Niedziela... Czas rodzinnie spędzany na zakupach. Zanim jednak sami się na nie wybierzecie sprawdźcie jakie perypetie na zakupach mieli inni...
WAŻNY POWÓD
Pewnego razu mój (już) ex nawiązał kontakt z pewną lekkich obyczajów dziewczyną (nie, nie robiła tego za pieniądze - dawała free trial). Zaproponowała mu spotkanie i takie tam, ale odmówił (!). Do rzeczy.
Spędziliśmy razem, tylko we dwójkę Sylwestra, mocno się ścięliśmy, wiec szybko poszłam spać. Następnego dnia rozmowa:
On - Wiesz dzwoniła do mnie o 5 rano ta Niunia, że pokłóciła się z chłopakiem i chciałaby do mnie wpaść...
Ja - I co jej powiedziałeś??!! (z nadzieja, ze ja w końcu spławił na dobre)
On - Powiedziałem, że nie może przyjść...
Ja - No i dobrze!
On - ... bo Ty jesteś u mnie.
by switch666
* * * * *
MATEMATYKA WYŻSZAKoleżanka w pracy opowiada jak to uczy swoje pędraki dodawać. Jak mówią naukowe teorie, dzieciom pojęcia abstrakcyjne najlepiej tłumaczyć na przykładach. Tak też zrobiła koleżanka:
[K] - Masz jednego loda śmietankowego i dostajesz ode mnie drugiego loda śmietankowego. To co masz?
[D] - Imprezę?
by Aztech
* * * * *
ROAMING- Prosze panio nie moge dzwonić - słyszę na dzień dobry.
- A co się konkretnie dzieje - pytam.
- No nie mogę no!
- A skąd pani do nas dzwoni?
- Z Niemców.
Myślę szybko - z zagranicy, słono płaci.
Sprawdzam roaming, zaczynam zadawać coraz bardziej szczegółowe pytania, Pani coraz bardziej zestresowana mówi:
- Prosze panio, dam syna on to wszystko lepiej wie.
Wyjaśniam synowi, że roaming jest włączony, usługi są ok i proszę żeby spróbował ręcznie zalogować tel. np do D2.
- Jak to do D2?
- No w Niemczech ma pan do wyboru czterech operatorów...
- W jakich Niemczech ja dzwonię z Polski.
- Ale pana mama mówiła, że z Niemiec.
- Z Niemców! - wykrzykuje syn - A nie z Niemiec.
Patrzę na adres - Niemce.
by slitor
* * * * *
JAMY
Przychodzi facet. Rozgląda się, rozgląda... Podchodzi do lady i pyta:
- Są jamy?
Nasz Arturek świeżo po informatyce, mający się za guru komputerowego:
- Eeee?
- No jamy...
Przerażony chłopak leci na zaplecze po kierowniczkę salonu. Babeczka wychodzi, uśmiech od ucha do ucha:
- Dzień dobry, w czym mogę panu pomóc?
Facet znowu swoje:
- Czy ma pani jamy?
- Babeczka spokojnie:
- Czy mógłby pan uściślić?
- No jamy dedeejy...
by atitta
* * * * *
SZATAŃSKIE PRALKIOstatnie dwa dni były bardzo udane jeżeli chodzi o klientów odwiedzających mój mały sklepik:
Przypadek nr 1:
[K]lientka kupuje pralkę, po dokonaniu wyboru modelu, klientka kładzie dłonie na pralce i po chwili rzuca:
[K] - Tej pralki nie chcę! Chcę taką samą ale inną!
[J]a - Czemu? Rozumiem chce Pani oryginalnie zapakowaną?
[K] - To nie to... W sumie dobrze, jak by przywieźli kilka sztuk.
[J] - Dlaczego???
[K] - Wybiorę pralkę, która ma w sobie najwięcej pozytywnej energii, bo ta na sklepie ma w sobie za dużo złej mocy...
Już myślałem, że przede mną objawił się mistrz Yoda w spódnicy ale okazało się, że pani jest z gatunku "ręce, które leczą"...
P.S. Po południu odebrałem telefon, że ta pralka źle wpływa na jej psa...
* * * * *
Przypadek 2
Sytuacja podobna - pralka, [K]lientka:
[K] - Ale ta pralka, którą wybrałam ma bęben okrągły?
[J]a - Ależ oczywiście, a jaki mógłby być?
[K] - Kwadratowy. A ja z takim nie chcę...
by damian_czwa
* * * * *
ZAKUPPewien pan, nasz rodak, wybrał się na wycieczkę do Włoch.
Bardzo spodobał mu się wiszący u sufitu wentylator, który ozdabiał jego hotelowy pokój. Udał się więc do pobliskiego sklepu by nabyć podobny. Tutaj zaczął się dramat.
Nienaganną angielszczyzną poprosił o wymarzony sprzęt. Sprzedawca popatrzył na niego uprzejmie, ale zrozumienia nie wykazał. Zgodnie z rozumowaniem „nie kijem go, to pałką” pan zażądał wentylatora po rosyjsku. Odrobinę zirytowany złożył prośbę również po niemiecku i, zdaję się, że z dość dużym trudem, po francusku.
Sprzedawca uśmiechał się współczująco, ale w dalszym ciągu nie pojmował.
Zdesperowany pan zaczął metodą „na małpę” machać rękami, buczeć, pokazywać śmigiełko i ogólnie dostarczył pewnie Włochowi sporej uciechy. Na próżno.
W końcu, zasapany i zły rzucił w naszym pięknym języku :
- KU*WA MAĆ! No, żebym ja mówił w tylu językach i nie mógł nawet kupić parszywego wentylatora sufitowego!
- Aaaaa! Soffitto! Ventilatore! – zaskoczył sprzedawca radośnie.
Z tego co wiem, zakupu dokonano ku obopólnemu zadowoleniu.
by Amer
* * * * *
DOŚWIADCZONE DZIECKOWybrałyśmy się z młodą na zakupy. Naprzeciwko nas szedł jakiś elegancki staruszek, już z daleka się uśmiechał. Kiedy przechodził koło nas dżentelmeńsko uchylił kapelusik i powiedział dzień dobry. Jako dobrze wychowane kobiety, odpowiedziałyśmy. Potem popatrzyłyśmy pytająco na siebie.
-Nie znam gościa – powiedziałam.
Na co moje dziecko z diabelskim uśmieszkiem:
- Mamix, ale on widać Cię zna, pewnie jotemowy bojownik [:C]
W sobotę rano wszyscy w domu, kolejka do kompa. Pogoniłam ludożerkę i to ja na chwilę zostałam panią kompa i okolicy.
Młoda coś tam poburczała pod nosem i włączyła telewizornię. Akurat leciał Scooby Doo.
Dziecko musiało jakoś odreagować, przechadzając się za moim plecami zanuciła na melodię ze wspomnianej bajeczki:
„Gdzie jesteś Jaiwo, przybądź tu, bo dżouki mamy nowe”
by Jaiwo
* * * * *
UPADEKZnajomi moi czasem lubią popić (bo kto nie lubi?), a że są to rozrywkowi goście, to i ich imprezowe opowieści powalają.
Kumple mieszkają w starej kamienicy, wynajmują mieszkanie studencko. Kamienica jak kamienica, przestrzenie są raczej duże. Z tego też powodu łóżko jednego z nich stoi mniej więcej pół metra od ściany, co samo w sobie jest niebezpieczne, a co dopiero po pijaku... Otóż dnia pewnego, siedzieli we dwóch przy jednej butelce. Grawitacja już doskwierała, więc jeden z nich udał się na spoczynek, a drugi (trzeźwiejszy) umyć szkło. Zanim doszedł do zlewu, usłyszał głuchy dźwięk uderzenia o ziemię - tak jakby coś bezwładnie upadło...
Zdezorientowany usłyszał wołanie o pomoc:
- Maaateusszzz!
- ?
- Maaateuszzz, bo ja w łóóóóóóżko nie trafiłem...
Przetoczywszy się do pokoju sypialnego, zastał oczywiście partnera od butelki w niedwuznacznej pozycji - w dziurze między łóżkiem a ścianą, twarzą do ziemi...
- No ale po so ty mie wołasz? - zapytał.
- No... Żebyś zobaczył jak się upodliłem...
by anorexorcist
* * * * *
NUDA...
Sytuacja następująca: piątek, wczesne popołudnie, wszyscy w firmie nudzą się zupełnie - zero ruchu. Siedzę sobie i dyskutuję z Arkiem - kolegą z działu. W pewnej chwili - okoliczności nieistotne - podszedł do nas Marcin, kolejny pracownik i zamachnął się na mnie ręką - wiecie, podniósł rękę do ciosu, nie uderzył, pokręcił głową i chciał odejść w sobie tylko znanym kierunku. Ot, takie straszenie, muka czy co tam. Zrobił może pół kroku, kiedy Arek zaczął niemalże krzyczeć:
- Marcin, chyba go nie uderzyłeś?
- Nie, nie uderzyłem.
Na co Arek zrezygnowany:
- Kur*a, a mogłeś, coś by się w końcu zaczęło dziać...
by losiasty
* * * * *
NOWOŚĆ
Moja [K]uzynka wróciła z delegacji i okazało się, że na firmowym parkingu nie ma jej samochodu. Dramat, wszyscy postawieni na nogi, wreszcie telefon na [P]olicję.
[P] - Wychodzi na to ze samochód został skradziony.
[K] - Ależ to nie możliwe proszę pana.
[P] - Dlaczego pani tak sadzi?
[K] - Bo mi nigdy nie skradziono samochodu...
by Yenn
* * * * *
RODZINA
Właśnie pojawiły się u nas w sprzedaży zajączki, baranki, kurczaczki... Podobają się zwłaszcza dzieciom. Mamom trochę mniej. Oto przykładowa scenka:
[D]ziecko - Mamusiu, zobacz jakie śliczne!
[D] - Mamusiu, kup mi kurczaczka! Taakiego malutkiego(dokonano wyboru). Mamusiu jeszcze trzeba kupić mu mamę (został wybrany większy).
[D] - Mamusiu, jeszcze tatę!
[M]ama - Ojciec nieznany!
by lilianaa60
* * * * *
PODRĘCZNY SŁOWNICZEK
W scenie występują:
Wyedukowana Pani Kasjerka (WPK)
Niepolski Obcokrajowiec (NO)
Miejsce akcji: Dworzec PKS wielce oświeconego miasta
Akt drugi
Scena pierwsza
Do kasy na dworcu PKS w wielce oświeconym mieście podchodzi Niepolski Obcokrajowiec. Wyciąga z kieszeni małą karteczkę oraz wydrukowany plan odjazdów autobusów. Z uśmiechem na ustach odczytuje co na karteczce ma napisane i pokazuje wydruk.
NO: - Ci ten aftobust zatszymuje w Kraśnyśtaw?
WPK: - Proszę pana, w zasadzie, to należy poinformować kierowcę o chęci wysiadania, gdyż jest to autobus pospieszny, jedzie przez Krasnystaw, ale bezpośrednio się w nim nie zatrzymuje.
NO: - ...
NO: - Ci ten aftobust zatszymuje w Kraśnyśtaw?
Wyedukowana Pani kasjerka - Przecież mówię panu, że jeśli pan chce wysiąść w Krasnystawie to należy poinformować kierowcę w miarę wcześniej o chęci wysiadania, a skoro jest pan niepolskim obcokrajowcem i pan nie rozumie co mówię, to już nie mój problem.
NO: - ...
NO: - Ci ten aftobust zatszymuje w Kraśnyśtaw?!
WPK: - Tłumaczyłam to już i więcej nie będę powtarzać. Następny proszę!
Niepolski Obcokrajowiec zmartwiony faktem, że nie dowiedział się Ci ten aftobust zatszymuje w Kraśnyśtaw odchodzi od okienka, klnąc w duchu na Wyedukowaną Panią kasjerkę. Ukochana w języku obcym tłumaczy Niepolskiemu Obcokrajowcowi o co właściwie chodziło. Wielce uradowany, z faktu, że ktoś wreszcie mu wytłumaczył Ci ten aftobust zatszymuje w Kraśnyśtaw, sięga do kieszeni i wyciąga mały notes.
Podchodzi do Wyedukowanej Pani kasjerki i nie zważając na innych stojących w kolejce recytuje:
- Jeśteś śtara krofa. Nie bede z Tobom rozmawiau!
WPK: - ...
Mina Wyedukowanej Pani kasjerki była warta wszystkie pieniądze. I tak ładnie jej powiedział, nieprawdaż?
by nieznam