< > wszystkie blogi

Zza alkoholowych oparów

Nie wiem o tym nic ale wypiłem i jestem ekspertem

Jak szkoccy żule odkrywają polskie smaki.

16 kwietnia 2016
Jako, że pracuję w miejscu, gdzie zapewniamy tymczasowe zakwaterowanie dla bezdomnych mam okazje podpatrzeć zachowania tubylców potocznie zwanych po naszemu pijakami.

Szkocki pijak nie jest zbyt wybredny i nie raczy się whisky stopniowo rozcieńczanym wodą w szklaneczce.
Szkocki pijak alkoholik gustuje w wytrawnym cydrze. Koniecznie w 2 litrowej a najlepiej i w 3 litrowej plastikowej butelce o woltarzu od 5.5% (White Lightning) do 7.5% (Frosty Jack's), a może i więcej ale innych narazie nie spotkałem. Za taki przysmak muszą płacić około £3.5-£4.5 za 2 litry. Całkiem tanio w porównaniu do innych alkoholi.
 
Przez dłuższy czas producenci tego trunku zbijali kokosy. Kilka lat temu Szkockie pijaczki odkryły absolutną nowość na półkach sklepowych (głównie polskich lub z polskimi produktami w pakistańskich). Mocne piwa z Polski w niskiej cenie.
Najpopularniejsze stało się piwo Karpackie o mocy 9% w cenie około £1 do maksymalnie £1.30. Tanio i mocarnie. A to tego przyjemny spirytusowy zapach jakby pili przynajmniej tanią wódkę. Do tego ma odpowiedniego kopa.

Niestety na koneserów nie znających języka polskiego czekają pułapki. Dębowe Mocne. Puszka prezentuje się równie szlachetnie co Karpackie. Niestety dają się nabrać na procenty z nadruku. Kupują Dębowe myśląc, że będzie miało moc rażenia 14%. Jest niestety (dla nich) wartość ekstraktu, a nie zawartość alkoholu. Ta jest o połowę mniejsza. Zaledwie 7%. Cena taka jak Karpackiego.
Tyskie, Lech, Okocim i inne nie przypadły do gustu miejscowym degustatorom. Za mało prądu.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi