Lubisz odwiedzać sklepy ze starociami? Pewien Amerykanin kupował w nich tanie obrazy, aby po chwili odnieść je z powrotem. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się to bez sensu, kryje się pod tym dobrze zaplanowana akcja prawdziwego trolla.
Zasada była tylko jedna - im bardziej wesoły obraz, tym lepiej. Oczywiście w grę wchodziły tylko ręcznie namalowane dzieła.
Po dotarciu do domu, wyciąga obraz z ramy. Jeżeli jest na nim podpis - zamalowuje go (zdecydowanie lepiej, gdyby go nie było). Bierze ołówek w rękę i dodaje nowy.
Wkłada obraz ponownie w ramę i oddaje do innego sklepu z rupieciami.
Od tego momentu mogą się rozegrać różne scenariusze.
Dla przykładu:
Ktoś kupi obraz i powiesi go. Będzie wisiał długi czas. Stanie się rodzinną spuścizną. Jego nabywca umrze i przekaże go następnemu pokoleniu. Miną lata i ktoś z czystej ciekawości weźmie obraz i sprawdzi kto namalował to rodzinne dzieło sztuki.
Wówczas zobaczy podpis:
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą