Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Przy tych 5 oszustach, którzy dorobili się fortuny na ludzkiej naiwności, nasz Jerzy Zięba to nędzna „płotka biznesu”

45 380  
133   58  
Za każdym razem, gdy podczas poszukiwania wacików w Rossmanie odnajduję półkę z „detoksykacyjnymi” chińskimi plastrami, które to w magiczny sposób znany tylko sędziwym Azjatom wysysają złogi metali ciężkich z ludzkiego ciała i parę dorodnych złociszy z portfela, zastanawiam się – jakim cudem na ten powszechnie znany szwindel ludzie nadal się nabierają? A przypominam sobie, że przecież w branży związanej ze zdrowiem tłuste wałeczki zawsze dobrze się sprzedawały.
Wystarczy przypomnieć sobie produkt skierowany do łatwowiernych, ale za to bardzo uduchowionych miłośników spraw paranormalnych, którzy do dziś wierzą w orgonitową energię i zaklinają się, że wykonana z żywicy epoksydowej piramidka, dzięki zatopionym w swym wnętrzu miedzianemu drucikowi i kilku kamykom, wypędza z domu złą energię, chroni jego mieszkańców przed chorobami i poprawia jakość stosunków płciowych. I cóż z tego, że od nagłośnienia cynicznego oszustwa Wilhelma Reicha minęło już prawie siedem dekad…


Tabletki na porost włosów? Maść na powiększenie kutasa? Samotne, napalone mamuśki w twojej okolicy? Oszustów nie brakuje, a w tym wypadku – podłoże jest wybitnie wręcz chłonne. Zdesperowany człowiek chwyci się nawet najbardziej irracjonalnej kuracji, aby tylko łatwo i bezboleśnie osiągnąć swój cel. Przyjrzyjmy się zatem kilku historycznym szwindlom, których jedyna skuteczność polegała na błyskawicznym oczyszczaniu kieszeni naiwnych konsumentów.

#1. Papierosy na chudnięcie

W 1958 roku amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) skonfiskowała 26 710 opakowań papierosów marki Trim. Ich producent bardzo otwarcie reklamował ten wyrób tytoniowy jako potwierdzone klinicznymi badaniami lekarstwo na otyłość. Osoby jarające to świństwo przez osiem tygodni gubiły po 9 kg tłuszczu – powiadał. I to bez żadnych ćwiczeń ani radykalnych zmian w diecie! – nadmieniał. Papierosy Trim miały bowiem znacząco redukować apetyt i tym samym prowadzić do przyjmowania mniejszej ilości kalorii przez palącego.


Mimo że takie podejście do reklamy rakotwórczej używki jest wysoce nieetyczne, to… fajki naprawdę mogą wspomóc odchudzanie. Nikotyna przyspiesza tempo przemiany materii, a jednocześnie sprawia, że zużywamy więcej energii, przy jednoczesnym spadku apetytu. Oczywiście nie oznacza to, że każdy grubas powinien w te pędy polecieć do Żabki po paczkę Chesterfieldów – doprawdy są lepsze sposoby na gubienie kilogramów niż palenie „odchudzających” papierosów.

#2. Odchudzające okulary

Na przykład te oto okulary, wprowadzone na rynek przez niejakiego Johna D. Millera. Pomysłowy amerykański przedsiębiorca sprzedawał parę takich patrzałek za niecałe 20 dolarów i zaklinał się, że produkt ten był niezwykle skuteczny. Okulary posiadały dwie różne soczewki – jedną w kolorze brązowym, drugą zaś – w niebieskim. Miller twierdził, że takie połączenie barw działa na ludzką podświadomość, bla-bla-bla, hokus-pokus… no i, prawda, chudniemy.


Zanim rekin biznesu musiał się wycofać ze sprzedaży swych pingli, zarobił całkiem ładny hajs na Amerykanach, którzy marzyli o zrzuceniu wagi. Tamtejsze prawo wymagało bowiem, aby taki produkt został zarejestrowany we wspomnianym FDA jako środek dietetyczny. John jednak tego nie zrobił, co było podstawą do zwinięcia mu dochodowego biznesu.

#3. Mosiężna rurka za 300 dolców

Tzw. „Rurka Virilium” pojawiła się w sprzedaży zaraz po II wojnie światowej. Był to ok. 5-centymetrowy kolec wykonany z mosiądzu. Według producenta tego kuriozum, czyli firmy Vrilium Products Co., pręcik był naładowany radioaktywnymi promieniami o pozaziemskim pochodzeniu.


Brzmi podejrzanie? To teraz wyobraźcie sobie, że nie tylko sama rurka cieszyła się sporym zainteresowaniem ze strony osób gotowych zapłacić za taki „kosmiczny artefakt” okrągłe 300 dolarów. Korzenie tego „wynalazku” sięgają 1871 roku, kiedy to opublikowana została książka „Nadchodząca rasa” autorstwa brytyjskiego pisarza Edwarda Bulwer-Lyttona. Pojawiła się tam koncepcja pierwotnej energii „viril”, która to miałaby mieć zdolność ożywiania zmarłych i uzdrawiania chorych. Powieść ta stała się absolutnym hitem w kręgach nawiedzonych spirytualistów, a z czasem też wśród przedwojennych, niemieckich towarzystw okultystycznych. Fascynacja ideą wszechpotężnej siły pozwalającej ujarzmić każdą materię przetrwała wojnę i miała swoich miłośników także i na ziemiach amerykańskich.


Wspomniany pręcik kosztował więc sporo, ale za to nic nie robił! Sprzedawany on był jako cudowna ochrona przed rakiem, cukrzycą, wrzodami żołądka, zapaleniem płuc, błonicą oraz grzybicą odbytu – wystarczyło nosić ten kawałek metalu na sznurku przywiązanym do szyi i cieszyć się zdrowiem. W promowaniu tego znachorskiego wynalazku pomagał Ed Kelley, burmistrz Chicago, który dość ostentacyjnie paradował z miedzianym gwoździem, twierdząc, że cudowna siła viril pomogła mu przezwyciężyć ból po operacji usunięcia ropnia.


A potem za Vrilium Products Co. zabrała się FDA i wesołe rumakowanie skończyło się dość spektakularnie. Ponad 30 badaczy zgodnie stwierdziło, że pręcik ma co najwyżej właściwości dekoracyjne, a nie terapeutyczne. Mało tego – podczas jednej z rozpraw sądowych wytoczonych firmie na sali znalazł się pewien fizyk jądrowy, który za pomocą licznika Geigera udowodnił, że drut nie jest napromieniowany. Okazało się jednocześnie, że zawierał on (drucik, nie fizyk jądrowy) śladowe ilości chlorku baru – nieorganicznego związku chemicznego stosowanego jako… środek przeczyszczający dla koni.

#4. Traktor Elishy Perkinsa

Elisha Perkins był amerykańskim chirurgiem, który wstrzelił się w ciekawy okres historii medycyny. Koniec XVIII wieku był czasem gwałtownego jej rozwoju i powstawania nowych, często „alternatywnych” terapii. Lekarz postanowił to wykorzystać i w 1796 roku otrzymał patent na tak zwane „traktory”, czyli ok. 7,5-centymetrowe pręty (znowu?) wykonane ze stali i mosiądzu. Perkins głosił, że połączenie stopów w odpowiednich proporcjach sprawiało, że jego wynalazek mógł leczyć reumatyzm oraz silny ból. Wystarczyło przez ok. 20 minut jeździć tymi kolcami po ciele, aby „odciągnąć szkodliwy fluid elektryczny, który leży u podstaw cierpienia”.


Chociaż był to bubel pełną gębą, to jakimś cudem Perkinsowi udało się przekonać trzy szanowane placówki medyczne do zakupu „traktorów”. Dobrą reklamę zrobił tu też sam Jerzy Waszyngton, który nabył dla siebie taki zestaw bezużytecznych prętów. Dzieło Elishy kontynuował potem jego syn, który zatargał „traktory” do Wielkiej Brytanii, gdzie otworzył nawet fundację wpierającą ludzi ubogich, opublikował pracę naukową, w której udowadniał skuteczność prętów oraz dość intensywnie reklamował się w „The Times”.


Prawdziwe wątpliwości kręgów naukowych co do wynalazku Perkinsa pojawiły się dopiero, kiedy ten stwierdził, że wynalazł lekarstwo na żółtą febrę. Miał nawet okazję je przetestować, kiedy zapadł na tą chorobę. O skuteczności rewelacyjnego remedium niech świadczy fakt, że biedny Elisha nie tylko nie wyzdrowiał, ale i jak na złość wyzionął ducha.


Krótko po śmierci chirurga londyński lekarz dr John Haygarth przetestował na paru osobach cierpiących z powodu bóli reumatycznych „traktory” wykonane z drewna. Efekt, chociaż chwilowy, był podobny, jak w przypadku metalowych odpowiedników – pacjenci cieszyli się, że zabieg przyniósł efekt. To potwierdziło przypuszczenia, że tajemnicą kuracji Perkinsa było stare, dobre placebo.

#5. Terapia Hoxseya – nieskuteczna, a mimo to nadal legalnie prowadzona w placówkach medycznych

Harold M. Hoxsey – górnik i sprzedawca ubezpieczeń – zafascynowany był historią swego pradziadka, który to obserwował pasącego się na łące konia z guzem na nodze. Jako że nowotworowa narośl miała powoli maleć, dziadunio uznał, że za cudowne uzdrowienie wierzchowca odpowiadało zielsko, które ten pożerał. Rzucił się więc do zbierania dzikich roślin wchodzących w skład końskiej diety. Tak powstała mieszanka mająca leczyć raka. Prawnuk starego Hoxseya, wszedłszy w posiadanie tego rodzinnego przepisu, zaczął otwierać kliniki w wielu amerykańskich miastach. Równie szybko, jak je otwierał, musiał je zamykać i przenosić się z biznesem w inne miejsce. Wszystko przez to, że prawo zabraniało mu prowadzić takie biznesy bez posiadania odpowiedniej licencji.


Na nieco dłużej zagościł w Teksasie, konkretnie w Dallas, gdzie stworzył największą prywatną placówkę onkologiczną na świecie! W okresie największej popularności terapii Hoxsey zarabiał ok. 1,5 miliona dolarów rocznie i miał pod swoimi skrzydłami aż 8 tysięcy zdesperowanych pacjentów. Podstawowym „lekiem” stosowanym przez Harolda były specjalne żrące maści nakładane na zewnętrzne zmiany nowotworowe oraz toniki, które serwowano osobom z rakiem narządów wewnętrznych.


Ostatecznie udało się zamknąć wszystkie kliniki Hoxseya po tym, jak udowodniono, że metody tam stosowane nie mają żadnych korzyści terapeutycznych. Żeby tego było mało, na dowód rzekomej skuteczności swoich preparatów Harold przedstawił historie 77 swych „uleczonych” klientów. W rzeczywistości biopsję wykonano tylko w przypadku sześciu z nich. Okazało się, że u części z tych pacjentów nie było nawet mowy o złośliwym nowotworze. W 1960 roku, kiedy kliniki przedsiębiorczego górnika zostały w USA pozamykane, Hoxsey przeniósł się z biznesem do meksykańskiej Tijuany, gdzie prowadzeniem nowej placówki zajęła się pielęgniarka współpracująca od lat z Haroldem. W 1999 roku kobieta przekazała to miejsce pod opiekę swej siostry. Biznes kręci się do dziś i zarabia na siebie całkiem dobrze.


A co się stało z Hoxseyem? Ano w 1967 roku zachorował na raka prostaty. Próbował się wówczas leczyć swoją rodzinną terapią, co niestety nie przyniosło absolutnie żadnych efektów. Życie uratowała mu operacja i konwencjonalna pomoc onkologiczna. Dzięki temu mężczyzna przeżył jeszcze siedem długich lat.

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6
6

Oglądany: 45380x | Komentarzy: 58 | Okejek: 133 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

03.05

02.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało