Pechowa ze mnie dziewczyna
No ... pechowa jak pechowa.
Fakt jest taki, że ostatnio przez swoje gadulstwo i ogólne istnienie doprowadziłam do zniszczenia trzech samochodów.
Nie siedząc za kierownicą!
Pierwszy miał miejsce jakiś miesiąc temu.
Siedziałam na przystanku w zwykłej dla mnie pozie pt." nóżka na nóżkę, papieros w ręce i zachwycam ja krajobraz, krajobraz mnie."
Jak to czasem bywa, samochody jechały. Nieskromnie powiem, że większość kierowców jakoś na mnie reagowała. Dajmy mi myśleć, że powodem był niezły wygląd ;).
W pewnym momencie przejechały dwa samochody, jeden za drugim, w stosunkowo niewielkiej odległości.
Pierwszy skręcał, a kierowca drugiego patrzywszy na ww. przystanek ze mną w jedynej roli, niestety tego nie zauważył.
Wjechał w tył tego przed nim i całe szczęście, że mi akurat autobus przyjechał.
Za drugim razem przyjaciel zaproponował mi podwózkę do domu.
Niewiele myślać wsiedliśmy do samochodu i pochłonięci rozmową, zaczęliśmy wyjeżdżać z parkingu.
Traf chciał, że w tym samym momencie jakiś narwaniec jechał nie patrząc na nic i takim sposobem skasowaliśmy mu tylne drzwi.
To chyba nie były najbardziej udane urodziny przyjaciela.
A trzeci miał miejsce w ostatnią niedzielę, kiedy to wraz z ojcem jechałam na zakupy.
Jechaliśmy ulicą Warszawską, po której tramwaje zasuwają tak, że czasem nie wiesz czy to jeden i ten sam, czy trzeci z koleji.
Leciał akurat kawałek FNM, więc moi postanowiła wykazać się miernymi zdolnościami wokalnymi.
Ojciec, który również utwór znał, wtórował mi i Mike'owi.
Przystępując do przejeżdżania przez tory rodziciel nie zauważył nadjeżdżającego tramwaju i może gdyby nie moje "I'm easyyyy TATO TRAMWAJ!" nie pisałabym dzisiaj tej notki ;)
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą