< > wszystkie blogi

Chelios powiada

Trzeźwym okiem spogląda na świat

Samobójstwo drugiego stopnia

2 marca 2014
Mieć "wyjebane" jest dzisiaj bardzo modne. Są różne wersje tej mody, od "totalnej wyjebki" na wszystko i wszystkich, przez "mam wyjebane" na jakiś konkretny zakres zagadnień, po "mam wyjebane light" na jakąś konkretną rzecz lub osobę. Również sposób okazywania tego stanu ma różne formy, ale prowadzące do jednego efektu końcowego, jakim jest pokazanie swojego indywidualizmu, swojej odrębności, "zajebistości", wręcz ekstrawagancji.

Człowiek, jako te niby najmądrzejsze stworzenie, powinien korzystać z możliwości, jakie daje mu jego najcenniejszy narząd - tu, uwaga, zaskoczenie - mózg. Organu tego można chociażby użyć do obserwacji otoczenia. Najlepiej otoczenia prymitywnego, nie kiboli Śląska Wrocław, nie to mam na myśli, tylko świata zwierząt. Miejsca skąd, w pewnym sensie, uciekliśmy, a w zasadzie uciekli nasi praprzodkowie.

Życiem zwierząt rządzą instynkty - przetrwania, rozrodczy itp. Każdy organizm, który konkuruje, lub w gorszym (dla niego) wypadku - walczy o przetrwanie, czyli życie, zna wartość swoich "przyborów". Tymi "przyborami" są m.in. zmysły: czucia, powonienia, słuchu, wzroku, smaku; fizyczna budowa (np. długi język, mocna szczęka, ostre pazury czy przystosowane do szybkiego poruszania się kończyny) oraz wszelkie inne cechy, atuty pomagające w funkcjonowaniu jednostki.

Do czego zmierzam? Mianowicie każde zwierze jest świadome tego, że jeśli utraci któryś ze swoich cennych "przyborów", to drastycznie zmniejszy swoje szanse na przetrwanie, np. ślepnąc, głuchnąc lub zostając poważnie okaleczonym. Taka strata jest jak wyrok śmierci dla jednostki, dla której najważniejszą wartością jest życie, w pewnych wypadkach wyżej cenione jest przetrwanie genów (np. łososie w okresie tarła). Sprowadza się to do jednego - pełnej sprawności.

Jak to jest z ludźmi? Pozbawiają się "przyborów" na własne życzenie, niekoniecznie na zawsze, ale najczęściej przez krótszy okres czasu. Do rzeczy, życie skrywa w sobie wiele pułapek i zagrożeń. Najprostszy przykład - spacer po ulicy, uczestnictwo w ruchu drogowym. Załóżmy, że przechodzimy obok obszaru budowy, czyli obszaru niebezpiecznego. Pozbawiamy się słuchu poprzez założenie słuchawek i puszczenie głośnej muzyki. Nagle dzieje się coś nieprzewidzianego, przeciążony dźwig niebezpiecznie przechyla się i zaczyna "kłaść". Pech chce, że akurat w naszą stronę i wystarczy, aby nas sięgnął swoją stalową kratownicą. Oczywiście słychać głośne pokrzykiwanie robotników, którzy chcą nas i ludzi obok ostrzec, ale my ich nie słyszymy. Jeb. Śmierć na miejscu.

Oczywiście takich przykładów są tysiące, jeśli nie więcej. Takie osobniki, mające "wyjebane", z własnej nieprzymuszonej woli pozbawiają się najcenniejszych atutów - zmysłów, a konkretnie jednego - słuchu. Jeszcze raz przypomnę, że w świecie zwierzęcym nie do pomyślenia jest, aby taki osobnik "wyłączył" swoją czujność.

Zwracanie na siebie uwagi - to kolejny objaw tej dziwnej mody. Nie chodzi mi tutaj o jakiś dziwny ubiór, chociaż pojawiają się głosy, że obcisłe części garderoby wpływają negatywnie na układ krwionośny, a jeszcze inne na coś innego. Chodzi mi o zachowania przykuwające uwagę. Możemy na chwilę powrócić do kiboli. Kto z własnej nieprzymuszonej woli prosi się o mandat, łomot, czy jeszcze coś innego? Debil, tak, ale co stoi u podstaw takiego zachowania? Niektóre gatunki zwierząt specjalnie zwracają na siebie uwagę w przypadku zaatakowania przez drapieżnika. Pozwala to na ostrzeżenie i ucieczkę stada, zanim któryś z jego członków zamieni się w obiad. Ale co chce osiągnąć kibol niszczący przystanek, krzesełka na stadionie, śmietnik czy coś innego? To nawet ryba z mózgiem o wielkości ziarnka grochu wie, że niszcząc swoje otoczenie, narażając się na atak drapieżcy, ryzykując odniesieniem ran, wcale sobie nie pomaga, a wręcz przeciwnie, robi co najmniej 2 rzeczy przeciwko sobie - niszczy potencjalne schronienie i niepotrzebnie zwraca na siebie uwagę.

Kończąc ten wywód, chciałbym zunifikować wszystkie podjęte tutaj kwestie. W świecie zwierząt rządzą silniejsi i sprytniejsi. Żeby być silniejszym lub sprytniejszym, trzeba przede wszystkim być całkowicie sprawnym. Dla drapieżnika największymi atutami są dobry węch, wzrok, słuch. Dla jednostki zagrożonej również. Bez tych atutów jeden i drugi skazany jest na porażkę. Człowiek który bawi się telefonem podczas jazdy samochodem, pisze SMS-y lub dzwoni, traci koncentrację, a nawet wzrok (patrząc w złym kierunku), stając się tym samym potencjalnym samobójcą. Osoba zawinięta w szaliki, grube czapki, kurtki, ze słuchawkami na/w uszach, wejdzie pod tramwaj lub samochód, bo zatraciła uwagę.

Dość drastycznie podchodzę do tej kwestii, ale moda "mam wyjebane" jest tak głupia i tak bardzo pozbawiona sensu, że nie sposób przejść obok niej obojętnie. Mógłbym jeszcze wiele minusów tutaj podać, ale wyszłoby coś w stylu eseju - długie i nudne. Co można zrobić w tym przypadku? Zachować rozsądek.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi