W przedświąteczny weekend kilkuletni syn przyszedł do ojca i zdecydowanym tonem powiedział, że chciałby zaoszczędzone 120 dolarów przeznaczyć na pomoc bezdomnym. Zaskoczony ojciec próbował go nawet przekonać, że rodzice zapłacą za dary, ale chłopak wiedział czego chce i odmówił. Oto efekt:
Najpierw oczywiście była wyprawa do sklepu spożywczego po zaopatrzenie.
Syn przydzielił tacie obowiązek przygotowania kanapek...
...a sam zajął się pakowaniem gotowej żywności do toreb.
Jedzenia spokojnie wystarczyłoby na lunch dla dwóch szkolnych klas.
Pozostało tylko wyjechać na miasto - nakarmić potrzebujących:
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą