Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Najgłupsza zabawa z dzieciństwa XVIII

23 007  
33   3  
Kliknij i zobacz więcej!Dziś zabawy z adrenalinką (chrząszcze) i co najmniej dziwne (pisioruchacz) i chemiczne (kwas mrówkowy). Jednak mają one wspólną cechę. Dziś wydają się głupie.

Jako dzieci na osiedlu domków jednorodzinnych biegaliśmy nie grupkami, tylko watahami bądź legionami. Jedna z ukochanych zabaw polegała na zabawie na małym poletku wtedy jeszcze ziemi niczyjej - dużo ostro zakończonych patyków, szkła, gwoździ, desek i innych przyjemności, a na środku stała SZOPKA NA NARZĘDZIA. Jedno z nas (średnia wieku lat 10, dodam, że szopka była słusznych rozmiarów, do dziś tam stoi choć obok stoi dobudowany dom) wchodziło na dach, zbierało buty wszystkich innych.
Wtedy dzieci z dołu odwracały się, osoba na dachu rozrzucała kapcie/klapki/trampkopodobne obuwie i wśród wysokiej trawy ruszało się na poszukiwania. Całe szczęście, że nikomu nic się nie stało... Dodam, że osoba z największą liczbą kapci wchodziła na dach i szczęśliwa rozrzucała kapcie dalej...

by Narea

* * * * *

Jak to bywa za małolata, przychodzą różne pomysły do głowy, a że mieszkałem na osiedlu gdzie były 3 wieżowce z windami, to czemu by ich nie wykorzystać, łapaliśmy do dużego słoika chrabąszcze, kiedy było ich naprawdę dużo, wchodziliśmy do bloku, jedna osoba stała na czatach, a reszta odkręcała słoik w windzie i wypuszczała chrabąszcze, których było pełno w kabinie. Widok bezcenny jak płeć piękna w większości wybiegała z krzykiem.

by GuRaL @

* * * * *

Nie jest to moja zabawa, ale widziana. Otóż do jednego chłopca (na oko 7 lat) przyszli jego koledzy (ten sam wiek) i padło pytanie : "Bawimy się w "pisioruchacza"? " W grze chodziło oto, że był jeden "pisioruchacz" i on musiał biegać za kolegami i jak ich "ruchnął" (od tyłu) to dziecko traciło 1 życie, których było 3. Jak ktoś stracił wszystkie życia to odpadał i kto został najdłużej, ten wygrywał.
Ja nie wiem co te dzieci oglądają w tej telewizorni, że im takie pomysły przychodzą...

by kuba9521

* * * * *

Nie pamiętam, kto z podwórka to wymyślił, ale musiał być nie lada geniuszem.
Na środku podwórka stał samotny, nieużywany garaż. Dzieciaki stawały pod obu stronach garażu, tak, żeby się nie widzieć. Grupki musiały mieć po tyle samo dzieciaków. I rzucaliśmy się kamieniami. Celem było unikanie pocisków i trafienie jakiegoś szczyla z przeciwnej grupy. Pewnego pięknego dnia skończyły mi się kamienie, więc złapałam za kawałek cegłówki. Zabawa skończyła się na tym, że rozorałam koledze łeb i musiał jechać do szpitala na szycie. Po tym wydarzeniu stwierdziliśmy, że już lepiej jest zrobić wyścigi ślimaków...

by Gans_gans

* * * * *

Początki Małyszomanii. Lato. Znajdujemy górkę, która szybko stała się dla nas skocznią narciarską. Pełen profesjonalizm, przygotowanie skoczni - punkt k oraz pośrednie odległości określone za pomocą skoszonej suchej trawy, żółta koszulka lidera przyniesiona przez kolegę. Skok przy pomocy rozbiegu, czyli biegniemy, w odpowiednim momencie się wybijamy i lądujemy, punktacja w zależności czy lądowanie z upadkiem czy nie. Tak przebiegały nam kwalifikacje i konkursy od rana do wieczora. Zabawa super. Ale gdy wszyscy skoczkowie obudzili się następnego dnia to przekonali się na własnej skórze jak czuje się osoba sparaliżowana od pasa w dół. "Dojście do siebie" trwało kilka dobrych godzin.

by Arrtek

* * * * *

Z różnych zabaw mniej lub bardziej głupich pamiętam, jak bawiłam się z siostrą i babcią w... mszę świętą. Ja byłam proboszczem i ją z nabożną czcią odprawiałam. Teraz jestem agnostyczką.

Ale najgłupszą i najlepiej wspominaną zabawą były niezapomniane wakacje u babci. Babcie moja i mojej siostry oraz dwóch kuzynek mieszkają obok siebie, więc mogłyśmy świetnie spędzać razem czas. Na przykład wdrapywałyśmy się na jabłonkę i każda z nas była innym Teletubisiem (warto nadmienić, że byłyśmy w wieku od 10 do 14 lat). Śpiewałyśmy na całą wieś piosenki z "Teletubisiów", w porywach także z "Króla lwa", i darłyśmy się na zdziwionych przechodniów: "co jest, ludzi na drzewie nie widzieliście?!"

Grałyśmy też w różne gry planszowe, między innymi w Coco Crazy - w sześciu kokosach były różnokolorowe małpki i trzeba było zebrać po jednej z każdego koloru. Jak nam się znudziło, to jedna z nas porwała wszystkie naczelne i latała z nimi po całym domu wołając: "dajcie małpom wolność!", a my ją goniłyśmy.

A jak oglądałyśmy we czwórkę "Króla lwa", w końcowej scenie, gdy Simba wchodzi na lwią skałę, zaczynałyśmy ryczeć jak lwice razem z nim. Ech, stare, dobre czasy...

by winkyyy @

* * * * *

Ojej, ileż to było głupich zabaw w dzieciństwie. Nie wszystkie niestety się jeszcze pamięta.
Jedna z tych, które pamiętam, to "magiczny piasek" - chodziło o to, żeby piasek z piaskownicy przesiać, ewentualnie zemleć starym młynkiem do kawy tak, żeby był jak najbardziej sypki i ładnie wyglądał. W celu zrobienia zapasu na przyszłość czasem wsypywałem go do szczelnych butelek po napojach i wieszałem wysoko na gałęziach drzew, przeciągając sznurek w ten sposób, żeby dało się go zdjąć bez ponownego wchodzenia na drzewo.

Robiłem też "pułapki", czyli otwarta butelka z wodą zawieszona na gałęzi nad ścieżką i sznurek, który pozwalał zdalnie ją przechylić i oblać wodą przechodzącą ofiarę.

by Zink

* * * * *

To było jeszcze za czasów podstawówki, jak to dowiedzieliśmy się gdzieś (pewnie z telewizji), że mrówki produkują kwas mrówkowy. Postanowiliśmy go uzyskać. I tak wrzucaliśmy czerwone mrówki do strzykawki i staraliśmy się z nich wycisnąć "sok z mrówek", niestety bezskutecznie.

Z racji tego, że mieszkałem dość wysoko, to wpadliśmy z kolegą na pomysł, że będziemy zrzucać spadochroniarzy z mojego balkonu. Niestety, brak spadochronów i spadochroniarzy zmusił nas do użycia reklamówek foliowych i resoraków. Pewnego dnia zrzuciliśmy chyba z pół mojej kolekcji, ale ile było zabawy.

Każdy chłopak uwielbiał bawić się żołnierzykami i miał swoją kolekcję. Niestety ich broń nie strzelała, to wynaleźliśmy nowy sposób na śmierć żołnierza. Zwyczajnie traktowało go się zapalniczką i potem patrzyło jak pięknie roztapiał się w emaliowanym garnku. Nie do końca wiem, czy mama kolegi znalazła w końcu ten garnek.

by Morun
 

A czy Ty także masz takie wspomnienia z dziwnych zabaw? Podziel się tą wiadomością ze mną. Kliknij w ten link, a w temacie wpisz Najgłupsza zabawa. Znaczek @ za nickiem oznacza osobę, która nie posiada konta w serwisie Joe Monster.

Oglądany: 23007x | Komentarzy: 3 | Okejek: 33 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

03.05

02.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało