Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Trzy „historyczne” zagadki, których do dziś nie udało się rozwiązać

35 488  
205   33  
Zagadki i tajemnice zawsze nas pociągały, aczkolwiek nie lubimy, kiedy pytania pozostają bez odpowiedzi. Niestety nie każda historyczna łamigłówka znalazła swój finał w postaci logicznego i rzeczowego wyjaśnienia. Na niektóre czekać trzeba długie dekady, a rozwiązanie innych nadal czeka na swój moment. Może to właśnie ten brak jednoznacznej odpowiedzi sprawia, że historie, o których dziś opowiemy, wywołują lekki niepokój?

#1. Morderca mógł ukrywać się w domu swych przyszłych ofiar

W 1922 roku bawarską wsią Hinterkaifeck wstrząsnęła straszna informacja – sześcioosobowa rodzina farmerów została brutalnie zamordowana. Ich ułożone w stos zwłoki znaleziono w pobliskiej stodole, gdzie – jak sugerowali policjanci – zabójca zwabił część swych ofiar. Nie wiadomo co było tu bardziej przerażające – fakt, że autor tej zbrodni nie został złapany, czy to, że dom, w którym mieszkała rodzina, był… nawiedzony. Pół roku przed morderstwami pokojówka farmerów zwolniła się z pracy, bo nie mogła znieść tajemniczych dźwięków dochodzących ze strychu i twierdziła, że mieszka tam duch.


Na terenie nieruchomości znajdowano też przedmioty, których kupna nikt nie pamiętał, a krótko przed swoją śmiercią Andreas Gruber – pan domu – opowiadał swoim sąsiadom o śladach na świeżym śniegu, które prowadziły z lasu do maszynowni. W domu regularnie słychać było dziwne hałasy, w tym trzeszczenie podłogi, tak jakby ktoś po niej chodził. Nikt jednak sprawy tej nie zgłaszał policji, a Gruber kilkukrotnie nieruchomość przeszukiwał, jednak nie natrafił w niej na żadnego intruza.

31 marca morderca zwabił do stodoły po kolei czterech członków rodziny. Każdego z nich zabił, roztrzaskując mu głowę kilofem, a następnie wrócił do domu, gdzie w ten sam sposób pozbawił życia niedawno zatrudnioną pokojówkę oraz dwuletniego wnuka gospodarzy. Przez kolejne trzy dni nic nie wskazywało na to, że coś złego mogłoby się stać z farmerami. Z komina ich domu leciał dym, a przez okna widać było palące się światło. Jedynym niepojącym dla mieszkańców wsi zjawiskiem było widywanie wieczorami przez niektóre osoby tajemniczego mężczyzny, który to zasłaniał sobie twarz i ewidentnie unikał kontaktu z kimkolwiek.

Zwłoki rodziny znaleziono dopiero czwartego dnia od jej zabicia. Zanim na miejsce dotarła policja, Lorenz Schlittenbauer – mężczyzna, który zawiadomił stróżów prawa o makabrycznym odkryciu – przenosił ciała z miejsca na miejsce, poprzesuwał różne przedmioty i ugotował sobie posiłek w kuchni ofiar. Naruszenie miejsca zbrodni zdecydowanie nie ułatwiło prowadzenia śledztwa. Podczas sekcji zwłok udało się jednak ustalić, że siedmioletnia wnuczka Grubera nie zmarła od razu po otrzymaniu ciosu kilofem. Jej agonia trwała jeszcze wiele godzin, podczas których dziewczynka wyrywała sobie włosy z głowy.


Nie był to napad rabunkowy – w domu znaleziono sporo pieniędzy i kosztowności. Tymczasem morderca żył na farmie przez kilka dni od dokonania zabójstw. Świadczą o tym nie tylko zeznania sąsiadów, ale i fakt, że ktoś nakarmił bydło, zjadł pieczywo, a nawet spałaszował parę rzeczy ze spiżarni. Nie wiadomo więc co było motywem tej zbrodni – pewne natomiast jest to, że ofiary przez długi czas mieszkały pod jednym dachem z ich przyszłym katem, a niepokojące dźwięki, które słyszano w domu, wydawane były przez kogoś znacznie bardziej niebezpiecznego niż jakaś zbłąkana dusza.

Śledztwo trwało aż 1955 roku, kiedy to dochodzenie ostatecznie zakończono. 31 lat później, kiedy pojawiło się parę nowych poszlak, niemiecka policja przesłuchała jeszcze kilka osób, jednak nie rzuciło to nowego światła na tę zagadkę i do dziś sprawa okrutnego morderstwa rodziny z Hinterkaifeck uważa się za jedną z najbardziej makabrycznych niewyjaśnionych zbrodni w niemieckiej historii.

#2. Najgorszy czas, w jakim mógłbyś żyć, miał miejsce 1487 lat temu

Według Starego Testamentu wkurzony bóg Jahwe postanowił zrobić psikusa Egipcjanom dręczącym Izraelitów i zesłał im na głowę okrutne plagi. Jedną z nich było „zgaszenie” słońca na trzy dni. Tyle wystarczyło, aby ciemiężcy wpadli w popłoch. Problemy te wydają się doprawdy błahe w porównaniu z wydarzeniami, które miały miejsce w 536 roku naszej ery. Wówczas to duża część Europy, Bliskiego Wschodu i Azji pogrążyła się mroku na długi czas.


Historyk bizantyjski Prokopiusz napisał o tym okresie takimi słowami: „Słońce świeciło bez blasku, jak księżyc, przez cały rok”. Za ten fenomen odpowiedzialna była gęsta, ciemna chmura, która przysłoniła niebo. Wpłynęło to na drastyczne obniżenie się temperatury na północnej półkuli. W Chinach tymczasem spadł śnieg… Nie do końca wiadomo, czym była owa „mgła”, ale ostatnie hipotezy wskazują na erupcję islandzkiego wulkanu i towarzyszące jej uwalnianie się do atmosfery gigantycznej chmury pyłu. Na domiar złego dosłownie parę lat później doszło do dwóch kolejnych erupcji, przez które niskie temperatury utrzymywały się i zapoczątkowały trwającę aż do 560 roku n.e. mocne ochłodzenie klimatu.


Ta naturalna katastrofa doprowadziła do gwałtownego zatrzymania rozwoju rolnictwa, skrajnego nieurodzaju i głodowej śmierci milionów ludzi. Żeby tego było mało, w tym podłym dla ludzkości okresie wybuchła epidemia dżumy, która w połączeniu z kryzysem głodu pochłonęła życie dziesiątek milionów osób.
A całe to fatum zaczęło się od gęstej mgły, która przysłoniła słońce...

#3. Autor popularnej książki z zagadkami zmarł zanim czytelnicy zdołali rozwiązać łamigłówki, które dla nich przygotował

I na koniec coś nieco weselszego. Byron Preiss był amerykańskim pisarzem i wydawcą, który zasłynął z wypuszczenia na rynek w 1982 roku książki pt. „The Secret – A treasure hunt”. Była to publikacja ilustrowana przez Johna Jude’a Palencara, artystę znanego w kręgach miłośników literatury z gatunku horror/fantasy, zawierająca dwanaście pięknych grafik oraz tyleż przypisanych do nich wierszy.


Zadaniem czytelników było rozwiązać ukryte w tekście i w malunkach zagadki, które to wskazywały lokalizację ukrycia na całym terenie Stanów Zjednoczonych tuzina skrzyń. We wnętrzu każdej z nich znajdować się miał klucz, który należało dostarczyć Preissowi, a ten w zamian zobowiązał się wręczyć znalazcy drogocenny klejnot o wartości 10 tysięcy dolarów.


Już rok po wydaniu książki trójka nastolatków zlokalizowała jeden z kufrów. Na obrazku ukryte było lustrzane odbicie zarysu stanu Illinois, a także kilka charakterystycznych lokacji w Chicago, tymczasem obraz łucznika sugerował, że skarb znajdować się mógł w parku Grand Park, a fragment wiersza „(...) L siedzi” chłopcy odczytali jako odniesienie do pomnika siedzącego Lincolna. Skrzynia znajdowała się pod (również zaznaczonym na grafice) elementem ogrodzenia.


Kolejny klucz odnaleziono 21 lat później. Niestety w 2005 roku Preiss dokonał swego żywota. Wydawca nie prowadził żadnego rejestru ani jakiejkolwiek innej dokumentacji ukrycia skrzyń, więc swój sekret zabrał do grobu. Od tego czasu klejnoty przeszły w ręce jego rodziny, która zobowiązała się wydawać je każdemu, kto dostarczyłby im znalezione klucze. W 2019 roku, podczas prac budowlanych, udało się odnaleźć trzecią ze skrzyń. Ta ukryta była w bostońskiej dzielnicy North End, a jej wykopanie zostało uwiecznione na filmie przez reporterów z Discovery Channel.


Nadal brakuje jednak dziewięciu skarbów, a szansa na ich zlokalizowanie maleje z roku na rok. Po przeszło czterech dekadach skrzynki mogły ulec zniszczeniu, ponadto poszukiwanie ich kompiluje fakt, że wiele ze wskazówek mocno się zdezaktualizowało – w ciągu ostatnich 40 lat dokonano przecież wielu remontów w publicznej przestrzeni, co wpłynęło na zmianę miejskiego otoczenia. Bardzo więc możliwe, że podpowiedzi ukryte w książce prowadzić będą donikąd...
3

Oglądany: 35488x | Komentarzy: 33 | Okejek: 205 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

03.05

02.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało