanie nie taki był zamysł twórców „Świata według Kiepskich”, co wielokrotnie powtarzano na przestrzeni blisko ćwierćwiecza emisji serialu. Przede wszystkim chodziło o czerpanie z ulicy, która jest nieograniczoną skarbnicą mądrości, cwaniactw i cech przystających do stereotypu polskości. Jeszcze w 2000 roku „Wprost” opublikował artykuł Wiesława Kota, powołujący się na dość zaskakujący fakt, że prawie co drugi widz przygód Ferdka i spółki ma wyższe wykształcenie.

Zwykła rodzina z Wrocławia

Z zachowaniem wszelkich proporcji, w obecnych realiach medialnych na pierwsze odcinki przygód tej wesołej familii zerka się trochę jak na wystawiony ponad sto lat temu w muzeum pisuar – pewnie kiedyś to szokowało, ale obecnie co innego otrzymuje etykietkę „skandaliczne”. Nie zmienia to jednak faktu, że – podobnie jak choćby w przypadku „13 posterunku” – wiele żartów dziś by już raczej nie przeszło. Ludzie, ludzie sam widziałem, Kiepski romans ma z pedałem! – już w trzecim odcinku rymował grany przez Bohdana Smolenia listonosz Edzio. Do tego pojawiła się wredna baba z brodą, niezbyt ogarnięty ksiądz, karykaturalni inteligenci – dostawało się każdemu. Prawie jak na pierwszych płytach Big Cyca.

Za odważne podejście do scenariusza (choć pierwsze odcinki nierzadko były połączonym zlepkiem absurdalnych pomysłów autorstwa różnych osób) w początkowym okresie odpowiadał dość specyficzny tercet: wspomniany wcześniej uznany mim, dyrektor Wrocławskiego Teatru Pantomimy, Aleksander Sobiszewski (z Kiepskimi związany był aż do 2019 roku, najdłużej z pierwotnej ekipy), dziennikarz muzyczny Janusz Sadza oraz dwukrotnie nominowany do Nagrody Nike pisarz i dziennikarz Piotr Kalwas, prywatnie muzułmanin. Niezwykle istotny był także wkład trzydziestosześcioletniego operatora, absolwenta moskiewskiej szkoły filmowej, który dopiero debiutował jako reżyser. Pochodzący z Tadżykistanu Okił Khamidov wielu polskich kontekstów uczył się dopiero na bieżąco na planie, a pomagało mu w tym odczytywanie scenariusza na role w wykonaniu jego autorów.

https://youtu.be/AgZ1CUFtp7A?si=GVBp2QJ6ZkX6u5kv
Sytuacja znana chyba wszystkim Polakom...

Od 2005 roku serial na dobre przejął nieco młodszy od reszty twórców, urodzony w 1975 roku, Patrick Yoka, który odpowiedzialną funkcję reżysera pełnił przez 250 odcinków, a z Kiepskimi związany był już wcześniej jako autor scenariuszy – co zresztą kontynuował nawet stojąc za kamerą. Khamidov w książce wspominał zaskoczenie pewnego ochroniarza, który spotkał o późnej godzinie obu panów przy pracy i bardzo się zdziwił, że za tak bardzo osadzony w polskich realiach serial odpowiada dwóch dżentelmenów o kolorze skóry znacząco odbiegającym od białego... A skoro jesteśmy w temacie pozytywów płynących z różnorodności: bogactwo pomysłów tworzących cały kolorowy świat Kiepskich udało się osiągnąć także dzięki ponad trzydziestu osobom, które na przestrzeni trzech dekad tworzyło mniej lub bardziej wystrzelone scenariusze – między innymi serialowa Paździochowa, czyli Renata Pałys, autor wielu odcinków „Miodowych lat” Doman Nowakowski czy sam Okił Khamidov. Warto też dodać, że ostatnich kilkadziesiąt epizodów serialu reżyserował (do niektórych dorzucając też scenariusz) Adek Drabiński, w CV posiadający dwie nominacje do Złotych Lwów na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni; to w jego filmie „Szuler” debiutował młodziutki Philip Seymour Hoffman.

https://youtu.be/Uyx9Qd_7MBg?si=aLEBEEdplByau7Jt

A w pośredniaku byłeś?

Już od pierwszego odcinka twórcom udało się zebrać dość nieoczywistą – a przez to naprawdę ciekawą – obsadę, w dużej mierze wywodzącą się ze środowiska teatralnego. Z racji tego, że był to projekt dość zagadkowy, wielu aktorów wolało nie ryzykować. Wyobrażacie sobie, żeby Mocnego Fulla żłopał Janusz Gajos? Jasne, tak wybitny aktor z pewnością by podołał temu zadaniu, ale idealnym wyborem okazał się Andrzej Grabowski, który przed przyjęciem roboty niespecjalnie kłopotał się czytaniem wstępnych scenariuszy Kiepskich. Pochodzący z krakowskiego środowiska artystycznego aktor nie był jednak pierwszym strzałem – jeszcze wcześniej do postaci przymierzani byli Janusz Rewiński, Stanisław Tym czy Andrzej Gałła (to on następnie przez wiele lat wcielał się w prezesa Andrzeja Kozłowskiego), a także... Ryszard Kotys. Serialowy Marian Paździoch był już praktycznie przyklepany, jednak ktoś przytomnie zauważył, że dobiegający siedemdziesiątki aktor (którego syn, żeby było zabawniej, miał wówczas... 12 lat) nie pasuje zbytnio do wychowywania nastoletnich dzieci i pomysł upadł na ostatniej prostej. Kotys jednak nie obraził się i z chęcią przyjął rolę złośliwego sąsiada handlującego gaciami na bazarze, noszącego nieodłączny beret. Nie wszyscy pewnie wiedzą też, że w pierwszych wersjach scenariusza głowa rodziny Kiepskich nosiła imię... Ludwik. Autorem tej niezwykle kluczowej zmiany był sam Grabowski, który tym sprytnym zabiegiem nawiązał do postaci Ferdynanda Wspaniałego z książki Ludwika Jerzego Kerna, a samo imię okazało się znacznie bardziej plastyczne i łatwiejsze do kreatywnych „zdrobnień” – jak choćby „pan Pierdek” w wykonaniu Paździocha.

https://youtu.be/9OwNYvDSLcY?si=59bSqs2WBZ3V638n
W rolę pielęgniarki Halinki, jedynej pracującej w rodzinie osoby, wcieliła się kompletnie nieznana Marzena Kipiel-Sztuka, wówczas etatowa aktorka legnickiego Teatru Dramatycznego z praktycznie zerowym dorobkiem filmowym. Casting wypadł lepiej niż obiecująco, choć aktorka nie oczekiwała większego sukcesu: „Biust podkreśliłam lekko za małą bardotką, potem żółty top, z ogromnym dekoltem rzecz jasna. Dalej krótka spódnica, w którą upchnęłam bluzkę. Na głowie zaprezentowałam fryzurę „na Alfa” – pamiętacie to sympatyczne stworzenie z serialu? Oczy umalowałam na niebiesko-perłowo” – wspomina próby dostania roboty w książce Jabłonki i Łęczuka. Polsat nie był zadowolony z tej propozycji – naciskano na zatrudnienie bardziej rozpoznawalnej artystki. Kipiel-Sztuka otrzymała wiadomość, że w takiej sytuacji może zagrać sąsiadkę Kiepskich (i tak była zadowolona), jednak po pewnym czasie telefon ponownie zadzwonił – tym razem z dobrą wiadomością. Aktorka rekomendowana przez stację nie mogła dogadać się z ekipą i spasowała, więc otworzyło się szczęśliwe okienko dla Kipiel-Sztuki. Świeżo upieczona Halinka (zaledwie dziesięć lat starsza od odtwórcy roli swojego syna) najbardziej stresowała się perspektywą pracy z takimi nazwiskami, jak Grabowski, Kotys czy Feldman, niezwykle uznanymi zwłaszcza w świecie teatralnym.

https://youtu.be/lAl31lzhQi0?si=19dumMXSH7Is35Cp

Cycu, skocz po browarka

Niezbyt rozgarniętego, leniwego i powtarzającego wszystkie błędy ojca Waldusia zwanego Cycem (Sadza przyznał, że to bohater inspirowany prawdziwym jegomościem) kreował Bartosz Żukowski, dwudziestoczterolatek z całkiem przyzwoitym dorobkiem – pojawił się w takich filmach, jak „Pierścionek z orłem w koronie”, „Samowolka” czy „Tato”, jednak w żadnym z nich nie stworzył roli, z której zostałby zapamiętany. Jak w przypadku wielu kwestii organizacyjnych pracy nad Kiepskimi, sukces tej postaci także wynikał z koniecznej improwizacji. Pierwotnie rolę przyjął Marcin Krawczyk, który na tydzień przed rozpoczęciem pracy stwierdził jednak, że wycofuje się z projektu – ponoć dlatego, że nie było w nim Gajosa... Żukowski w tym czasie był na dziekance w szkole teatralnej, studiował fotografię w USA, a do Polski przyleciał na zdjęcia do całkowicie innego serialu. O pojawienie się na „kiepskim” castingu poprosił go Stanisław Drozdowski (to kolejna szara eminencja „Świata...”, drugi reżyser, człowiek od załatwiania spraw nie do załatwienia – on także odpowiadał za zatrudnienie Grabowskiego!). Dla Marcina Krawczyka była to natomiast najgorsza decyzja w karierze – i to już na samym jej początku. Na planie Kiepskich pojawił się jednak już kilka miesięcy później, kiedy to jako ożywiony Ken prezentował skromną zawartość swoich spodni. A Żukowski, pomimo wielu plusów, okazał się jednak mocno wymagającym współpracownikiem – wiele razy toczył boje z reżyserem, zdarzało mu się nawet zrywać dni zdjęciowe.

W roli Mariolki obsadzono zaś zupełnie niedoświadczoną Basię Mularczyk – córkę Jerzego Mularczyka, uznanego aktora, który zresztą pojawił się w dwóch odcinkach. Piętnastoletnią uczennicę bardziej niż zostanie gwiazdą ekranu interesowała wtedy siatkówka, jednak po namowach ojca (ale bez jego protekcji) zdecydowała się na udział w castingu, niespecjalnie spodziewając się sukcesu. Producenci postanowili jednak dać szansę totalnej amatorce – i był to kolejny strzał w dychę. „Cieszyłam się jak szalona, bo uważałam to za jakieś szczęśliwe zrządzenie losu” – otoczoną niemalże rodzicielską opieką przez starszych kolegów Mularczyk wspomina po latach w „kiepskiej” książce.

https://youtu.be/rYQJiNZz07U?si=xKZDeXfHlgW64jQU

Babka, dawaj rentę!

O potencjale Kiepskich w dużej mierze decydowały też charyzmatyczne postaci drugoplanowe. Przede wszystkim na wyróżnienie zasługuje babka Rozalia Kiepska (która w serialu przedstawiała się też nazwiskami Małolepsza, Wspaniała czy Kopeć), czyli niezapomniana Krystyna Feldman, w momencie rozpoczęcia zdjęć licząca sobie 83 lata. Warto podkreślić, że reszta ekipy bardzo poważnie traktowała jej konserwatywne, katolickie poglądy i niejednokrotnie rezygnowała z kontrowersyjnych pomysłów – jak choćby w przypadku przypadku planowanego odcinka o Janie Pawle II (w 1999 roku polski papież otoczony był jeszcze nabożną czcią), co nie spodobało się także Grabowskiemu.

Niezapomnianą kreację stworzył też Bohdan Smoleń, wcielający się w uwielbiającego rymowanki listonosza Edzia – pierwotnym pomysłem na tę postać był drugi z założycieli Kabaretu Tey, Zenon Laskowik, pracujący wtedy jako... listonosz. Zafascynowanego podrobami i mongolskim baletem Arnolda Boczka do życia powołał zaś niezapomniany, także nieżyjący już Dariusz Gnatowski – wcześniej znany przede wszystkim jako Alfons z „13 posterunku”. Mało kto chyba pamięta też, że na samym początku nad Kiepskimi mieszkali bracia Boczek – to oni zalali dolne piętro winem z pękniętego gąsiora, tworząc zaciek przypominający Matki Boskie. Swoją drogą, maryjne objawienie będące w rzeczywistości plamą rozlanego wina szokowało chyba znacznie bardziej za AWS-u...

https://youtu.be/7rVD33sRcTA?si=wHrQiutMcwLKTPOd

(Nie)Kiepskie postaci

Jednym z głównych problemów przy kręceniu trwającego blisko ćwierć wieku tasiemca jest nieubłagany upływ czasu. Aktorzy zmieniają plany zawodowe, dojrzewają, starzeją się, a nawet umierają – a przecież postaci, które telewidzowie pokochali, trudno jest z dnia na dzień usunąć z serialu, czy – co często bywa gorsze – próbować zastąpić. Trudno zatem oprzeć się wrażeniu, że pierwsze sezony Kiepskich były po prostu najlepsze – jeszcze zabarwione absurdalnym humorem lat dziewięćdziesiątych i powstające na fali spontaniczności. Nowe postaci, których na przestrzeni lat pojawiło się całkiem sporo, nigdy nie zyskały kultowego statusu – co więcej, spora część starych fanów kręciła nosem na taką ewolucję. W 2011 roku do obsady dołączyła Anna Ilczuk, na co dzień zatrudniona w Teatrze Polskim we Wrocławiu, grając żonę Waldka – wyrachowaną i niezbyt lubianą przez resztę rodziny Jolasię „Pupcię”.

Już w schyłkowym okresie, na ostatnie 4 serie, w serialu pojawił się także nieślubny, wychowany w Paragwaju syn Paździocha i Cyganki – Janusz – grany przez Sławomira Szczęśniaka, współtwórcę kultowego Komicznego Odcinka Cyklicznego. Na stałe do obsady dołączył też Sebastian Staszewski (wcześniej w różnych rolach epizodycznych), wcielając się w Oskara Strzygonia – wynalazcę, który zakochuje się w Mariolce i pomimo rozpadu tego związku decyduje się zamieszkać w kamienicy Kiepskich.

https://youtu.be/MaEEOHud-Rg?si=OU5apP3A8sSBJzp2

Gość w dom...

O samej liście gości „Świata według Kiepskich” można byłoby napisać osobny artykuł. W wyemitowanym 31 grudnia 1999 odcinku „Wielki bal” doszło do pierwszego polskiego serialowego crossoveru – przy Ćwiartki pojawili się bohaterowie równie popularnych wówczas „Miodowych lat”; innym z sylwestrowych gości u Ferdka był wówczas sam Krzysztof Krawczyk, wykonując specjalnie przygotowaną na tę okazję piosenkę! Zresztą wielu wybitnych aktorów dość szybko zorientowało się, że zagrać w Kiepskich to żaden wstyd – twórcy zresztą przyznali po latach, że możliwość grania z tak wybitnymi nazwiskami była wyzwaniem i satysfakcją dla Grabowskiego, mogącemu dzięki temu wycisnąć jeszcze więcej z Ferdka.

Konkrety? Proszę bardzo: w sitcomową formę sprawnie weszli między innymi Daniel Olbrychski, Leon Niemczyk, Katarzyna Figura, Marcin Dorociński, Igor Przegrodzki, Tomasz Sapryk, Lech Dyblik, Robert Gonera czy Krzysztof Kiersznowski. Jeszcze w jednym z odcinków pilotażowych Tadeusz Szymków, groźnie wyglądający esbek Jerzyk z „Psów”, ze stereotypową, przegiętą homomanierą zachwalał zalety wyciorexu... „Świat według Kiepskich” z pewnością nie byłby też taki sam bez regularnie powracających do obsady Krzysztofa Dracza (ten kolejny z przedstawicieli świata wysokiej, teatralnej kultury pojawił się ponad w stu odcinkach) oraz Mariusza Czajki. Alfons Czesiek z „Chłopaki nie płaczą” występował przede wszystkim w pierwszych odsłonach serialu, tworząc takie postaci, jak Robochłop, prof. dr Wiktor Wektor czy Jan Maria Rumba Rozpór Trzepiekoński; ponownie zawitał do obsady po blisko dwóch dekadach dopiero w ostatnim regularnym odcinku w historii serialu.

Oprócz trzonu ekipy i znanych aktorów na ekranie w epizodycznych rolach pojawiały się również przeróżne postaci polskiej popkultury tamtych czasów – dziennikarz Wojciech Jagielski (jako duchowny mówił o księdzu Janu Henrykowskim – oczywiste nawiązanie do kontrowersyjnego duchownego z Gdańska), Grzegorz Lato jeszcze przed kompromitacją na fotelu prezesa PZPN, niezwykle podobny fizycznie do Żukowskiego piłkarz Sebastian Mila, nieco zabawniejszy niż zwykle Tadeusz Drozda, a także Michał Milowicz, Krzysztof Skiba, Zbigniew Wodecki czy – pozostając w klimacie muzycznym – Michał Urbaniak, jeden z najważniejszych jazzmanów w historii Polski.

https://youtu.be/7YlHWDuAU2Q?si=VA5rTJ70Q2_ZZgZv

Są skandale i hałasy...

Właśnie, muzyka... Myśląc o towarzyszących Kiepskim melodiach, przede wszystkim do głowy przychodzi hit Big Cyca, który za każdym razem mogliśmy wysłuchać w całości w kanonicznej wersji czołówki. Trwający nieco ponad półtorej minuty skankowy przebój dał nawet tytuł wydanej w 2000 roku płycie jej autorów, na których pomiędzy piosenkami słyszymy mniej lub bardziej (zwykle mniej) zabawne przemyślenia Ferdka Kiepskiego, oraz stał się inspiracją jednego z rozdziałów autobiografii autora tekstu, wymienionego już przed chwilą Krzysztofa Skiby:
My tylko wydurnialiśmy się pod dyktando reżysera. Tymczasem dookoła wyśmienici aktorzy, których darzę wielkim szacunkiem. Wiedziałem już wtedy, jakie płyny Andrzej Grabowski lubi najbardziej. W związku z powyższym Big Cyc, jako zespół rockandrollowy, nie przyszedł na plan z pustymi rękami – tak showman wspominał wizytę na planie.

https://youtu.be/RcZm1MQ601U?si=EDpPx7K01slS4KYN
W wielu odcinkach pojawiły się też przeróbki doskonale znanych utworów oraz melodii, które – trzeba przyznać – całkiem wpadały w ucho. W epizodzie sylwestrowym Halinka brawurowo wykonała „Takie tango” Budki Suflera, co niezwykle spodobało się widzom:
Brzmi lepiej niż oryginał. Przepraszam fanów Cugowskiego, ale moim zdaniem kobiecy głos po prostu lepiej pasuje do tej piosenki – czytamy w komentarzach na YouTubie.
Ferdek również nie bał się sięgać po polskie klasyki, porywając się na „Jestem z miasta” czy „Nie płacz, kiedy odjadę” w duecie z Boczkiem. Spora część „kiepskich” piosenek to także doskonale znane nuty z odpowiednio podrasowanymi absurdem tekstami. Gdy największy fan Mocnego Fulla na świecie kandydował na prezydenta, kreatywnie zinterpretował „Bubliczki”: „Kiełbasa, browary i inne towary, narodzie kochany, ja tobie dam” – szkoda, że na taką muzyczną promocję podczas ostatnich wyborów nie zdecydowała się żadna z partii. W protest songu na melodię „Niepewności” Marka Grechuty ubrana w rajtuzy męska część obsady trafnie wyśmiała tak naprawdę wszystkie realia polityczne:
I teraz sobie zadaję pytanie, czy to są rządy, czy to świrowanie.
Jednak oprócz różnej maści „coverów” twórcy nie bali się sięgać po autorskie utwory, klimatem idealnie pasujące do charakterów mieszkańców kamienicy przy Ćwiartki. Ferdek z czerwonym irokezem wydzierał się „No Future” w punkowym zespole Kanalia, uwielbiający kiełbasy sąsiad z góry wykonał brawurowy duet z Katarzyną Figurą, a innym razem w domu głównych bohaterów stanął bar country, gdzie ucharakteryzowany na Elvisa Walduś z gitarą śpiewał:
Lubię piłkę i browary i zupełnie jak mój stary w życiu swoim to nie robię kurde nic.
https://youtu.be/YZ9ERphhw8I?si=ssWORb9u39-F32Dp

Ja chcę matołka!

Bogatych – nie tylko muzycznych – nawiązań do kultury (i popkultury) było zresztą mnóstwo: Szekspir, „Pan Tadeusz” czy „Proces” Kafki obok „Koziołka Matołka” oglądanego na telewizorze firmy Okił. Choć alkohol był tak ważny w „kiepskim” uniwersum, Ferdek sięgał głównie po piwo Mocny Full, które pierwszy raz wypił dopiero w czwartym odcinku i które błyskawicznie stało się jednym z największych symboli serialu (choć później nie pojawiało się już tak często). A czym tak naprawdę raczył się Grabowski? Rzekomo była to woda mineralna, choć we wczesnych odcinkach widać, że to po prostu dość chałupniczo oklejona Tatra czy Cooler. Aktor w specjalnym odcinku „Gry w ciemno” przyznał jednak, że w odcinku „Wio!” pił prawdziwe piwo z pianką, a w jednym z ujęć wypił aż osiem szklanek, co zaowocowało dłuższą przerwą w zdjęciach. Przez moment na rynku nawet pojawił się „prawdziwy” Mocny Full, ale ze względu na bezprawne wykorzystanie nazwy Browar Kiper szybko musiał usunąć ten produkt z rynku.

https://youtu.be/ZLs1p7cuCac?si=yKTce3-sCPo9le8w
Nie sposób nie wspomnieć też o plotce dotyczącej śmierci Bartosza Żukowskiego (choć wszyscy mówili i tak o wypadku Waldusia), która urosła do miana miejskiej legendy i gdzieniegdzie krążyła przez lata. A o tym, że nieobecni od na ekranach Kiepscy nawet po dekadach od premiery wciąż są ważni, świadczą choćby wydane niedawno książki: wspomniana wcześniej historia serialu oparta na rozmowach z twórcami, aktorami i innymi zamieszanymi w życie przy ulicy Ćwiartki oraz zbiór esejów „Nikt nikomu nie tłumaczy. »Świat według Kiepskich« w kulturze”, w którym autorzy podejmowali między innymi tematy postkomunizmu w serialu, motywów erosomańskich i seksualistycznych czy słownika chińsko-polskiego według Mariana Paździocha. A wszyscy, którzy chcieliby jeszcze bardziej wsiąknąć w świat swojego ulubionego serialu, poznać ludzi analizujących jego detale merytoryczne i techniczne czy poczytać fan fiction koniecznie powinni odwiedzić forum.kiepscy.org.pl.

https://youtu.be/zuLfLcjmZro?si=A0x0n7C2b6O6LC1n

Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść

Tak naprawdę było kilka momentów, w których Kiepscy mogli na dobre spaść z anteny – i nie chodzi tylko o śmierć kolejnych ważnych członków obsady. Po raz pierwszy prace nad serialem przerwano w 2005 roku decyzją Waldemara Dzikiego, ówczesnego polsatowskiego dyrektora artystycznego. Przygody lekko patologicznej familii nie pasowały do ekspansji seriali opowiadających o ludziach sukcesu z początku XX wieku – jak stwierdził Sobiszewski, była to rodzina „niewizerunkowa”. Nie pomagał też fakt, że niedługo wcześniej Żukowski postanowił poszukać innych aktorskich wyzwań, a scenarzyści wysłali Waldusia do Stanów. Ramówka Polsatu nie wytrzymała jednak długo bez jednego z jej żelaznych punktów i po zaledwie rocznym rozbracie z ekranami przygody Ferdka, Halinki i ich najbliższych znowu rozśmieszały miliony Polaków. Choć zauważyć trzeba, że oglądalność serialu malała z roku na rok – ostatni sezon oglądało średnio zaledwie 431 tysięcy widzów. Na koniec warto też dodać, że był to bardzo... wyrachowany serial. Twórcy pioniersko zlecali badania rynku i kierowali się słupkami oglądalności, co pewnie nieco kłóciło się ze spontanicznym, nieco anarchistycznym sznytem, ale pokazywało profesjonalizm, poważne podejście do tak, bądź co bądź, niepoważnej materii i pozwoliło się utrzymać na powierzchni tak długo.

https://youtu.be/8p-7aSOeddo?si=EU4UCx7C2Dy1fqgr
Pół żartem, pół serio można mówić też o „kiepskiej” klątwie. Podczas projekcji „Bogów” całe kino parsknęło śmiechem, gdy na ekranie pojawił się Ryszard Kotys – a scena bynajmniej nie miała potencjału komediowego. Bartosz Żukowski już na zawsze pozostał Waldusiem – choć pojawiał się w drobnych rolach u Smarzowskiego czy Lindy. Marzena Kipiel-Sztuka osiadła na całkowitych peryferiach show-biznesu, dziś co najwyżej występując na lokalnych imprezach, a Barbara Mularczyk-Potocka niespecjalnie podejmowała próby przebicia się w branży, występując później zaledwie w jednym odcinku „Pierwszej miłości”. Tylko Andrzejowi Grabowskiemu udało się zrzucić jarzmo Ferdka, ale nawet w tym przypadku nie było to łatwe, choć w międzyczasie wykreował takie postaci jak Gebels z „PitBulla”, a jego nazwisko już wcześniej dużo znaczyło w aktorskim świecie.

I dziś z pełną świadomością można przyznać, że pomimo wszystkich sentymentów, pozytywów i zasług Kiepscy na pewno już nie powrócą – może przydarzą się jakieś okazjonalne spotkania obsady, ale z oczywistych powodów nie ma co liczyć choćby na jeden odcinek po latach. I bardzo dobrze – Ferdek mimo wcześniejszych zapewnień przez ten cały czas się mocno narobił, ale za to choć nieźle zarobił! A jeśli doczytaliście ten artykuł do końca, koniecznie włączcie jakiś (najlepiej starszy) odcinek „Świata według Kiepskich” – niżej podpisany zasiadł po blisko 25 latach do ponownego obejrzenia pierwszych epizodów i bawił się wybornie!
4

Oglądany: 24705x | Komentarzy: 52 | Okejek: 237 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało