W pracy mam koleżankę. Rozśmiesza mnie do "łez" swoją postawą.
Stara się pokazać wszystkim, jak to ona się na wszystkim zna, że wszystko wie, że nie ma dla niej rzeczy tabu.
Wszystko pięknie ładnie, ale takie zachowanie z założenia działa na mnie jak płachta na byka.
Nie odzywam się, ale czekam na moment potknięcia, kiedy lekkim lołkikiem można kogoś znokautować.
Nie wiem czemu, ale czerpię z tego wiele radości.
Czasami człowiek musi się cieszyć tym co ma :-)
Marudnis
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą