Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Ciekawostki dotyczące oznakowań samolotów wojskowych w USA

15 669  
165   17  
Pisałem ongiś dużo o rozwoju samolotów. Oczywistym jest, że za konstrukcjami musiały podążać ich nazwy, chociażby po to, żeby sensownie zamawiać np. silniki czy inne części zamienne. I tu zaczęły się ciekawostki. Na początek weźmy na warsztat samoloty amerykańskie – tu się działo w sumie najciekawiej.
Z początku było logicznie, każda wytwórnia określała swoje typy po swojemu. Dla maszyn cywilnych to wystarczało (i wyraźnie utrzymuje się do dziś), na użytek wojskowy opracowano inny system.

Samolotom w armii (bo wtedy lotnictwo nie było samodzielne, było armijne (USAAF) i marynarki (US Navy)) przypisano konkretne kategorie. I tak: P – myśliwce/pościgowce (pursuit), B – bombowce (bomber), C – transportowce (cargo), L – łącznikowe (liaison), A – szturmowe (attack), O – obserwacyjne (observation), F – rozpoznania fotograficznego (photo-reconnaisance, ale litera P była już zajęta), T – szkolne (trainer; również PT – szkolenie początkowe (primary trainer)).

Po takiej literze następował numer projektu (wspólny dla maszyn wszystkich firm w danej kategorii), po nim kolejne litery wersji; jeśli projekt nie przeszedł, numeru nie powtarzano. A na początku mogła pojawić się litera X (projekt lub prototyp) albo Y (seria próbna). I tak np. słynna Latająca Forteca, czyli B-17, z początku miała oznaczenie XB-17, potem YB-17A, a później już B-17B do B-17G. A po oznaczeniu wersji jeszcze numer serii i kod producenta, dzięki czemu kompletne oznaczenie danego egzemplarza (poza numerem seryjnym) wyglądało np. tak: P-51D-25-D. No i pięknie. Ale – do czasu.

Robiło się zabawnie, gdy któryś z samolotów dostał inne przeznaczenie. I tak np. P-51 Mustang, myśliwski, w wersji przeznaczonej do zadań szturmowych (często przezbrojony w działka, ale przede wszystkim z dodanymi hamulcami aerodynamicznymi), nagle stał się A-36 Apache'em.



P-51


i A-36

Cywilny Piper J-3 na użytek armii, jako samolot łącznikowy, stał się L-4 Grasshopperem. Cywilne DC-3, które latały i w naszych liniach lotniczych, w zależności od wersji – czysto transportowa (również desantowa) albo jednak pasażerska – nazywano C-47 albo C-53. A myśliwski P-38 Lightning, w wersji czysto rozpoznawczej, określany był jako F-4 lub F-5. Bombowiec A-20, w wersji nocnej myśliwskiej, przemianowano na P-70.


A-20


i P-70

Myślicie, że to bałagan? Potrzymajcie im piwo.

W lotnictwie marynarki było ciekawiej. Kategorie nazwano inaczej: F – myśliwce (fighter), SB – bombowce nurkujące (scout bomber – czyli rozpoznawczo-bombowe), TB – samoloty torpedowe (torpedo bomber), PB – patrolowo-bombowe dalekiego zasięgu (patrol bomber) itd. Po tych literach następowała liczba określająca kolejny projekt w danej kategorii, ale już tylko dla danej firmy (gdy to był pierwszy, nie pisano „1”), następnie literowy kod producenta, a po myślniku kolejny numer wersji, wliczając projektowane, no i nazwa własna. Litery X i Y na początku oznaczeń miały takie samo znaczenie jak dla samolotów armijnych.


Ciekawostka: XF5U na próbach

Popatrzmy na przykłady: F6F – Hellcat (szósty myśliwiec firmy Grumman; w użyciu były wersje F6F-3 i F6F-5 z pododmianami, pozostałe zostały na deskach kreślarskich), F4U – Corsair (czwarty myśliwiec firmy Chance Vought), ale F4F – Wildcat (czwarty myśliwiec Grummana); PBY – Catalina (pierwszy patrolowiec firmy Consolidated), SB2C – Helldiver (drugi nurkowiec firmy Curtiss, pierwszy – też Helldiver (SBC) – był urokliwym dwupłatem), XF5U – Flying Pancake (prototyp piątego myśliwca firmy Chance Vought). Na razie brzmi logicznie, prawda?


F6F


F4U


i F4F (Martlety)

No. To teraz się dopiero zacznie.

Bywało często, że z braku mocy przerobowych produkcję tego czy owego typu kierowano na zasadzie licencji do innych producentów. Ale, ale… inny producent to inny kod! I w ten sposób wspomniany wyżej F4F-4 Wildcat, ale produkowany przez General Motors, nazywał się FM-2. TBF Avenger (też Grummana), na licencji udzielonej GM, to TBM. Wspomniany F4U w zakładach Goodyear stał się FG (co ciekawe, firmy-licencjobiorcy mogły wypuszczać własne wersje, i tak F2G mocniej odbiegał od późniejszych F4U), a od Brewstera wychodził jako F3A.


F2G

Ale to jeszcze nie koniec. Jazdy zaczynały się, gdy samolot, wprowadzany na użytek lotnictwa armijnego, trafiał pod, nomen omen, skrzydła US Navy. Albo odwrotnie.
W ten sposób ciężki bombowiec B-24 Liberator w służbie marynarki wojennej zmienił oznaczenie na PB4Y-1, a po przeróbkach (silniki bez sprężarek, dodane uzbrojenie i przekonstruowany ogon), już jako PB4Y-2, dostał imię Privateer.


Liberator


i Privateer

Zaś nurkowiec SBD Dauntless (które to oznaczenie nb. rozwijano żartobliwie Slow, but deadly (powolny, acz zabójczy), co nieźle odzwierciedlało jego walory), armia nazwała Douglas A-24.
Były inne czynniki potęgujące bałagan. W oznaczeniach w marynarce ten sam kod producenta miały zakłady General Motors oraz Martin (i stąd oznaczenia TBM i PBM, chociaż podobne, oznaczały dwie absolutnie różne maszyny: bombowiec Avenger na licencji Grummana i łódź latającą Martin Mariner).


Avenger


i Mariner

Zdarzyło się, że patrolowiec Ventura, konstrukcji Lockheeda (odmiana pasażerskiej maszyny Lodestar), ale budowany w jego filli Vega, znany był jako PV (czyli pierwszy patrolowiec Vegi), a w armii jako B/RB-34, O-56 i B-57 – ciekawie wysoki numer, dublujący się z późniejszą licencyjną Canberrą). A szturmowy Douglas A-26 przez pewien czas opisywany był jako B-26, co dublowało oznaczenie bombowca Martin Marauder i mogło prowadzić do błędów.


A-26/B-26


i prawdziwy B-26

Bałaganu dopełnia fakt, że w literaturze czasem przypisuje się maszynom w służbie USAAF oznaczenia stosowane przez zagranicznych odbiorców… chociażby Martin (znowu!) A-30 Baltimore w lotnictwie francuskim znany jest jako Martin 187, a myśliwiec Grumman F4F oznaczano w RAF (czy też FAA) nazwą Martlet.

Jakkolwiek – wszystko to uporządkowano dopiero w latach 60.; tymczasem zmieniono nieco oznaczenia kategorii i myśliwce armijne otrzymały oznaczenia na F (np. YP-80 Shooting Star w serii znany był już raczej jako F-80). Gdy zdecydowano o ujednoliceniu, zrobiono to możliwie najdelikatniej: skoro już np. istniały myśliwce Grummana F9F i F11F, a McDonnella F4H, pozostały w służbie odpowiednio jako F-9, F-11 i F-4 (ten ostatni to Phantom II; tu znów uwaga: F4H-1 to mniej więcej F-4B, i zarazem (też mniej więcej, brytyjskie Phantomy miały angielskie silniki i własne oznaczenia) FG.1 dla RAF – widać, jak w oznaczeniach samolotów amerykańskich ważny jest myślnik! W końcu, jak widać, F-4C to zupełnie co innego niż F4C...) i powoli całą listę „wygładzono”.


F-4C (McDonnell-Douglas)...


...i F4C-1 (Curtiss)

Northrop F-5 najwyraźniej wpasował się w miejsce po przemianowanym rozpoznawczym Lightningu.
Ponadto nareszcie zrobiono porządek z samolotami, którym zmieniano przeznaczenie, dodając kod „nowego” przeznaczenia przed dotychczasowym oznakowaniem. W ten sposób transportowy C-130 Hercules, w wersji ciężko uzbrojonej do zadań szturmowych (w tym w haubicę 105 mm) i nazwany Spectre, nazywa się AC-130, zaś szturmowy A-6 Intruder, po dostosowaniu do prowadzenia walki radioelektronicznej, zmienił oznaczenie i nazwę na EA-6 Prowler. Oczywiście, nadal jest sporo odstępstw, ale w minimalnym stopniu zaciemniają one obecnie obraz.

Ciekawostka: pierwotnie system podobny do amerykańskiego armijnego stosowali Sowieci – i bałagan był również podobny.

Jak zwykle proszę o komentarze, okres powojenny to już nie moja działka i niejedno mogłem poplątać.

I jeszcze coś, co dodać muszę: opisywanie i przedstawianie samolotów, pojazdów, zdarzeń itp. nie ma nic wspólnego z moimi sympatiami politycznymi ani z propagowaniem takiego czy innego ustroju. To tylko historia.
1

Oglądany: 15669x | Komentarzy: 17 | Okejek: 165 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało